"Okłamać można każdego". Autor kanału "Między Słowami" o politykach, psychopatach i manipulacji

Michał Jośko
Oto jedno z naprawdę ciekawych miejsc w internecie: youtube'owy kanał "Między Słowami", prowadzony przez psychologa Konrada Gładyszka. Porozmawiajmy z owym specjalistą od mowy ciała, analizy zachowań, mikroekspresji, tudzież manipulacji i negocjacji o polskich politykach, gwiazdach szołbizu oraz... psychopatach. "Między słowami"
fot. YouTube
Czy w trakcie rozmów telefonicznych, nie widząc drugiej osoby, czuje się pan nieco bardziej bezbronny?

Cóż, gdy nie możemy obserwować zachowań naszego rozmówcy, oczywiście tracimy mnóstwo cennych informacji. Jednak sprawa wciąż nie jest beznadziejna. Możemy po prostu skupić się na jego słowach oraz tym, co pomiędzy słowami ukrywa.

Pojęcie "mowa ciała", którego używam na swoim kanale, to jedynie pewne uproszczenie, gdyż chodzi tutaj o analizę komunikacji niewerbalnej, czyli całe mnóstwo technik, które bazują nie tylko na ocenie zachowań drugiej osoby, lecz i tym, co oraz w jaki sposób mówi.


Intonacja głosu, akcentowanie, pauzy – to rzeczy, które zdradzają mnóstwo intencji drugiego człowieka. Począwszy już od samego początku rozmowy, od chwili, gdy ktoś mówi do pana "halo".
Porozmawiajmy o osobach, które mówią z ekranu telewizora "to właśnie ja jestem najbardziej godnym zaufania politykiem". Zdradzi pan, które z nich są najbardziej szczere, a które najbardziej zakłamane? Abstrahując od sympatii politycznych, skupmy się wyłącznie na prawdomówności...

Na początek zaznaczę, że nie jestem jakkolwiek ukierunkowany politycznie i tą sferą nie interesuję się zbytnio. Można wręcz powiedzieć, że w pewnym stopniu jestem pod tym względem ignorantem, bo zdarza się, że nie kojarzę pewnych osób, nie potrafię dopasować jakiegoś nazwiska do partii politycznej.

Lecz można w tym szukać plusów: w ten sposób zachowuję większą trzeźwość oceny, pełną bezstronność w momentach, gdy oceniam jakąś osobę ze świecznika. Choć nie zmienia to faktu, że po każdej takiej wypowiedzi zwolennicy danej osoby – czy to reprezentującej prawą, czy lewą stronę sceny politycznej – oczywiście zarzucają mi stronniczość (śmiech).
Uciekł pan od mojego pytania niczym wytrawny polityk. Nazwiska, panie Konradzie, nazwiska!

No dobrze, mogę panu powiedzieć np. to, że gest posłanki Lichockiej był szczery. Nie było w nim żadnego fałszu. Środkowy palec został wysunięty zgodnie tym, co podpowiadało jej serce (śmiech).

Na pewno nie mieliśmy tutaj do czynienia z sytuacją, w której polityk używa gestów wyuczonych, korzysta z usług specjalistów od wizerunku, czyli osób doradzających nie tylko, jak powinien się ubierać, lecz również jak mówić i gestykulować we właściwy sposób.

Zapotrzebowanie na tego rodzaju szkolenia jest ogromne, bo coraz więcej osób zdaje sobie sprawę, że opanowanie sztuki komunikacji niewerbalnej pozwala zbić gigantyczny kapitał polityczny.

Nic dziwnego, że z takiej właśnie pomocy korzysta coraz więcej rodzimych notabli, choć... poziom wyszkolenia bywa różny. Często widzę, że wyuczone gesty nie idą w parze ze słowami, rozjeżdżają się, są spóźnione o ułamek sekundy.

To niespójność, po zauważeniu której powinna zapalać się czerwona lampka w głowie: ten człowiek raczej nie mówi szczerze.
Fot. naTemat
Przychodzi panu do głowy ktoś, kto mówi do naszego narodu w sposób naprawdę przekonujący?Pierwszy przykład z brzegu: niedawno oglądałem wywiad z kandydatem na prezydenta Polski, panem Krzysztofem Bosakiem. Muszę przyznać, że wysławiał się w sposób naprawdę efektowny, dobrze kontrolował swoje gesty, robił świetne wrażenie.

To, że nie opanował wszystkiego perfekcyjnie, wyszło na wierzch przy pytaniu z gatunku tych niewygodnych, brzmiącego: czy kiedykolwiek publicznie skłamałeś?

Momentalnie pojawiło się bardzo wymowne zachowanie, czyli oblizywanie ust. A to jeden z symptomów stresu, gdyż ten wysusza błonę śluzową. Czujemy suchość w ustach i na wargach.

Jak pan widzi, w komunikacji niewerbalnej trzeba kontrolować całą masę zachowań, nie wystarczy odpowiednio machać rękoma, właściwie układać palce dłoni i kontrolować nogi. Zdradzić może nas wszystko.
Jakiej próbki potrzebuje pan, aby dokonać właściwej analizy?

Odpowiednią próbką, dającą naprawdę szeroki ogląd sytuacji, jest przynajmniej trzydziesto-, czterdziestominutowy wywiad bez jakichkolwiek cięć i modyfikacji.

Dlatego staram się nie bazować na wypowiedziach pociętych, zedytowanych. Wyjątki tej zasady robię rzadko; jednym z nich było przeanalizowanie na moim kanale zachowania Deyn i Daniela Majewskiego, gdy opierałem się na ich występie u Kuby Wojewódzkiego.

W takich sytuacjach zawsze musimy uświadomić sobie pewien fakt: w telewizji mnóstwo wypowiedzi jest montowanych tak, aby osiągnąć z góry założony efekt, a to naprawdę utrudnia ocenę danej osoby.

Jakiekolwiek wyroki należy ferować ostrożnie. Komunikacja niewerbalna to świat, po którym trzeba przemieszczać się naprawdę ostrożnie. Dlatego zawsze podkreślam, że to moje wypowiedzi są jedynie opiniami subiektywnym, że dane gesty BYĆ MOŻE świadczą o kłamstwie, nie są twardymi dowodami na nieszczerość.

Pamiętajmy o tym, ponieważ mnóstwo ludzi ma skłonność do wyrywania rzeczy z kontekstu, do bazowania wyłącznie na fragmentach większej całości, co widzę w komentarzach pod swoimi filmami.

A nie chodzi o to, aby zapędzać się w stronę uproszczeń, które mogą prowadzić do wniosków absurdalnych typu: każdy, kto oblizał sobie usta albo podrapał się w nos, jest kłamcą.
Ile czasu i energii musiałbym poświęcić na naukę skutecznej samoobrony przed bliźnimi, którzy chcą mnie oszukać?

Na to pytanie nie da się odpowiedzieć precyzyjnie. W moim przypadku to już ponad osiem lat intensywnej nauki. Zwykle mój dzień opiera się na zgłębianiu tajników komunikacji niewerbalnej i obserwowania ludzkich zachowań; czytam literaturę fachową, odbyłem rozmaite szkolenia i kursy, ukończyłem psychologię.

W tej dziedzinie niezmiernie istotną rzeczą jest również praktyka, "treningi na ludziach". Na przykład po liceum pracowałem przez pewien czas jako kelner. Dzięki temu mogłem naprawdę intensywnie przyglądać się zachowaniu różnych osób.

Wracając do pańskiego pytania: nawet parogodzinny kurs może sprawić, że staniemy się znacznie bardziej świadomi pewnych spraw. Będziemy wiedzieć, na jakie gesty i zachowania zwracać szczególną uwagę; jak odpowiednio komunikować się z otoczeniem, co może zapewnić znacznie lepsze życie towarzyskie, uczuciowe, zawodowe.
Fot. naTemat
To sztuka, którą może opanować każdy, czy są również przypadki beznadziejne?

Zdarza się, że na kursy przychodzą osoby bardzo chętne do nauki oraz pojętne, lecz ekstremalnie nieśmiałe. Przyswajają mnóstwo wiedzy, więc w teorii powinny z miejsca zawojować świat. Przecież wiedzą, co i jak mówić, jak stać i siedzieć, jak kontrolować ręce, nogi, twarz...

Lecz w skrajnych przypadkach okazuje się, że owa nieśmiałość wygrywa: poznając nowych ludzi, nie potrafią spojrzeć im w oczy. No a spuszczony wzrok z automatu przekreśla nasze szanse na zrobienie świetnego wrażenia.
Wiedza, którą przekazuje pan innym, może być również bronią ofensywną. Pojawiają się obawy dotyczące tego, że ktoś zacznie używać jej nieetycznie, do "złego" manipulowania ludźmi?

Zajmuję się również językiem perswazji, czyli – mówiąc najogólniej – tym, jak odpowiednie słowa mogą wpływać na zachowania innych ludzi. Tak więc mówimy o kwestiach, o których i bardzo często myślę, i mówię o nich swoim kursantom. Zawsze podkreślam, że słowa mają potężną moc i powinniśmy korzystać z nich w sposób etyczny.

Manipulacja może być zupełnie niewinna. Na przykład: używa jej rodzic, którego dziecko nie chce wynosić śmieci. Odpowiednie działanie sprawi, że krnąbrna latorośl nie tylko zacznie wykonywać to polecenie, lecz wręcz zacznie odczuwać z tego powodu ekscytację (śmiech).

Oczywiście, mam świadomość tego, że nigdy nie mamy pełnej kontroli nad tym, co przekazujemy innym. Gdy sprzedaje pan komuś nóż, to zakłada, iż będzie służył do krojenia chleba. Choć oczywiście nie będzie stuprocentowej gwarancji, czy nie zrobi nim komuś krzywdy.
Pozostając w klimatach mrocznych i krwawych – jak na pierwszy rzut oka rozpoznać człowieka, który może wyrządzić nam wielką krzywdę? Nawet jeżeli uśmiecha się do nas szeroko...

Rozpoznanie psychopaty bądź też socjopaty jest niełatwe. Radziłbym obserwować osobę, którą albo ledwo co poznaliśmy, albo wchodzimy z nią w jakąś relację. Na czym się skupiać? Na tym, jak mocno ona skupia się na sobie.

Narcyzm, egocentryzm oraz brak empatii to naprawdę niepokojące symptomy. Niedobrze, jeżeli ktoś nieustannie mówi "ja", nie liczy się ze zdaniem innych a wszelakie tematy, które nie dotyczą jego osoby, uznaje za mało ważne.

Jeszcze gorzej, jeżeli oprócz tego wyłapiemy skłonność do manipulowania otoczeniem. W takich przypadkach powinniśmy naprawdę poważnie zastanowić się nad utrzymywaniem jakichkolwiek kontaktów z takim człowiekiem.

Nie mówię tutaj oczywiście wyłącznie o obawach dotyczących naszego zdrowia fizycznego i życia, nie doszukujmy się na siłę mordercy w każdym egoiście. Liczy się to, że taka osoba jest bardzo niebezpieczna dla naszej psychiki.
Fot. naTemat
Kiedy ostatnio dał się pan oszukać?
Nawet Paul Ekman, wielki psycholog, pionier w dziedzinie badań emocji oraz ekspresji ruchowo-mimicznej, przyznał niegdyś, iż został skutecznie okłamany przez swojego syna.

Nastolatek urządził w domu "nielegalną" imprezę, po czym przez bardzo długi czas ukrywał ten fakt, choć trafił w krzyżowy ogień pytań. Udało mu się zwieść na manowce ojca, który w świecie nauki nosi przydomek Wykrywacz Kłamstw (śmiech).

Tak więc na pewno nie zamierzam mówić o swej całkowitej nieomylności. Po pierwsze – nie mam takiego przerostu ego. Po drugie – nie byłaby to prawda. Okłamać można każdego. Słowo, nie kłamię.