Koronawirusowa kampania Andrzeja Dudy. Co zrobią inni kandydaci na prezydenta?

Anna Dryjańska
W najnowszym wydaniu "Newsweeka" Aleksandra Pawlicka pisze o koronawirusowej kampanii Andrzeja Dudy. Kandydat PiS na prezydenta, po tym jak dosypał niemal 2 mld zł TVP z budżetu państwa, zgarnia lwią część czasu antenowego umacniając swoją pozycję na poczuciu zagrożenia. Co zrobią kandydaci opozycji?
Andrzej Duda, kandydat PiS na prezydenta, jako urzędująca głowa państwa jako jedyny może prowadzić kampanię wyborczą w czasie epidemii koronawirusa. I bez oporu korzysta z nieuczciwej przewagi – pisze Aleksandra Pawlicka w tygodniku "Newsweek". fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Gazeta
Pawlicka przypomina, że zanim w Polsce pojawił się koronawirus, kampania Andrzeja Dudy była oceniana fatalnie, a kandydat PiS popełniał błąd za błędem. To się jednak zmieniło, gdy epidemia COVID-19 dotarła do Polski. Pisowska TVP, której Duda swoim podpisem ofiarował prawie 2 mld zł z budżetu państwa, eksponuje go kilkadziesiąt, a nawet kilkaset razy więcej niż kandydatów opozycji na prezydenta. Duda zaś, przebrany w kolory khaki, robi kampanię wyborczą na zagrożeniu związanym ze śmiertelną chorobą. Z jednej strony apeluje, by zostać w domu, by ocalić życie najsłabiej odpornych, z drugiej sam bez oporów jeździ po kraju, by pojawiać się w blasku fleszy.


Czytaj także: 70 proc. Polaków chce przełożenia wyborów prezydenckich

Robert Biedroń (Lewica), Krzysztof Bosak (Konfederacja), Szymon Hołownia (niezależny), Małgorzata Kidawa–Błońska (KO) i Władysław Kosiniak–Kamysz (PSL) mają do dyspozycji tylko internet, bo w czasie epidemii nie mogą prowadzić kampanii. Duda już w lutym dostał od pisowskiej TVP ponad 16 godzin czasu antenowego. Koronawirus politycznie wytłukł konkurencje, a sondaże kandydata PiS się poprawiają. Dlatego – wskazuje Aleksandra Pawlicka – PiS prze do wyborów prezydenckich 10 maja. Rząd z jednej strony mówi "zostań w domu" (by ocalić życie swoje i swoich bliskich), a z drugiej "idź na wybory".

– Nawet jeśli sytuacja z koronawirusem będzie opanowana do 10 maja, to przeprowadzenie w tym terminie wyborów oznacza narażenie obywateli na masowe spotkania w lokalach wyborczych, co w konsekwencji może skutkować wybuchem drugiej fali epidemii – mówi Kosiniak-Kamysz, z wykształcenia lekarz. Wydaje się jednak, że w obliczu sondaży, które dają Dudzie możliwość zwycięstwa w pierwszej turze, a więc kolejne 5 lat podpisywania niemal wszystkich rządowych ustaw, PiS będzie gotowy na takie poświęcenie.

Czytaj także: Po trupach do celu? 5 pytań do PiS które pokazują, że wybory 10 maja są NIEREALNE

Dziennikarka "Newsweeka" relacjonuje, że kandydaci opozycji na prezydenta nie rozmawiają na razie ze sobą o opcji atomowej, czyli gremialnym wycofaniu się z wyścigu i oficjalnym pozostawieniu Andrzeja Dudy samego na placu boju. Wtedy, przy jednym zaledwie kandydacie, wybory prezydenckie musiałyby być zarządzone ponownie.

Jak pisze Pawlicka, na przeszkodzie może stanąć jednak brak zaufania między rywalami. "Opcja atomowa – jak słyszę w jednym ze sztabów opozycji – to 'na dziś fantasmagoria, bo kto zaufa Bosakowi, że wycofa się z wyborów?'. Jest i inna obawa: 'Nie mamy pewności, że komitet Dudy, zbierając dla niego podpisy, nie zbierał ich jednocześnie dla innego kandydata, kogoś zupełnie nieistotnego, tylko po to, aby zablokować opcję atomową'" – relacjonuje dziennikarka "Newsweeka".

Więcej można przeczytać w najnowszym wydaniu tygodnika, dostępnym również w formie cyfrowej.
Okładka najnowszego numeru tygodnika "Newsweek".mat. Newsweek