Koronawirus w Finlandii doprowadził do masowych zwolnień. Jak państwo radzi sobie z epidemią?
COVID–19 pojawił się w kraju niemal 2 miesiące wcześniej, pod koniec stycznia, za sprawą turystki, która wcześniej przebywała w chińskiej prowincji Wuhan, skąd wirus rozlał się na cały świat. Kobieta została poddana kwarantannie, a równolegle z nią osoby, z którymi się stykała. Przez 4 tygodnie wydawało się, że sytuacja jest opanowana, aż pod koniec lutego pojawił się drugi przypadek, tym razem u osoby, która odwiedziła Włochy. A potem już poszło.
Niektórzy mają pretensje do rządu, że działał zbyt opieszale, gdy wybuch epidemii był już tylko kwestią czasu. Jednym z prominentnych krytyków premierki Finlandii jest właściciel gazety "Helsinki Times", z wykształcenia lekarz, który pisze, że jeszcze kilka tygodni temu Sanna Marin bagatelizowała koronawirusa i – podobnie jak szefowie wielu innych rządów – nie widziała potrzeby wprowadzania środków bezpieczeństwa. Teraz zaś stoi w pierwszym szeregu tych, którzy domagają się ograniczeń. Ich zastosowanie rząd poprzedził wprowadzeniem stanu nadzwyczajnego, który obowiązuje od 16 marca.
Helsinki – zakaz wjazdu
W piątek jednomyślną decyzją fińskiego parlamentu stolica i okolice zostały odcięte od reszty kraju. To właśnie w tym regionie, zamieszkanym przez 1/3 ludności kraju, powstało ognisko epidemii. Ograniczając wjazd do Helsinek władze mają nadzieję na to, że choroba nie zostanie zawleczona do innych regionów, gdzie problem istnieje, ale w znacznie mniejszej skali niż w stolicy. Helsinki są teraz otwarte tylko na transport towarów i podróże służbowe pracowników.
Szacuje się, że tych ostatnich – i podróży, i pracowników – będzie zresztą coraz mniej. Aż 303 tys. osób traci właśnie pracę na mocy zwolnień grupowych. W tak małym kraju jak Finlandia to wielki wstrząs, który odbije się na całym społeczeństwie.
Jest jednak coś, co może pomóc Finom w czasie epidemii, jakkolwiek infantylnie by to nie zabrzmiało. Chodzi o szczęście obywateli zakorzenione w silnym zaufaniu społecznym.
Najszczęśliwsze państwo świata
W 2019 roku Finlandia po raz trzeci z rzędu znalazła się na pierwszym miejscu rankingu najszczęśliwszych krajów świata przygotowywanego przez ONZ. Autorzy raportu porównali 156 państw z całego świata. Są przekonani, że zaufanie, którym darzą się Finki i Finowie, może być dużym atutem przy zwalczaniu epidemii i następstw wywołanego przez nią kryzysu."Ludzie w społeczeństwach, które sobie ufają, są znacznie bardziej wytrzymali w obliczu całego spektrum zagrożeń dla ich dobrostanu: choroby, dyskryminacji, poczucia zagrożenia, bezrobocia i niskich zarobków" – piszą autorzy raportu ONZ. „Samo przekonanie o tym, że można liczyć na ludzi wokół, na instytucje państwowe, sprawia że trudności są mniej dolegliwe, co jest korzystne dla wszystkich” – dodają.
Środki bezpieczeństwa z powodu koronawirusa
A trudności to coś, do czego mieszkańcy Finlandii muszą się przyzwyczaić tak jak obywatele innych państw. I nie chodzi tylko o odcięcie Helsinek od reszty kraju.Rząd Marin zdecydował o zamknięciu szkół – otwarte są tylko placówki nauczania początkowego. Rodzice najmłodszych dzieci są zachęcani, by zaopiekowali się nimi w domu, jeśli mają taką możliwość. Uczniowie w całym kraju, włącznie z dziećmi imigrantów, które jeszcze nie opanowały języka fińskiego, są objęci zdalnym nauczaniem.
Na czwartkowej konferencji prasowej ministra edukacji Li Andersson podkreśliła, że nauczyciele mają obowiązek traktować nieobecność dzieci podczas lekcji on–line jak nieobecność w szkole. Najpierw mają skontaktować się z rodzicami lub opiekunami ucznia, a gdy ta metoda ustalenia co się dzieje z dzieckiem zawiedzie, mogą w ostateczności zwrócić się nawet do opieki społecznej.
Zamknięta jest także większość instytucji kultury, a także granice Finlandii. Obywatele kraju wracający z zagranicy muszą się poddać 14–dniowej kwarantannie. Władze ograniczyły także wolność zgromadzeń – w jednym miejscu publicznym przebywać może maksymalnie 10 osób. Zawieszone zostały przepisy regulujące czas pracy personelu niezbędnego podczas epidemii. Dotyczy to zarówno sektora publicznego, jak i prywatnego. Rząd rekomenduje wszystkim pracownikom pracę zdalną – o ile oczywiście pozwala na to jej charakter.
Środki bezpieczeństwa mają obowiązywać do połowy kwietnia.
Influencerzy i pomoc dla firm
Finki i Finowie borykają się z podobnymi trudnościami co ludzie w innych państwach: niepewność, stres, utrata środków utrzymania lub łączenie pracy zdalnej z opieką nad dziećmi. I do tego wszystkiego oczywiście ryzyko zakażenia koronawirusem.Fiński rząd postawił na kampanię informacyjną o zapobieganiu chorobie nie tylko w tradycyjnych mediach, ale i na Facebooku, Instagramie i Twitterze. Robi to we współpracy z influencerami, którzy mogą korzystać z urzędowych materiałów przekształconych w atrakcyjny dla internautów sposób. Cyfrowi agenci wpływu już prawie 2 lata temu zostali uznani przez Finlandię za kluczowe postaci podczas sytuacji kryzysowych. Tradycyjnie do tej grupy zaliczano medyków, pracowników transportu publicznego i sklepów spożywczych.
Oprócz informacji o tym, jak myć ręce, by ograniczyć ryzyko zakażenia koronawirusem, influencerki i influencerzy mogą – udział w akcji jest dobrowolny – informować o tym, jak wygląda pomoc państwa dla tych, którzy ucierpieli w wyniku kryzysu wywołanego pandemią koronawirusa.
Osoby na jednoosobowej działalności gospodarczej, których dochody zmniejszyły się z powodu COVID–19, mają zgodnie z obietnicą rządu otrzymać dotację w kwocie 2 tys. euro. Z kolei małe i średnie firmy w Finlandii mogą liczyć na pomoc wysokości 1 mld euro. Władze zwiększyły także o 500 proc. budżet, jakim dysponuje urząd udzielący firmom gwarancji pożyczkowych – z 2 do 12 mld euro. Czy jednak to – razem z wysokim poziomem zaufania społecznego – wystarczy, by zamortyzować koronawirusowy szok dla gospodarki? To się dopiero okaże.
Przeczytaj także:
– "Ch*jem, który zwalnia, jestem ja". List szefowej średniej firmy w czasie koronawirusa– Biskupi w czasach koronawirusa. Prof. Obirek: Boję się, że zacznie się szukanie kozła ofiarnego
– Czy porody rodzinne znów będą możliwe? Kobiety podjęły walkę i mają wsparcie ekspertów