"Wszyscy chcemy, by to się już skończyło". W całym kraju posypały się mandaty, policjanci tłumaczą

Katarzyna Zuchowicz
Mandat za mycie samochodu na myjni, za wizytę na cmentarzu... Przez weekend podobne doniesienia dochodziły z różnych stron Polski. A to był początek. W całym kraju posypały się mandaty za łamanie ograniczeń w związku z koronawirusem. Jak duża jest to skala? I jak to wygląda od strony policjantów? – Wszyscy chcemy, by to się już zakończyło. Proszę mi wierzyć, że policjantom też na tym zależy. Mamy rodziny i te same dylematy dotyczą również nas – mówi nam jedna z policjantek.
W ciągu ostatniego weekendu mandaty karne otrzymało kilkaset osób w Warszawie. Fot. Fot. Franciszek Mazur / Agencja Gazeta
Policjanci non stop jeżdżą po ulicach, z głośników roznosi się echem "Uwaga, uwaga, mamy stan epidemii...". Patrolują parki, lasy, targowiska. Kontrolują sytuację ze śmigłowców i z dronów. I od kilku dni wlepiają mandaty za naruszenie zasad.

Tylko w Warszawie wystawili ponad 200 mandatów karnych w sobotę, w niedzielę – 220. W Bielsku-Białej – ponad 50 w czasie weekendu. W Skarżysku- Kamiennej – 19 na kwotę 6 tys. zł. Ukarano m.in. czterech mieszkańców, którzy spotkali się w celach towarzyskich, a także parę, która nad zalewem urządziła sobie randkę. "Policja sprawdza, po co wychodzisz z domu", "Policja bezlitosna" – słychać od kilku dni. W Olsztynie był mandat za mycie samochodu na myjni. "Wczoraj moja ponad 70-letnia sąsiadka poszła na cmentarz Miłostowo – dostała mandat 500 zł z komentarzem policjanta, że to za spacerowanie, że w tym wieku ma siedzieć w czasie epidemii w domu" – zaalarmował ktoś media w Poznaniu.


A jak to wygląda od strony policjantów?

Tak łamią przepisy na Mazurach


W wojewódzkie warmińsko-mazurskim w piątek było 120 interwencji, w sobotę 229, w niedzielę – 296.

"Policjanci interweniowali wobec dwóch 15-latków, którzy w czasie epidemii postanowili się spotkać, organizując przejażdżkę motorowerami. Mało tego żaden z nich nie miał uprawnień do kierowania jednośladami. W efekcie to rodzice zostali ukarani mandatami, a nieletni mogą odpowiadać za swoje zachowanie przed sądem rodzinnym i nieletnich" – to jedno ze zdarzeń w Mrągowie, które policjanci opisali w komunikacie.

– Od kilku dni regularnie odnotowujemy od kilku do kilkunastu, kilkudziesięciu naruszeń przepisów. Najwięcej dotyczy grupowania się osób w miejscach publicznych. Co ciekawe, ludzie często są świadomi, że swoim zachowaniem łamią obowiązujące przepisy. Tłumaczą, że są wolnymi ludźmi i mają do tego prawo – mówi naTemat mł. asp. Tomasz Markowski, p.o. Rzecznik Prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Olsztynie.
Z weekendowego komunikatu policji warmińsko-mazurskiej

Węgorzewo: "Jeden z mężczyzn tłumaczył się, że wybrał się na stacje paliw po butelkę wódki, inny zaś sam nie wiedział po co wyszedł z domu. Łącznie cztery osoby otrzymały mandaty karne". Czytaj więcej

Elbląg: "Kilkanaście osób w ciągu minionego weekendu zostało ukaranych przez policjantów mandatami za grupowanie się połączone często ze spożywaniem alkoholu".

Elbląg: "Jednym z przykładów były dwie 16-latki, które postanowiły spotkać się na przystanku autobusowym żeby porozmawiać bo jak powiedziały „mają dość siedzenia w domu”. Obie zostały odwiezione do miejsc zamieszkania i przekazane rodzicom". Czytaj więcej

– Nie chodzi o to, co możemy robić i w jakim zakresie. O pytania, czy mogę iść na ryby, czy mogę spotkać się z dziewczyną. Bardziej musimy zmienić sposób myślenia na to, co można zrobić, by powstrzymać rozprzestrzenianie się koronawirusa. Przyszedł czas, by wyciągać konsekwencje wobec osób, które za nic mają te ograniczenia, bezpieczeństwo i zdrowie publiczne – podkreśla Tomasz Markowski.

Jak jest w innych regionach? Czy mandaty są niezbędne?

Czy można mandaty na cmentarzu


– Wszyscy chcemy, by to się już zakończyło. Proszę mi wierzyć, że policjantom też na tym zależy. Mamy rodziny i te same dylematy dotyczą również nas. Absolutnie wolelibyśmy, by niepotrzebne były zakazy, nakazy, a tym bardziej kary z naszej strony. Ale pouczenia nie do wszystkich docierają. Zdarzają się sytuacje, gdy ktoś mówi wprost, że jego to nie interesuje. On będzie tu stał, bo ma na to ochotę – mówi naTemat mł. insp. Joanna Kącka, rzecznik łódzkiej policji.

Dodaje: – A przykłady z wcześniejszego okresu pokazują, że jak się odwoływaliśmy do odpowiedzialności, czy wyobraźni, to w parkach robił się tłum. Każdy twierdził, że przyjechał tylko z rodziną

W jej regionie w weekend najbardziej dały się odczuć targowiska. Stragan przy straganie, wąskie alejki i dużo starszych osób. Trudno było wyegzekwować cokolwiek. – Na pewno łatwiej jest wymóc w sklepie zachowanie odstępów w kolejkach i wchodzenie odpowiedniej liczby osób do środka. Tu najczęściej każdy tłumaczy, że przyszedł tylko z żoną po drobne zakupy. A jeśli każdy tak myśli, to zaraz robi się tłum. Były mandaty, choć częściej pouczaliśmy – mówi.

Ale na cmentarzach mandatów w Łodzi nie było. – Zawsze w pierwszym punkcie odwołujemy się do zdrowego rozsądku. Cmentarze nie są zamknięte. Dlatego niech każdy odpowie sobie na pytanie, czy naprawdę musi iść na cmentarz teraz, czy jeśli pójdzie za 3 tygodnie, to coś się stanie. Jeśli ktoś musi, apelujemy o zachowanie zasad dotyczących przemieszczania się – słyszę.

Czy dostanę za to mandat?


Wielu rodziców w całej Polsce złorzeczy dziś, że np. 17-latek nie może wyjść z psem na spacer. – Nie my stanowimy przepisów. A przepis mówi jasno: do 18 roku życia sama osoba nie może się przemieszczać. Koniec kropka. Wszystko jest po to, by to się szybko skończyło. Musimy trzymać się przepisów, które są. Czy komuś się podobają, czy nie, cel jest jeden – ograniczyć rozprzestrzenianie się epidemii – odpowiada inspektor.

Niedawno zatrzymali nastolatka. Babcia wysłała go do sklepu po przyprawę. – Akurat patrol był w pobliżu. Policjanci odprowadzili nastolatka do domu i przeprowadzili rozmowę z babcią. Póki co zakończyło się na pouczeniu. Każda sprawa jest indywidualna. Ale jeśli będziemy iść tylko w stronę pouczeń, to okaże się, że każdy znajdzie usprawiedliwienie, że wyszedł z domu, sprawa zaczyna się rozmywać i nie ma efektu, na którym nam zależy. Do wielu wciąż nie dociera, że każde ich wyjście z domu to potencjalne zagrożenie – mówi Joanna Kącka.

Widać jednak, że ludzie już się trochę pogubili co wolno, a czego nie. Można zatem iść na cmentarz, czy nie? Można biegać? Czy dostanę za to mandat? Wiele komend policji otrzymuje telefony w takich sprawach. – Są pytania o myjnie samochodowe, o uprawianie sportu. Ktoś pytał, czy może jechać na rowerze do kościoła. Dzwonił pan i pytał, czy może wytrzepać dywan. Mam wrażenie, że czasem komuś się wydaje, że to są historie z telewizji, które jego nie dotyczą. A to nie jest moment żeby pytać, czy coś wolno robić. To moment, by zapytać czy muszę to robić – mł. insp. Joanna Kącka.

Policjanci, z którymi rozmawiamy podkreślają, że każda sytuacja oceniana jest indywidualnie. Mandaty za wejście do lasu
W województwie zachodniopomorskim w sobotę wręczono 165 mandatów. W niedzielę – 232. – W ciągu ostatniej dobry policjanci zastosowali też 228 pouczeń. Mają taką możliwość. W zależności od sytuacji, jaką zastaną na miejscu mogą zastosować mandat karny w kwocie do 500 zł albo pouczenie – mówi podkom. Anna Gembala. Tu również ludzie dzwonią z pytaniami.

– Pytają o bieganie, o rower. Rozumiemy, że dla kogoś bieganie jest ważne, bo codziennie uprawa sport. Ale jest wielu sportowców, którzy nie mogą tego robić. Ludzie myślą, że my, jako policjanci, podamy gotową receptę i powiemy co można robić, a czego nie w bardzo szczegółowych przypadkach. Rozporządzenie mówi o bardzo ogólnych sytuacjach. Dlatego my, jako policjanci, musimy podejść bardzo elastycznie do każdej sytuacji. Nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć na wszystkie szczegółowe, hipotetyczne pytania. Staramy się zachować zdrowy rozsądek – mówi.

Za co najczęściej były mandaty? – Za grupowanie się osób powyżej dwóch. Za próbę wejścia do lasu, czy parku. Widać, że młode osoby spacerując, często nie zachowują przy tym odległości między sobą, która jest wymagana – słyszę.

Jaka jest podstawa prawna


Od czego zależy, czy to mandat, czy pouczenie? Podkom. Anna Gembala sama była w sobotę w różnych miejscach, obserwowała pracę policjantów. Mówi, że to zależy od ich decyzji. I od zachowania legitymowanego. W sobotę wiele osób próbowało wejść do lasu, do parku.

– Niektórzy napotkani w lasach czy parkach mówili, że nie wiedzieli o takim zakazie. Dziękowali nawet policjantom za informację i natychmiast udawali się do domów. Wtedy policjant zakończył interwencję na pouczeniu. Ale były osoby, które dyskutowały z zasadnością przepisów i nie chciały się podporządkować. Nic sobie z tego nie robiły, że policjanci mówią, że nie wolno, bagatelizowały przepisy. Wtedy policjanci stosowali mandaty karne – opowiada.

– Ta sytuacja dla wszystkich z nas jest trudna. I dla służb, i dla mieszkańców. Niestety, musimy stosować się do tych obostrzeń. Wszystko w trosce o nasze bezpieczeństwo. Staramy się elastycznie podejść do sytuacji, ale jednocześnie musimy respektować obostrzenia – podkreśla.

Jaka jest podstawa prawna? Najczęściej art. 54 KW (tj. przemieszczanie się osób według nowych obostrzeń bez ważnego życiowego powodu lub gromadzenia się osób powyżej dwóch) i art. 116 KW (artykuł ten dotyczy zasad kwarantanny). – Podstaw jest kilka. Są trzy rozporządzenia Ministerstwa Zdrowia, ostatnie z 31 marca oraz dwie ustawy o chorobach zakaźnych – wyjaśnia podkomisarz.

Właśnie tu w czasie weekendu głośny był był przypadek mieszkańca powiatu gryfickiego, który za złamanie kwarantanny został ukarany grzywną w wysokości 20 tys. zł. Z rygorem natychmiastowej wykonalności w terminie 7 dni od dnia doręczenia. – Ten pan rażąco łamał zasady kwarantanny. Policjanci kilka razy nie zastali go w miejscu, które wskazał, że powinien być. Natychmiast informowali o tym inspektora sanitarnego, który podjął decyzję o nałożeniu grzywny. Ten przypadek powinien pokazać innym, jak ważne jest to, by stosować się do zaleceń służb sanitarnych i przebywać we własnym domu przez 14 dni – mówi.

Czytaj także: Złamał zasady kwarantanny, dostał grzywnę 20 tys. zł. "Kara powinna być zapłacona w terminie 7 dni"

Niektórzy na kwarantannie byli tak nieodpowiedzialni, że po wizycie policjantów zaraz wychodzili z domów. – Dlatego teraz jednego dnia policjanci mogą nie pojawić się wcale, a kolejnego dnia mogą skontrolować takie osoby dwa, trzy razy dziennie – mówi naTemat podkom. Gembala.

Czy mogę jechać na działkę


Wróćmy jeszcze na chwilę do pytań, które nurtują ludzi. Czy można iść na rower, w bardzo odludnym miejscu? – A czy ten ktoś musi? Naprawdę nie przeżyje bez tego, by nie przejechać kilku kilometrów na rowerze? – odpowiada insp. Joanna Kącka. A jeśli mam działkę pod miastem? Jeśli siedzę całymi dniami pracując przy komputerze i nie chcę wychodzić na spacer koło bloku, a chcę pojechać na działkę np. w sobotę? – Przy takim pytaniu pojawia się kolejne "Czy muszę"? Czy to jest czynność niezbędna dla mojego funkcjonowania? Jeśli jestem w bezpiecznym miejscu wraz z rodziną lepiej nie przemieszczać się – odpowiada.
mł. insp. Joanna Kącka
KW Łódź

Jeśli nie musimy wyjść po to, by kupić coś do jedzenia, by kupić lekarstw, by iść do pracy, to nie wychodźmy. To nie jest moment na uprawianie sportów na zewnątrz. Sama lubię przebieżki po parku i rozumiem jak ważne może to być dla kogoś i obiecuję, że będzie jeszcze czas na radość z takiej aktywności na łonie natury. Teraz trzeba odpuścić. Musimy teraz patrzeć na sytuację nie przez pryzmat JA a MY...to odpowiedzialność każdego z nas.

– Jeśli ktoś nie zgadza się na przyjęcie mandatu, nie czuje się winny, uważa, że nie popełnił wykroczenia zawsze jest pouczany o prawie odmowy przyjęcia mandatu karnego, a wtedy kierujemy wniosek o ukaranie do sądu. To sąd podejmuje ostateczne decyzje – tłumaczy inspektor.