"Czy mogliby Państwo podać adres tego sklepu, w którym puszka napoju energetycznego kosztuje 1 zł?" – to jedna z wielu próśb, jakie się pojawiły na Twitterze, gdy na portalu zamieszczono zdjęcia Mateusza Morawieckiego przechadzającego się z koszykiem po sklepie sieci Lewiatan. Nikt się nie skupił na osobie wicepremiera – wszyscy zaś zwrócili uwagę na niesamowicie atrakcyjne ceny. Gdzie jest sklep, w którym czekolada jest za złotówkę, a napój Frugo za 50 groszy? Już wyjaśniamy.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Dwudniowe spotkanie o nazwie Kongres 590 w Centrum Wystawienniczo-Kongresowym w Jasionce koło Rzeszowa nazywane jest najważniejszym wydarzeniem gospodarczym w tym roku. Impreza odbywa się pod patronatem prezydenta i przyznać trzeba, że zjechało na nią mnóstwo przedstawicieli władzy. Wśród prelegentów, oprócz Andrzeja Dudy, znaleźli się m.in. premier Beata Szydło oraz wszyscy trzej wicepremierzy: Mateusz Morawiecki, Piotr Gliński i Jarosław Gowin. Wczoraj i dziś w centrum kongresowym odbywają się dyskusje o sytuacji małych i średnich przedsiębiorstw, o energetyce, o rodzinie (choć z udziałem samych mężczyzn), o systemie podatkowym czy o start-upach.
"Gazeta Polska" na swoim profilu na Twitterze zaprezentowała zdjęcia, na których jej fotoreporter "przyłapał" polityka na zakupach. Pod wpisem zawrzało błyskawicznie, bo wszyscy dostrzegli, jakie niesamowite promocje oferuje Lewiatan. Komentujący stwierdzali, że zapachniało PRL-em, gdy partyjni mieli swoje sklepy, w których zawsze wszystko było i za lepszą cenę niż gdzie indziej.
Sok Hortex 2 zł - normalnie ok. 4 zł Napój Black 1 zł - normalnie ok. 2 zł Woda Żywiec - 1 zł bez względu na pojemność Ten sklep jest tak prawdziwy, jak reformy Morawieckiego.
Lewiatan rządowy. Pewnie ma firanki w oknach, żeby plebs nie podglądał. PRL PRL
Black za złotówkę, sok pomidorowy Fortuna za dwa zeta? To jest jakiś towar przeterminowany czy ktoś Misia kręci?
Nie róbcie w ch*** ludzi, bo jak się skończy karnawał, to was rozszarpią. Po ile masło w tym Lewiatanie, po 3 zł?
Jak we wszystkich sklepach będą takie ceny to zacznę głosować na PiS! Ale niestety sądzę że to jedynie w sklepach zażółtymi firankami dla rządzących w ramach przywracania PRL!
komentarze zaczerpnięte ze strony Twitter.com / "Gazeta Polska"
Z niezwykłej okazji skorzystał również wicepremier Jarosław Gowin – i jego także fotoreporter "Gazety Polskiej" uwiecznił na zdjęciach podczas zakupów.
Oburzenie internautów byłoby pewnie mniejsze, gdyby gazeta Tomasza Sakiewicza w swoim wpisie zaznaczyła, że nie jest to zwykły sklep Lewiatana gdzieś w Rzeszowie, tylko specjalne stoisko stworzone na potrzeby kongresu. Trudno się bowiem dziwić ocenie internautów, że jeśli politycy robią zakupy w takich sklepach, gdzie wszystko jest tańsze co najmniej o połowę, to nic dziwnego, że potem są oderwani od rzeczywistości. Bo ta jest zupełnie inna. Wystarczy pójść do prawdziwego Lewiatana - nie takiego na stoisku na imprezie pod patronatem prezydenta, ale takiego dla przeciętnego Kowalskiego.
Polska Sieć Handlowa Lewiatan z centralą we Włocławku istnieje już ponad 20 lat i zrzesza ponad 3100 sklepów w całej Polsce. To więcej niż Biedronka, która ma w naszym kraju 2600 sklepów, ale oczywiście dyskonty Portugalczyków zazwyczaj się o sporo większe niż sklepy Lewiatana. Jeśli chodzi o ceny poszczególnych produktów – porównania się nie podejmuję (choć do zestawienia obu tych sieci jeszcze za chwilę wrócimy), ale pewne jest, że ani w Biedronce, ani w zwykłym Lewiatanie nie ma mowy o takich cenach jak te, z których dane było skorzystać panom wicepremierom.
Nie ma energetyków Black za złotówkę...
...czy chipsów Lays 1 zł...
...próżno szukać soków za złotówkę...
...więc ostateczny rachunek musi wyglądać inaczej.
Szef marketingu sieci Lewiatan Adam Imielski zapewnia, że nie ma się co doszukiwać sensacji w w tym, że na kongresie z udziałem najważniejszych przedstawicieli władz zaoferowano dużo niższe ceny niż zwykłym klientom. Na tego typu spotkaniach tak po prostu jest. – To nie jest sklep komercyjny, to jest sklep pokazowy. Dlatego zaoferowane przez nas ceny są symboliczne. Sama formuła kongresów czy targów jest taka, że chodzi tu o prezentację działalności wystawców. Bardzo często jest tak, że rozdają oni coś za darmo – wyjaśnia przedstawiciel Lewiatana.
Trudno nie przyznać racji przedstawicielowi Lewiatana. Trzeba bowiem pamiętać, że na takim kongresie stoisko odwiedzają nie tylko ważni politycy (owszem, zdjęcia z ich odwiedzin potem idą w świat), ale też i inni liczni goście mniej lub bardziej anonimowi.
I fakt – konkurencyjna Biedronka do tej pory "obstawiała" wiele tego typu wydarzeń. Na przykład na ubiegłorocznych Światowych Dniach Młodzieży portugalska sieć miała swoje specjalne stoisko w centrum medialnym w Krakowie. Jak wspominają dziennikarze, którzy obsługiwali ŚDM, Biedronka wszystko oferowała za darmo. Głównie były to napoje i słodkie przekąski: kawa, soki, donaty, pączki, kabanosy. Nikt się jednak na to nie "rzucał" – po dwóch dniach dziennikarze mieli już dosyć przekąsek, bo ile można się tak żywić.
Sprawa została zamknięta po ich myśli – wprowadzono dwie stawki podatku uzależnione od sumy przychodów. Komisja Europejska uznała, że to rozróżnienie jest niesprawiedliwe i Polska zawiesiła ten podatek do końca 2018 r. Obecność Lewiatana a nie choćby Biedronki na kongresie z udziałem najważniejszych osób w państwie świadczyć może o tym, że tamten konflikt o podatek to już tylko przeszłość. A obecność wicepremiera Morawieckiego w pokazowym sklepie oznaczać może wsparcie dla polskiej sieci franczyzowej. Oby tylko politykowi nie wydawało się, że ceny, jakie zobaczył, są rzeczywiste.
Zdecydowaliśmy się na sprzedaż towarów za ceny symboliczne, z okrągłymi końcówkami, żeby ta sprzedaż była realizowana jak najsprawniej.
Nie obawia się Pan, że teraz klienci Lewiatana będą oczekiwać takich samych cen w zwykłych sklepach?
To byłby bardzo daleko idący wniosek, gdybym miał się obawiać tego. Kongres to jest specyficzna sytuacja – to jak targi czy wystawa. To jest sklep pokazowy, nie rzeczywisty. Tu nawet asortyment towarów jest inny.
Choć pewnie zauważył Pan całą tę dyskusję, która wybuchła, gdy "Gazeta Polska" opublikowała zdjęcia wicepremiera Morawieckiego w sklepie z owymi cenami w tle – trochę żartów i porównań do sklepów "za żółtymi firankami" się pojawiło...
W takim razie przypomnę, że na Forum Ekonomicznym w Krynicy swoje stoisko miała Biedronka i z tego co wiem większość towarów była tam rozdawana za darmo albo sprzedawana za złotówkę. Porównując sytuację – trudno, aby klienci oczekiwali, że teraz w każdej Biedronce dostaną te towary za złotówkę lub po prostu wezmą je sobie z półki. Albo, wracając do przykładu Stop Cafe Orlenu, trudno żeby klient oczekiwał, że skoro na kongresie dostał kawę za darmo to teraz na każdej stacji Orlenu też otrzyma ją gratis.