"Rękawiczki pękają, procedur nie znamy". Ratownicy medyczni ujawniają chaos związany z koronawirusem
Rękawice przeciwko koronawirusowi
W internecie w ostatnich godzinach furorę robi film, jaki niektórzy uznają za kwintesencję stanu przygotowań polskiego systemu ochrony zdrowia na walkę z koronawirusem. Na krążącym w sieci nagraniu dwóch ratowników prezentuje stan rękawic medycznych, które powinny być stosowane w kontakcie z osobą, która może być zarażona. Mężczyźni pękają ze śmiechu i w niewybrednych słowach komentują to, co dzieje się z rękawicami.
Ale tu nie ma się z czego śmiać. Pierwsza rękawica prezentowana przez ratownika jest zupełnie sztywna. I - trach, trach, trach - mężczyzna z trzaskiem łamie wszystkie palce w rękawicy. – Przecież to jest ku•wa jakiś żart – słychać na nagraniu. Drugą rękawicę ratownik próbuje założyć na rękę i... cała dłoń zostaje goła. Trzecia jest tak sztywna, że założyć jej zupełnie nie sposób.
Czytaj także: Karetki są, ale... nie ma kto w nich jeździć. Tak źle jeszcze nie było – ta mapa pokazuje skalę problemu
– Sku**wysyny, kupili rękawice budowlane – pada na filmie wśród ogólnych śmiechów.
Hurtownie wypowiadają umowy
– Możliwość dokonania zakupów odpowiedniego sprzętu przez podmioty lecznictwa jest obecnie bardzo ograniczona. Środki do dezynfekcji, środki ochrony osobistej takie jak choćby rękawice, okulary, przyłbice, maseczki - z tym jest teraz duży problem – przyznaje w rozmowie z naTemat dr Jarosław Madowicz, dyrektor ds. medycznych Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Tychach, prezes Polskiego Towarzystwa Ratowników Medycznych. Kłopot polega nie tylko na tym, że tego sprzętu brakuje w sprzedaży, ale też na tym, że hurtownie coraz częściej wypowiadają szpitalom umowy.
Sytuację próbują ratować władze województw. Niektóre szpitale, zazwyczaj te posiadające oddziały zakaźne, zostały postawione w stan podwyższonej gotowości. W takich sytuacjach szpitale mogą korzystać z rezerw państwa.Hurtownie ze szpitalami współpracują na podstawie zamówień publicznych. Te zamówienia robione są z co najmniej rocznym wyprzedzeniem. I jeśli ktoś w umowie ma wpisaną kwotę np. 5 zł za maseczkę, a dziś na rynku te maseczki kosztują 100 zł, to nie jest w stanie się wywiązać z tego zobowiązania.
Czytaj także: Dramatyczny apel ratownika po zderzeniu tramwaju z samochodem. Chodzi o najgorszy typ gapiów
– Właśnie korzystamy z tej możliwości. Złożyliśmy wniosek do rezerwy materiałowej i dzisiaj wojsko ma dostarczyć nam to, czego nie mamy – wyjaśnia dyrektor ds. medycznych Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Tychach.
Sprzęt po terminie ważności
Piotr Szwedziński z zarządu Polskiego Towarzystwa Ratowników Medycznych zapewnia, że powodów do niepokoju nie ma. I nie ma też co siać paniki nagraniami prezentującymi pękające rękawice. Jego zdaniem to, co zobaczyliśmy na krążącym w sieci nagraniu, rękawice, które sparciały ze starości.
Obecnie dostepność kombinezonów ochrony biologicznej w hurtowniach medycznych lub u producentów jest praktycznie znikoma. Drugą kwestią jest to, aby środki takie jak kombinezony ochronne stosować tylko wtedy, gdy faktycznie istnieje realne podejrzenie koronawirusa i nie zużywać ich bez potrzeby.
Schemat postępowania dla zespołów ratownictwa medycznego
Jakie środki ochrony stosować – to zostało dość jasno określone w opublikowanym w piątek m.in. przez NFZ i Sanepid "Schemacie postępowania dla zespołów ratownictwa medycznego". Właśnie - dopiero w piątek...
"Obowiązują ubrania jednorazowe z długim rękawem, rękawiczki jednorazowe, okulary typu gogle, albo przyłbice chroniące oczy, higiena rąk zwłaszcza w kontakcie z wydzielinami dróg oddechowych chorego, maseczka twarzowa - powinna mieć filtr FFP2 albo FFP3, N 95 i dobrze przylegać do twarzy; w przypadku braku powinna być przynajmniej maseczka chirurgiczna. Nie dopuszcza się maseczek papierowych ani fizelinowych" – czytamy w schemacie.
Jak transportować osobę z podejrzeniem koronawirusa?
– Ten schemat nie jest realny z paru powodów. I tu nie chodzi tylko o sprzęt – mówi mi anonimowo jeden z ratowników. W jego ocenie największym problemem jest kwestia transportu osoby, która może być zarażona. Bo nie bardzo wiadomo, kto miałby tego pacjenta przewozić.
– Generalnie chaos. Nikt nic nie wie – podsumowuje mój rozmówca.Wyobraźmy sobie, że pacjent zgłosił się do przychodni do lekarza pierwszego kontaktu. Tam lekarz stwierdził, że może to być osoba z koronawirusem. I co wtedy? Kto ma tę osobę przewieźć do szpitala? Ratownictwo medyczne nie jest od transportu. Świadczenia dotyczące samego transportu medycznego są właśnie w trakcie kontraktowania. Teraz te usługi często świadczą firmy prywatne, które nie mają takiego zabezpieczenia. To, co widzimy na nagraniach z Chin czy Włoch, że przyjeżdżają ratownicy szczelnie ubrani od stóp do głów, to tutaj byłoby niewykonalne. Na wyposażeniu jest najwyżej zwykła maseczka chirurgiczna, rękawiczki, może okulary. Same zamienniki.
Czytaj także: "Ludzkie życie kosztuje 16-17 zł brutto". Autor fanpage'a "Z Wnętrza Karetki" mówi o pracy ratownika medycznego
Piotr Szwedziński uważa, że ratownicy medyczni powinni znać zasady postępowanie medycznego i epidemiologicznego na wypadek wystąpienia koronawirusa. Jak mówi, "Schemat postępowania dla zespołów ratownictwa medycznego" wprawdzie pojawił się dopiero w piątek, ale już wcześniej dostępne były zalecenia opracowane przez Sanepid.
– Ratownicy powinni wiedzieć, że należy sprawdzać aktualne informacje na stronie GIS-u i Ministerstwa Zdrowia, ponieważ sytuacja jest dynamiczna i niektóre procedury mogą się na bieżąco zmieniać – wyjaśnia Szwedziński. A zalecenia najważniejsze do stosowania na co dzień w pracy w szpitalu to dokładne mycie i dezynfekcja rąk oraz stosowanie środków ochrony osobistej.