Koronawirus zamienił ten kraj w twierdzę. Włoch opowiada, jak żyje się w czerwonej strefie

Łukasz Grzegorczyk
– Pierwszy raz widzę coś takiego. Wszyscy chcieliby żyć normalnie, ale jest też panika – mówi naTemat 23-letni Giuseppe. Na co dzień mieszka i studiuje w Warszawie. Jego rodzina została we Włoszech, które są odcięte od świata przez koronawirusa. Nasz rozmówca opowiedział, jak wygląda teraz sytuacja na południu Europy.
Włochy przez koronawirusa stały się czerwoną strefą. Niektórzy próbowali wcześniej wyjechać m.in. z Mediolanu. Fot. YouTube / Al Jazeera English
Giuseppe od kilku lat mieszka w Polsce. Studiuje w Warszawie, a ostatnio w swoim rodzinnym mieście Porto Viro niedaleko Wenecji był w grudniu. Wtedy koronawirusem przejmowali się tylko Chińczycy.

Teraz 23-latek ma ze swoimi bliskimi jedynie kontakt przez internet i telefon. W rozmowie z nami opowiedział, co dzieje się we Włoszech, które w wyniku epidemii zostały odcięte od świata.

Łukasz Grzegorczyk: Czytasz o tym, co dzieje się we Włoszech, rozmawiasz z rodziną, która tam mieszka. Co sobie myślisz będąc w Polsce?

Giuseppe, student z Włoch: To dziwne, bo to pierwsza taka sytuacja w życiu. Naprawdę pierwszy raz widzę coś takiego. Jeszcze kilka tygodni temu włoski rząd zapewniał, ze koronawirus to nie problem. Minęło trochę czasu i mamy trzy, cztery razy więcej przypadków. Ludzie ruszyli do sklepów, żeby kupić jedzenie, maski i środki dezynfekcyjne. Moi rodzice powiedzieli, że już dwa tygodnie temu nie można było kupić tych rzeczy i podstawowych produktów.
Puste półki w sklepie niedaleko Porto Viro we Włoszech.Fot. Facebook
Puste półki w sklepie niedaleko Porto Viro we Włoszech.Fot. Facebook
Z jednej strony wszyscy chcieliby żyć normalnie, ale jest też panika. Kiedy ludzie dowiedzieli się, że Lombardia będzie czerwoną strefą, zaczęli uciekać na południe. Mnóstwo osób wracało z Mediolanu do swoich domów. Wcześniej były nieoficjalne informacje, że zaczną się problemy z podróżowaniem. Ludzie trochę wiedzieli, co się szykuje.
Twoja rodzina mieszka niedaleko Wenecji. Co zmieniło się po ogłoszeniu czerwonej strefy w całych Włoszech?


Na początku tam nie było czerwonej strefy i nie odnotowano żadnych przypadków koronawirusa. Tydzień temu zaczęli zamykać szkoły i kościoły. Bary czy siłownie też pozostają zamknięte. Nadal otwarte są sklepy i urzędy. 10 km od mojego miasteczka nawet punkty pierwszej pomocy funkcjonują w ograniczonym trybie.

Na granicach prowincji powstały specjalne punkty kontrolne, których pilnują służby. Żeby się przemieszczać, trzeba mieć przy sobie wypełniony dokument. Ta swoboda została ograniczona.

Co twoi bliscy mówią ci o sytuacji we Włoszech?

Często rozmawiam z rodzicami. Mój tata pracuje w biurze, musi stawić się w pracy, bo pracuje na takim stanowisku, że nie ma wyboru. Mama wychodzi jedynie do sklepu. Z kolei brat ma 19 lat i zamknęli jego szkołę. Jest w planach, że zaczną się uczyć przez internet.

Włoskie służby zareagowały za późno na koronawirusa?

Jeśli chodzi o lekarzy i poziom wyposażenia szpitali, to zawsze stało na bardzo wysokim poziomie. Co ważne, we Włoszech robi się testy na koronawirusa nawet osobom, które mają tylko gorączkę i żadnych innych objawów.

Poza tym, średnia wieku w naszym społeczeństwie jest wysoka. A przecież koronawirus jest szczególnie groźny dla starszych osób. Słyszałem, że we Francji i w Niemczech wykonuje się o wiele mniej testów niż we Włoszech.
Czujesz się teraz bezpiecznie w Polsce?

Mam nadzieję, że sytuacja tutaj będzie w miarę normalna. Wszystko zależy od tego, ile będzie potwierdzonych przypadków. Widać, że jest reakcja. Na uczelni zawieszono nam zajęcia. Są kontrolowane granice, mam nadzieję, że będzie wykonywanych jak najwięcej testów na koronawirusa. Wydaje mi się, że na razie to wszystko wygląda dobrze.

Zdecydowana większość Włochów, którzy są teraz w Polsce, byli już tutaj, kiedy potwierdzano pierwsze przypadki koronawirusa. A teraz nawet gdyby chcieli, nie mają jak wrócić do kraju.

A jakbyś miał wybór, wróciłbyś do Włoch, żeby być razem z rodziną?

Nie. Jeżeli są wprowadzane takie środki ostrożności, to znaczy, że nie ma sensu ryzykować.

Czytaj także: Włochy izolują się od świata! Premier ogłosił, że teraz cały kraj to czerwona strefa