Colargol mieszka we Francji. Zobaczyłem resztki spuścizny po studiu Semafor i... chce mi się płakać
"Przygody Misia Colargola", "Zaczarowany ołówek", "Miś Uszatek", "Mały pingwin Pik-Pok". Do tego wspaniałe opowieści o Muminkach, przygodach kota Filemona czy też wróbla Ćwirka – to zaledwie ułamek tego, co wielu pokoleniom młodych Polaków dała Łódź. Bądź też, mówiąc precyzyjniej, jedno z tamtejszych studiów filmowych.
W ten sposób narodziło się studio Semafor, czyli miejsce, które w kolejnych dekadach wyczarowało niemal 1500 wiekopomnych produkcji dla młodego widza, aby zniknąć po transformacji ustrojowej. Wszystko, co działo się później ze spuścizną po czasach świetności łodzkiej animacji, przypomina film z całym mnóstwem zwrotów akcji oraz... niezbyt jasną fabułą.
Fot. naTemat
– ... nieudolna, dzika prywatyzacja. Po roku 1989 państwowe Studio Filmowe Semafor zmagało się z tymi samymi problemami, które doprowadziły do destrukcji całego mnóstwa miejsc istotnych dla rodzimej kinematografii. Wreszcie studio zostało zlikwidowane. W roku 1999 powstała prywatna firma Se-ma-for Produkcja Filmowa, ale nie jako formalny następca "starego" Semafora. Mimo to pod jej egidą zrealizowano m.in oscarowego "Piotrusia i wilka". Później powstaje też Fundacja Filmowa Semafor i firma Se-ma-for Technikal Solution – wyjaśnia poseł Piątkowski.
Fot. naTemat
– Wiele rąk. Wszystko toczyło się bowiem według następującego scenariusza: kultowymi laleczkami oraz elementami scenografii dysponują kolejne spółki. Nowi właściciele urządzają ekspozycje pamiątek, następnie wpadają w kłopoty finansowe i znikają, pozostawiając po sobie długi. No i tak w kółko – relacjonuje poseł, przechodząc do ostatniego w podobnych zawirowań.
Fot. naTemat
Fot. naTemat
Łódź ratuje, co się da...
Władzom miasta pozostała próba ratowania tego, co jeszcze można uratować. Jednak pomiędzy zawiadomieniem prokuratury a wydaniem przez nią decyzji, nastąpił kolejny ze zwrotów akcji: na początku roku 2019 pozostałości kolekcji zajął komornik, zlecając przewiezienie cennych zbiorów – niszczejących pod wpływem deszczu i słońca – do Warszawy. Świetna decyzja?
Fot. naTemat
Fot. naTemat
Oprowadza mnie właśnie po magazynach tej instytucji, w których składowane są przedmioty przywiezione z Warszawy. Przyglądam się im uważnie i wręcz nie mogę pojąć skali zniszczeń.
Fot. naTemat
Fot. naTemat
– W tym układzie naprawdę powinniśmy cieszyć się z tego, że resztki kolekcji – w sumie sto elementów – są już tutaj. Choć na tym etapie nie możemy zrobić zbyt wiele poza odpowiednim ich przechowywaniem. Dlaczego? Formalnie to mienie zajęte przez komornika, do którego nie mamy żadnych praw. Ważne, że ich stan się już nie pogarsza – klaruje dr Pakuła.
Fot. naTemat
Sprawa jest na tyle świeża, iż trudno – nawet w sposób przybliżony – oszacować również to, jaki procent zbiorów Muzeum Bajki udało się odzyskać, nie wspominając nawet o wartości materialnej tej kolekcji.
Fot. naTemat
Fot. naTemat
W tym przypadku optymizmem napawają słowa Rafała Pakuły, który informuje, że gdy tylko zapadnie korzystny wyrok, przywrócenie owym skarbom dawnej świetności będzie jak najbardziej wykonalne.
Fot. naTemat
Fot. naTemat
Gdzie jest miś?!
Czy wiadomo dokładnie, w jakich kierunkach rozproszyły się zbiory należące zarówno do "starego" Semafora, jak i "nowego" Se-ma-fora? Niestety, trudno precyzyjnie prześledzić proces, który trwał całe dekady.
Na pewno część kolekcji znajduje się w zasobach Muzeum Etnologicznego oraz Muzeum Kinematografii, pojedyncze eksponaty można znaleźć w Muzeum Bajki w Pacanowie. Lecz jeżeli chodzi o losy całego mnóstwa cennych przedmiotów, pytań jest więcej, niż odpowiedzi.
Fot. naTemat
Mijają kwadranse. Przeglądam to, co trafiło do magazynu NCKF, a do oczu cisną się łzy wzruszenia. Przecież jestem na wyciągnięcie ręki od tak ważnych elementów mojego dzieciństwa, których nie traktowano z należytym szacunkiem.
Fot. naTemat
Podziwiam przedmioty, których użyto w serialu animowanym "Parauszek i przyjaciele" (2013), w świetnym krótkim metrażu "Danny Boy" (2010) oraz "Piotrusiu i wilku", czyli produkcji, która w roku 2007 zdobyła Oscara w Najlepszy Krótkometrażowy Film Animowany. To głównie (zniszczone barbarzyńsko) części dekoracji, gdyż niemal wszystkie laleczki zaginęły w tajemniczych okolicznościach..
Fot. naTemat
– Pierwszym krokiem będą wspominane prace konserwatorskie. Później będziemy myśleć o włączeniu tej kolekcji do stałej ekspozycji NCKF, o ile tylko pozyskamy na to odpowiednie środki. Świetnie, jeżeli będzie to zalążek wielkiej kolekcji prezentującej lata świetności polskiej animacji – mówi Rafał Pakuła.
Fot. naTemat
Fot. naTemat
Co dalej z polską animacją?
– Skoro o przyszłości mowa: choć z wykształcenia jestem historykiem – tak więc przeszłość jest dla mnie czymś niesamowicie ważnym – to nie powinniśmy poprzestawać wyłącznie na tym, co było – zapala się poseł Piątkowski.
Jak klaruje, chodzi o to, aby pewnego dnia Łódź na nowo stała się miejscem, w którym powstają świetne produkcje rysunkowe i lalkowe. Wielkie tradycje? Są. Jest także odpowiednie zaplecze, rozumiane m. in. jako szkoła filmowa, dwa teatry lalek oraz całe mnóstwo specjalistów od animacji.
Fot. naTemat
Fot. naTemat