Trzaskowski podzielił się trudnym wspomnieniem. "Moja żona mogłaby nie żyć"
Trzaskowski podzielił się trudnym wspomnieniem. "Moja żona mogłaby nie żyć" Fot. Lukasz Gdak/East News
Reklama.

Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski w nowej biografii "Rafał", czyli w rozmowie z dziennikarką Donatą Subbotko, przekazał, iż z żoną Małgorzatą doświadczyli dwóch poronień.

"Raz Gosia była w zaawansowanej ciąży. Gdyby wtedy obowiązywało takie prawo jak za czasów PiS-u, moja żona mogłaby nie żyć. Była w piątym miesiącu. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale to traumatyczne wiedzieć, że jeżeli się nie usunie ciąży, dziecko urodzi się martwe albo umrze dwa dni po urodzeniu" – powiedział w tej rozmowie Trzaskowski.

Trzaskowski podzielił się trudnym wspomnieniem. "Moja żona mogłaby nie żyć"

Wówczas polityk i jego żona mieli już córkę – Olę. Dwa lata po tej sytuacji urodził im się syn – Staś. "Gośka mówi, że gdyby wtedy obowiązywało tak średniowieczne prawo antyaborcyjne jak dziś, nie podjęłaby kolejnej próby zajścia w ciążę i Stasia nie byłoby z nami" – opisał kandydat KO na prezydenta.

Trzaskowski opowiedział też, że druga sytuacja to poronienie w pierwszych tygodniach ciąży. "To się oczywiście odbija na psychice kobiety, ale inaczej niż wtedy, gdy widać brzuch i już się czeka. Chcieliśmy mieć dużo dzieci" – podkreślił. Fragmenty tej książki zacytowała Arleta Zalewska w programie "W kuluarach" w TVN24.

Za rządów Prawa i Sprawiedliwości w Polsce aborcja została znacznie ograniczona. Najważniejszą zmianą było rzeczenie Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej z 22 października 2020 roku, które zakazało aborcji embriopatologicznej.

W Polsce panuje praktycznie totalny zakaz aborcji. Ale kobiety i tak masowo go łamią

W wyniku tej decyzji aborcja jest dozwolona jedynie w przypadku zagrożenia życia lub zdrowia kobiety oraz w sytuacji, gdy ciąża pochodzi z gwałtu lub kazirodztwa. Decyzja ta wywołała liczne protesty w Polsce, a także kontrowersje wśród polityków, prawników i organizacji zajmujących się prawami człowieka.

Za rządów Donalda Tuska wprawdzie nie udało się nadal zmienić tych przepisów (samostanowieniu kobiet sprzeciwia się część PSL), ale Aborcyjny Dream Team, grupa aktywistek działających na rzecz praw reprodukcyjnych, otworzył nową przychodnię aborcyjną w Warszawie – naprzeciwko budynku Sejmu. Oficjalne otwarcie przychodni odbyło się 7 marca.

Podczas konferencji prasowej aktywistki Aborcyjnego Dream Teamu mówiły o potrzebie zapewnienia bezpiecznego dostępu do aborcji, zwłaszcza po zaostrzeniu przepisów w Polsce, które znacząco ograniczyły prawo do przerywania niechcianej ciąży. Nowa placówka jest miejscem, w którym kobiety będą mogły uzyskać pomoc i wsparcie, a także dostęp do aborcji w warunkach zapewniających bezpieczeństwo i anonimowość. Przerwanie własnej ciąży na wczesnym etapie jest w Polsce legalne. Karalne jest pomaganie kobietom.