Giertych dostał karę i wyleciał z sali sądowej. Wcześniej kompletnie zaorał Izbę Dyscyplinarną SN

Łukasz Grzegorczyk
Przed Izbą Dyscyplinarną Sądu Najwyższego doszło do spięcia. Mecenas Roman Giertych podczas rozprawy we własnej sprawie został wyproszony z sali. Ponadto nałożono na niego karę w wysokości 3 tys. zł.
Roman Giertych nie przerwał swojego wystąpienia. Członkowie Izby Dyscyplinarnej SN wyszli z sali. Fot. Twitter / @patrykmichalski
O tym, co dzieje się we wtorek przed Izbą Dyscyplinarną Sądu Najwyższego, poinformował dziennikarz RMF FM Patryk Michalski. Z jego relacji wynika, że skład zakwestionowanej Izby Dyscyplinarnej upominał Romana Giertycha, żeby zmierzał do końca swojego wystąpienia. Mecenas stanął przez Izbą w związku ze swoimi słowami na temat katastrofy smoleńskiej.

– Nie może mnie pan upominać, bo nie jest pan sądem – odparł mecenas. – To że po raz pierwszy raz w życiu od 25 lat, od kiedy praktykuję prawo, nie wstałem na przyjście osób, które są ubrane w togi sędziowskie, jest wynikiem tego, że złamano Konstytucję – wyjaśniał. Skład Izby Dyscyplinarnej opuścił salę rozpraw w trakcie wystąpienia Giertycha. Mecenas dawał do zrozumienia, że nie traktuje poważnie Izby Dyscyplinarnej. Twierdził, że używa określenia "wysoki sądzie" z przyzwyczajenia. Wspominał też o "spotkaniu w gmachu SN".


Na tym jednak nie koniec zamieszania. Po zarządzonej przerwie mecenas nie został wpuszczony na rozprawę we własnej sprawie. Izba Dyscyplinarna SN nałożyła na mecenasa 3 tys. zł kary porządkowej i wyprosiła publiczność. W sali mogli zostać tylko dziennikarze.