"To był rekord i to podczas zajęć on-line". Coraz więcej osób chce w ten sposób uspokoić umysł
– Kiedy uzbroimy się w cierpliwość i przez to przejdziemy, poczujemy ogromną przyjemność, która jest odprężająca i tak potrzebna zwłaszcza w dzisiejszych czasach – o korzyściach płynących z praktykowania jogi mówi instruktorka jogi Joanna Podolak. Te ćwiczenia już od kilku lat przyciągają coraz więcej zwolenników. Jednak w ostatnim czasie, czasie izolacji, zalety jogi chce poznać jeszcze więcej osób, bo oprócz tego, jak wpływa na ciało, daje też ukojenie umysłowi.
Tak, mam takie wrażenie. Jednak joga jest dyscypliną, po którą coraz więcej osób zaczęło sięgać jeszcze przed wybuchem pandemii. Działo się tak ze względu na tryb życia, który prowadzimy. Wszyscy jesteśmy w ciągłym biegu. Już w ubiegłym roku, na przełomie września i października, grupy na zajęciach były coraz większe.
Natomiast teraz, kiedy jest tak dużo możliwości ćwiczenia przez internet, mamy i ZOOM-a, i Skype'a i Google Meet, instruktorzy organizują zajęcia on-line i rzeczywiście jest jeszcze więcej chętnych.
Jednak tak naprawdę obserwujemy większe zainteresowanie zajęciami w sieci, bo ludzie po prostu wariują, siedząc w domach. Niepokój się udziela. Dlatego joga jest dobrą formą aktywności. Jest ogólnorozwojowa, ale i uspokaja.
Może przynosić wiele korzyści również ze względu na to, że jest wiele metod ćwiczeń, wiele sposobów i wiele różnych szkół jogi. Można skoncentrować się tylko na samych ćwiczeniach fizycznych, można po prostu rozwijać swoje ciało i to jest typowa hathajoga.
Można też do tego dołączyć ćwiczenia oddechowe – pranajamy, ale można też skupić się tylko na medytacji, czyli praktykowaniu jogi w taki sposób, jak praktykowało się niegdyś. Wszystkie praktyki jogi, tysiące lat temu, prowadziły do wielogodzinnych medytacji.
Rozwijano praktyki cielesne pod kątem utrzymania pozycji przy medytacji. Praktykowano więc głównie pozycje siedzące, w których można było długo i wygodnie medytować. Chodziło o osiągnięcie stanu oświecenia.
Joga naprawdę daje wiele możliwości i być może dlatego jest tak popularna. Można ją praktykować indywidualnie, w zaciszu swojego domu lub na zajęciach grupowych. Teraz na zajęcia on-line dołączają osoby, które już długo nie ćwiczyły ze względu na to, że albo nie pasowały im godziny, albo miały opory, żeby z różnych względów nie przychodzić do sali.
W czasie praktyki on-line jest trochę jak podczas praktyki własnej: jestem w domu, nikt na mnie nie zerka, jestem sama ze sobą, ale z drugiej strony ekranu jest jednak instruktor, którego można w każdej chwili o coś zapytać.
Joanna Podolak – instruktorka jogi.•Fot. archiwum prywatne
Oferuje nam różnorodność. Jeżeli ćwiczymy intensywnie, to zawsze gdzieś wytwarzają się endorfiny. Natomiast jeśli ćwiczymy bardzo spokojnie – klasyczną jogę, gdzie wchodzimy w asanę, zatrzymujemy się w niej i oddychamy – możemy skoncentrować się na oddechu, na doznaniach, jakie płyną z ciała zapomnieć o tym, co się dzieje dokoła.
Nasza uwaga przekierowana jest z tego, co na zewnątrz do wewnątrz. To nas uspokaja, wycisza umysł. Potem wychodzimy z asany, rozluźniamy się i wchodzimy w następną asanę – technika się powtarza. To jest moment czystej refleksji. Moment spokoju, który możemy osiągnąć sami ze sobą.
Medytacja jest łatwa? Ktoś mi kiedyś powiedział, że trzeba pozwolić przepuszczać myśli, które będą się pojawiać, przez swój umysł.
Zaawansowane techniki medytacyjne są bardzo skomplikowane i tak naprawdę nikt nie wie, jak to działa. Nauka jest trochę bezradna, nie potrafi z całkowitą pewnością odpowiedzieć na pytanie, co się tak do końca dzieje z umysłem w trakcie medytacji.
Bada się jednak osoby, które praktykują ćwiczenia koncentrujące umysł. To jest taki trochę mindfulness, ale w jodze nie używamy tego sformułowania. Ćwiczymy po prostu pewną uważność.
Wiadomo, że w trakcie koncentracji umysłu wytwarzają się pozytywne fale alfa, które wpływają korzystnie na ciało i umysł. Umysł się wtedy resetuje. Koncentrując się na przykład na oddechu, odrywamy zmęczony myślami umysł od rzeczywistości. Pozwalamy mu się wyciszyć, pozwalamy, by opuściły nas męczące, niepokojące myśli.
Na początku taka koncentracja umysłu na jednym elemencie może wydawać się trudna. Myśli napływają – to jest nieuniknione, ale tego nie trzeba się bać. Tak jest stworzony człowiek – do myślenia. Pozwalamy myślom płynąć bez zbędnego analizowania. Staramy się im nie przyglądać, nie zatrzymywać dłużej przy żadnej z nich. Pozwalamy, by przepływały, a kiedy napłyną kolejne – znowu odpływały. Tak jak pływy wody, czy płynące chmury.
Kiedy jesteśmy w tym stanie dłużej niż 5 minut – 5 pierwszych minut jest kluczowych, bo wtedy natłok myśli jest ogromny – umysł zaczyna się przyzwyczajać i uspakajać. Można tego się nauczyć i uczy się tego dosyć szybko, jeśli człowiek czuje, że przynosi to korzyść.
Trzeba jednak przejść przez ten pierwszy etap, gdzie pojawia się niepokój, gdy zaczyna oddech przyspieszać, gdy myśli pędzą jak szalone. Trzeba nastawić się pozytywnie. Trzeba wiedzieć, że nic złego się nie dzieje: nie wpadnę w hiperwentylację, nie dopadną mnie stany lękowe. Trzeba tylko zrozumieć pewne reakcje ciała. Kiedy uzbroimy się w cierpliwość i przez to przejdziemy, poczujemy ogromną przyjemność, która jest odprężająca i tak potrzebna zwłaszcza w dzisiejszych czasach.
Na zajęciach on-line frekwencja jest większa niż w sali?
Tak, ostatnio w moich zajęciach brało udział jednorazowo ponad 20 osób. Moja sala do jogi mieści tylko 12 – 14 osób, więc gdyby nie wirtualne zajęcia, to nigdy by się w niej nie zmieściła tak duża grupa. Rzeczywiście to był rekord i wydarzyło się to już podczas trzecich takich zajęć on-line. Co jakiś czas zgłaszają się kolejne osoby, które chcą ćwiczyć. Myślę, że tak samo dzieje się u wszystkich instruktorów, którzy przeszli teraz na system on-line.
Że jest fajnie, że są podbudowani i że było im to potrzebne. Generalnie joga opiera się na praktyce własnej, więc celem powinny być ćwiczenia indywidualne. Natomiast niektórzy nie mają do tego motywacji, a po drugie potrzebują wskazówek. Nie pamiętają kolejności asan. Chcą widzieć instruktora/ instruktorkę. Czują się przy nim/przy niej bezpiecznie.
Oczywiście my nie ćwiczymy tak ściśle sekwencyjnie, choć są takie praktyki np. ashtanga, ale w jodze akademickiej się tego nie robi. Tutaj jest duża dowolność. Ćwiczenia w grupie dają też motywację, bo gdy widzi się instruktora, który nieco wyżej podnosi nogę lub głębiej wykonuje skłon, to ćwiczący też tego chcą, więc jest to dla nich pewne wyzwanie i pokonywanie własnych ograniczeń. Oczywiście nie za wszelką cenę, bo w jodze nie robimy niczego wyczynowo i nie ścigamy się z nikim – nawet ze sobą. Praktykuję, by się rozwijać, nie po to, by coś udowodnić.
I nie można zrobić sobie krzywdy?
Jeżeli ćwiczy się z głową, w taki sposób, by nie krzywdzić własnego ciała; jeśli przyjmuje się podstawową zasadę jogi – ahimsę, która mówi: nie krzywdzę nikogo i niczego; nie krzywdzę również siebie – to nie, nie powinno być takich sytuacji, że joga przynosi kontuzje.
Czytaj więcej: Bądź dla siebie dobry. 7 lifehacków, jak dbać o zdrowie psychiczne w czasach pandemii