System kicha na… alergiczny nieżyt nosa. Pacjenci nie mają refundacji nowoczesnego odczulania

Monika Przybysz
Alergiczny nieżyt nosa zwykle zaczyna się w dzieciństwie. Z różnych przyczyn całkowicie obojętne czynniki np. pyłki traw czy alergeny roztoczy kurzu domowego, zaczynają wywoływać nieprawidłową reakcję układu odpornościowego.
Fot. Dariusz Gorajski / Agencja Gazeta
– Organizm nadwrażliwie reaguje na alergen, czego skutkiem jest zapalenie błon śluzowych nosa, oskrzeli, czy spojówek – wyjaśnia prof. Marek Jutel, kierownik Katedry i Zakładu Immunologii Klinicznej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, prezydent Europejskiej Akademii Alergologii i Immunologii Klinicznej (EAACI).

Alergiczny nieżyt nosa
Nawet 20 proc. Polaków cierpi na alergiczny nieżyt nosa. Większość, mimo wskazań do odczulania, nie podejmuje leczenia, narażając się m.in. na rozwój astmy.

Zdaniem specjalistów, sytuację mógłby poprawić szerszy dostęp do nowoczesnej immunoterapii alergenowej w formie tabletek podjęzykowych, które można stosować samemu w domu. Niestety, choć jest to metoda skuteczna i przyjazna pacjentowi, nadal nie jest u nas refundowana.


Z uczulenia nie można wyrosnąć
Wiele osób ma nadzieję, że z uczulenia się wyrasta, jednak statystyki nie pozostawiają złudzeń.

Specjalistyczne badania wykazały, że większość dzieci z alergicznym nieżytem nosa, zwłaszcza tych uczulonych na pyłki roślin, po ośmiu latach od postawienia diagnozy nadal zmagała się z tym schorzeniem. Skala problemu jest zatem ogromna. Jak wynika z danych raportu "Epidemiologia Chorób Alergicznych w Polsce”, na ANN cierpi ok. 23 proc. dzieci w wieku 6-7 lat, 24 proc. młodzieży w wieku 13-14 lat i aż 21 proc. dorosłych.

Uczulenie samo nie minie
Alergiczny nieżyt nosa z czasem może stać się przyczyną poważnych powikłań. Badania naukowe dowodzą, że brak właściwej interwencji nawet częściej niż u co trzeciego pacjenta prowadzi w ciągu kilku, kilkunastu lat do rozwoju astmy – podkreśla prof. Marek Jutel.

Immunoterapia jest jedynym przyczynowym leczeniem, dającym szanse na odwrócenie procesu chorobowego i zatrzymanie tzw. marszu alergicznego. Dzięki immunoterapii nie dochodzi do uczulenia na kolejne alergeny, a w przyszłości do rozwoju astmy – dodaje prof. Marek Kulus.

Jedyną metodą przyczynowego leczenia alergicznej astmy i nieżytu nosa jest immunoterapia alergenowa, nazywana potocznie odczulaniem. Jej celem jest nie tylko łagodzenie uciążliwych objawów uczulenia, ale przede wszystkim przywrócenie prawidłowych mechanizmów tolerancji alergenów. To długotrwały proces - by osiągnąć trwałe efekty, odczulanie stosuje się przez trzy do pięciu lat, a czasem dłużej.

Leczyć alergiczny nieżyt nosa czy zaleczyć?
Leczenie preparatami przeciwhistaminowymi czy glikokortykosteroidami łagodzi objawy alergicznego nieżytu nosa, jednak nie przywraca tolerancji na alergen.

Zdaniem specjalistów, leczenie objawowe oraz immunoterapia nie są wobec siebie alternatywne, ale bardzo dobrze się uzupełniają. WHO zaleca, aby immunoterapię alergenową rozważyć u wszystkich pacjentów, z alergicznym nieżytem nosa lub astmą u których stwierdzono uczulenie na istotne alergeny wywołujące objawy tych schorzeń.

Niestety, w Polsce pacjenci zbyt rzadko poddawani są immunoterapii alergenowej. Z danych opublikowanych przez prof. Karinę Jahnz-Różyk, konsultanta krajowego w dziedzinie alergologii, wynika, że w Polsce odczula się 150-200 tys. osób, tymczasem wskazania do tej metody leczenia ma z pewnością najmniej kilkakrotnie więcej chorych.

Tabletki zamiast zastrzyków
Chociaż nie na wszystko można się odczulić, to dysponujemy szczepionkami dla pacjentów uczulonych na pyłek traw, drzew i alergeny roztoczy kurzu domowego, a także sierść i naskórek psa i kota - czyli te, które są najczęstszą przyczyną alergicznego nieżytu nosa i astmy.

Dostępne są dwie metody odczulania: w formie podawanych podskórnie zastrzyków oraz w kroplach lub tabletkach. W przypadku terapii iniekcyjnej przyjmuje się wzrastające dawki alergenu co 7- 14 dni, a potem dawkę podtrzymującą co 4-6 tygodni. W przypadku metody podjęzykowej pierwszą dawkę pacjent przyjmuje u lekarza, a kolejne już sam w domu.
Alergię trzeba leczyć, bo może doprowadzić do ciężkiej choroby jaką jest astma.Fot.123 RF
Większy komfort, mniej stresu
Eksperci podkreślają, że niezaprzeczalna wartością immunoterapii podjęzykowej w tabletkach, przy wysokiej skuteczności, jest jej nieinwazyjność i wygoda stosowania.

Dzięki niej pacjent może uniknąć wielu niedogodności związanych z odczulaniem w zastrzykach: comiesięcznych wizyt u alergologa, często odległych dojazdów, kolejek, zwolnień lekarskich i konieczności pozostania pod nadzorem po szczepieniu. Metoda podjęzykowa jest też o wiele bardziej przyjazna dzieciom, dla których regularne przyjmowanie przez kilka lat zastrzyków wiąże się z dużym stresem.

Pozorne oszczędności
W ramach refundacji Polscy pacjenci mają dostęp jedynie do klasycznej, czyli iniekcyjnej immunoterapii alergenowej – stosuje ją 84 proc. alergików, którzy się odczulają.

Refundacją nie jest objęta żadna z immunoterapii podjęzykowej w leczeniu alergicznego nieżytu nosa lub astmy. Ze względu na wysokie koszty leczenia decyduje się na nią zaledwie 16 proc. pacjentów. W niektórych krajach Unii Europejskiej nawet 80 proc. pacjentów stosuje metodę podjęzykową.

– Na tle innych krajów europejskich Polska wypada słabo – przyznaje prof. Jutel.

Tymczasem szczególnie ważna jest dostępność immunoterapii podjęzykowej dla osób uczulonych na roztocze kurzu domowego, ponieważ to one odgrywają najistotniejszą rolę w rozwoju astmy oskrzelowej.

– Brak choćby częściowej refundacji metody podjęzykowej na roztocze to moim zdaniem błąd nie tylko z punktu widzenia dobra pacjenta, ale również farmakoekonomiki. Oszczędności związane z nierefundowaniem szczepionek są później wielokrotnie konsumowane przez koszty leczenia astmy oskrzelowej, której można by uniknąć dzięki odczulaniu – przekonuje prof. Jutel.

Źródło: Materiał prasowy kampanii "Zerwij z alergią - wygraj zdrowie"