"No i co, panie Borku?!". Wymowna reakcja Stocha po fatalnym skoku na Kulm

Rafał Badowski
Kamil Stoch dosadnie zareagował na fatalne warunki, w jakich wystartował na skoczni mamuciej Kulm w Austrii. I nie ma co się dziwić pretensjom skierowanym do Borka Sedlaka odpowiedzialnego za skoki zawodników. Bo widać było od razu, że mimo niezłego wybicia, nie ma szans na daleki lot.
No i co, panie Borku? - taka była reakcja Kamila Stocha na skok w fatalnych warunkach na skoczni mamuciej Kulm w Austrii. Fot. Screen / TVP Sport
Kamil Stoch w drugiej serii poleciał po wybiciu się z mamuciej skoczni w Austrii zaledwie na 159 metrów. Polak usiadł na belkę przy wiejącym w plecy wietrze – nawet 4,5 m/s. Warunki poprawiły się po około pół minuty, a Borek Sedlak od razu zapalił zielone światło.

Jednak gdy Stoch ruszył w dół, wiatr zaczął szybko się pogarszać. Choć polski skoczek dobrze wyszedł z progu, od razu było widać, że nie poleci za daleko. Okazało się, że wylądował przed 160. metrem.
Reakcja naszego zawodnika mówiła wszystko. – No i co, panie Borku?! – powiedział Kamil Stoch, a jego rozłożone z bezradności ręce były dopełnieniem tego gestu.
Potem wyjaśnił swoją reakcję w rozmowie z TVP Sport. – Bardziej mi chodziło o to, co zrobią sędziowie po moim skoku. Nie chcę mówić złych rzeczy na sędziów, bo oni też mają trudną pracę. To było w żartobliwym kontekście. Mogli to już po pierwszej serii odwołać, bo było widać, że kręci. Ale i tak wygrał najlepszy dzisiaj – mówił.


Polski skoczek po pierwszej serii zajmował czwarte miejsce. Najlepszy ostatecznie okazał się Stefan Kraft, drugi był lider Pucharu Świata Ryoyu Kobayashi, a trzeci Timi Zając. Inni Polacy uplasowali się dalej: 9. miejsce zajął Piotr Żyła. 21. – Jakub Wolny, 28. – Aleksander Zniszczoł, a dopiero 32. – Dawid Kubacki.