Prawie 600 tys. za półtora miesiąca pracy. Tak Morawiecki dał zarobić "skromnej firmie PR"
Działacze PiS są zaskoczeni, że Mateusz Morawiecki wybrał firmę StoPro, aby ta prowadziła jego kampanię, gdy z miejsca pierwszego katowickiej listy startował do parlamentu. Spółka w krótkim czasie zarobiła sporo ponad pół miliona. Tymczasem w miejscu, gdzie jest jej siedziba, nie ma nawet szyldu.
Chodzi o Dominika Basiora, którego Morawieckiemu miał polecić Mariusz Chłopik, doradca premiera, organizator imprezy gospodarczej PiS Kongres 590 (to tu Morawiecki prawie trzy lata temu odwiedził słynny sklep, gdzie czekolady czy soki można było kupić za złotówkę).
"Wyborcza" cytuje działacza PiS, który jest zdziwiony tym, iż Basior robił kampanię Morawieckiego. – Dominik? Szeregowy pracownik, przewijał się przy organizacji kongresów, był koordynatorem niektórych naszych działań – mówi. Decyzja jest zaskakująca też o tyle, że firmy StoPro prawie nie ma jak namierzyć.
Agencja, która odpowiadała za kampanię szefa rządu, mieści się w powojennym budynku mieszkalnym na warszawskiej Pradze-Południe. Nie ma żadnego szyldu, trudno ją znaleźć. Jeszcze do niedawna nie miała na stronie internetowej numerów telefonów, był tylko formularz zgłoszeniowy, ale nie działał.
Tygodnik "Polityka" już wcześniej pisał o finansach PiS w czasie kampanii wyborczej. Jak ustalił, firma StoPro w półtora miesiąca za m.in. organizację 20 spotkań z premierem, projekty reklam i gazetkę wyborczą zainkasowała niemal 600 tys. zł.
źródło: polityka.pl, wyborcza.pl