Porażające słowa księdza z KUL-u. "Wyjaśnił", dlaczego wiernym w kościele nic nie grozi
W Polsce obowiązuje stan epidemii i szereg ograniczeń w przemieszczaniu się. Tymczasem ksiądz Tadeusz Guz z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego w TV Trwam przekonywał, że w kościołach w czasie nabożeństw wiernym nic nie grozi, bo "Bóg żadnych wirusów nie rozprzestrzenia".
– Niektórzy zaczęli się obawiać, że kapłan może zarażać. Kapłan ma po pierwsze konsekrowane dłonie. Po drugie, jako jedyna osoba w zgromadzeniu liturgicznym ma obmywane dłonie przy ofiarowaniu darów. Ma umyte ręce w sensie nie tylko takim, jakiego oczekuje minister zdrowia, ale także w sensie nadprzyrodzonym – stwierdził duchowny.
Ks. Guz brnął w swoich przekonaniach i zaprzeczał nawet zaleceniom, które oficjalnie wydał Episkopat. Chodzi o przyjmowanie komunii. – Żadne udzielanie komunii świętej nie zagraża ani jednemu Polakowi, bo jest świętym aktem. Nie jest miejscem przestrzenią i czasem rozprzestrzenianiem wirusów, tylko przychodzeniem Boga – wskazywał kapłan.
Reakcja KUL
– Według naszej wiedzy ks. prof. Guz nie posiada kwalifikacji naukowych, aby wypowiadać się na tematy dotyczące medycznych aspektów epidemii, w szczególności sposobu rozprzestrzeniania się koronawirusa i rozwijania się epidemii – przekazała rzeczniczka KUL Lidia Jaskuła.
Dodała również, że w związku z ogłoszonym stanem epidemii "władze uniwersytetu zobowiązały wszystkich pracowników i studentów - w tym również ks. Guza – do realizacji zaleceń i przepisów wydawanych przez odpowiednie organy i służby, przede wszystkim przez Ministra Zdrowia oraz Głównego Inspektora Sanitarnego".
Przypomnijmy, że w ramach zaostrzonego rygoru kwarantanny społecznej, w kościołach może przebywać w czasie nabożeństw maksymalnie pięciu wiernych. Już wiadomo, że księża chcą na różne sposoby omijać to ograniczenie. Jeden z duchownych próbował nawet wynająć autobus, o czym pisaliśmy w naTemat.
Czytaj także: Ksiądz poprowadził drogę krzyżową ulicami Zielonki. Teraz grozi mu spora kara