Nawacki może mieć problem z pozostaniem w KRS. Jego lista poparcia budzi kontrowersje
Ujawnienie list poparcia do nowej Krajowej Rady Sądownictwa chyba pokazało, dlaczego Prawo i Sprawiedliwość tak bardzo nie chciało, żeby ujrzały one światło dzienne. Przykładem jest lista z kandydaturą do KRS sędziego z Olsztyna Macieja Nawackiego. Nie dość, że sędzia zagłosował sam siebie, to jeszcze trzy inne osoby wycofały poparcie dla niego.
Gdy jednak do mediów wyciekło kilka list, a WSA w Warszawie zniósł postanowienie prezesa UODO, wszystkie listy ujrzały światło dzienne i od razu wzbudziły spore kontrowersje. Zwłaszcza dokumenty dotyczące sędziego Sądu Okręgowego w Olsztynie Macieja Nawackiego. Widnieje na niej 28 podpisów. To wystarczająca liczba, ponieważ, żeby dostać się do Krajowej Rady Sądownictwa, potrzebował ich 25.
Sęk w tym, że wśród nich widnieje jego własny podpis, czyli Nawacki poparł sam siebie. To uszczupla listę do 27 nazwisk. Do tego jednak dochodzi fakt, że trójka sędziów wycofała swoje poparcie dla niego. To zdaje się oznaczać, że Nawacki nie zebrał wymaganej liczby podpisów i nie może być członkiem KRS.
Opinia "człowieka PiS"
Innego zdania jest jednak ekspert, który został powołany przez Kancelarię Sejmu, żeby wydał opinię na temat rezygnacji z poparcia dla Nawackiego. Jego zdaniem, nie ma przepisów, które regulują pojęcie "wycofania poparcia" i w ustawie o KRS jest luka prawna, którą należałoby uzupełnić. Stąd wycofanie kandydatury w świetle prawa ma być bezskuteczne.
Jednak inaczej na tę kwestię patrzą sędziowie ze Stowarzyszenia Sędziów IUSTITIA. "Lista Macieja Nawackiego bez wycofanych podpisów nie miała wystarczającego poparcia. Wg opinii prawnej, którą dysponujemy, poparcie można było wycofać przed zakończeniem procedury zgłoszeń" – czytamy we wpisie stowarzyszenia na Twitterze.