Rząd znowu poszedł na ustępstwa względem Kościoła. W święta ograniczenia ulegną zmianie

Adam Nowiński
Jeśli ktoś uważnie wczytał się w treść rozporządzenia, które wprowadziło ostatnie obostrzenia w związku z epidemią koronawirusa w Polsce, to wie, że od Wielkanocy będą obowiązywały w kościołach odrębne przepisy. Rygor i restrykcje nie będą tam tak surowo przestrzegane.
Na Wielkanoc w kościołach znowu będzie pełno ludzi. Fot. Mikołaj Kuras / Agencja Gazeta
Rozporządzenie, które ogranicza liczbę wiernych w kościołach ze względu na epidemię do 5 osób, ma datę graniczną – 11 kwietnia. Od 12 kwietnia, czyli od Wielkanocy, rząd przygotował inne, łagodniejsze przepisy dla katolików.

"Ograniczenia (...) polegają na obowiązku zapewnienia, aby w trakcie sprawowania kultu religijnego, w tym czynności lub obrzędów religijnych, na danym terenie lub w danym obiekcie znajdowało się łącznie, zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz pomieszczeń, nie więcej niż 50 osób (...) w okresie od dnia 12 kwietnia 2020 r. do odwołania" – można przeczytać w rozporządzeniu. Tym samym od Niedzieli Wielkanocnej w kościołach będzie mogło przebywać nie 5 a 50 osób.


Czytaj także: Biskupi wydali zalecenia ws. Wielkanocy. Oni już wiedzą, że do świąt nie zrobi się normalnie

To nie pierwszy raz, kiedy polski rząd idzie na ustępstwa wobec Kościoła podczas tej epidemii. Przypomnijmy, że władze naszego kraju bardzo długo zwlekały z wprowadzeniem ograniczeń w świątyniach. Kiedy na całym świecie już od dawna kościoły były zamknięte, u nas długo jeszcze mogło w nich przebywać 50 osób, a politycy partii rządzącej argumentowali to tym, że świątynie są "szpitalami dla dusz".

Czytaj także: "0 złotych na walkę z koronawirusem"? Kościół odpowiedział nam, jak pomaga Polakom