Jeśli zastanawiasz się, czy iść na siłownię, mamy odpowiedź. Płyn do dezynfekcji nie pomoże

Łukasz Grzegorczyk
Iść na siłownię czy sobie odpuścić? Przez koronawirusa wiele osób w Polsce ma dylemat, więc rozwiewamy wątpliwości. Zapytaliśmy o to eksperta ds. profilaktyki zakażeń, który nie ukrywa, że siłownie stały się miejscem, gdzie złapać COVID-19 jest bardzo łatwo.
Przez koronawirusa lepiej odpuścić sobie treningi na siłowni. Fot. Marcin Stępień / Agencja Gazeta
Jeszcze dwa tygodnie temu sam śmiałem się z tych dylematów. Po pracy pakowałem torbę i ruszałem poćwiczyć na siłowni w centrum Warszawy. Do znanej sieciówki, gdzie zwykle jest ruch jak w sklepie przed świętami. Nie zastanawiałem się, czy koronawirus fruwa gdzieś w powietrzu, czy nie. Tym bardziej, że widziałem dodatkowe dozowniki z płynami do dezynfekcji, zaraz przy wejściu. Pomyślałem: wszystko pod kontrolą.

– Dla własnej pewności rekomendujemy m.in. dodatkowe użycie płynu dezynfekującego przed skorzystaniem z urządzenia – wystarczy spryskać i przetrzeć miejsca bezpośredniego kontaktu z gołym ciałem (dłonie) – takie jak uchwyty, monitory, na których wybieramy przyciski czy kierownice – tłumaczy Jolanta Jędrysek, PR & Promotion Manager Benefit Systems. Mowa tu m.in. o sieci Zdrofit.


Inna znana sieciówka w odpowiedzi na moje pytania wyjaśnia, że skupia się na zapewnieniu jeszcze większej higieny. Na razie nie wspomina o możliwym zamknięciu siłowni. – Zamówiliśmy dodatkowe płyny do dezynfekcji i ręczniki, z których klubowicze mogą korzystać podczas treningu. Żele do dezynfekcji rąk już wkrótce pojawią się również w maszynach vendingowych – wylicza nam Łukasz Gądek, członek zarządu CityFit. Tyle że sytuacja zmienia się z godziny na godzinę. Od paru dni słyszę od znajomych, że sami wahają się, czy korzystać z siłowni. I naprawdę nie wiedzą co robić. Biorąc pod uwagę, że szkoły, kina czy teatry mają być zamknięte, to żarty się skończyły. Postanowiłem zapytać specjalistę, jakie jest ryzyko. Niestety, patrząc na rozwój sytuacji chłodnym okiem, wyjścia na siłownię lepiej sobie odpuścić.

Koronawirus a chodzenie na siłownię


– W tej chwili wzywa się do ograniczenia kontaktów międzyludzkich. Jeśli mamy osiedlową siłownię, gdzie ćwiczą dwie, trzy osoby, to nie jest to niebezpieczne. W szczególności, jeśli sprzęty ustawione są w odległości co najmniej 2 metry od siebie i dobrze działa klimatyzacja. Natomiast jeśli jest to siłownia "przemysłowa", czyli 100 ludzi biega na raz na bieżni, poci się, oddycha, to takie miejsce jest niebezpieczne, bo staje się wylęgarnią infekcji– mówi naTemat dr Paweł Grzesiowski, ekspert ds. profilaktyki zakażeń.

Mój rozmówca wskazuje, że wymiana powietrza musiałaby być bardzo intensywna, żeby usunąć wirusa. – Oczywiście w przypadku, jeśli ktoś chory przyjdzie na siłownię, czego nie można wykluczyć – dodaje.

Czytaj także: "Nie mam nawet pieczywa". Lekarz wyjaśnia, dlaczego nie zrobił zapasów na koronawirusa

Dr Grzesiowski zwraca też uwagę, że na siłownię w większości chodzą młodzi ludzie, którzy wykazują mniej objawów chorobowych. – Ktoś może przyjść ze stanem podgorączkowym, którego nawet nie zauważy, albo z bólem gardła, który zbagatelizuje, bo weźmie jakiś preparat – wymienia.

No ale przecież na siłowniach są płyny do dezynfekcji. To nie rozwiązuje problemu? – On nie zredukuje tego, o czym rozmawiamy. Jeśli ktoś ćwiczy obok nas, nawet nie twarzą w twarz, ale znajdujemy się w promieniu dwóch metrów, to kolejne urządzenie jest zwykle już w takiej odległości. To w tej sytuacji stwarza zagrożenie. Nie jesteśmy w stanie zabezpieczyć się, a bieganie w masce uznałbym za nierozsądne – zaznacza dr Grzesiowski.