Policja kupuje sprzęt do rozpędzania tłumów. 5 armatek wodnych za grube miliony

Ola Gersz
Komenda Główna Policji wyposaży oddziały prewencji, które jeżdżą m.in. na zamieszki, w nowoczesny sprzęt. Do policjantów trafią furgony i armatki wodne, a tylko te ostatnie kosztowały policję aż 20 mln zł. Polacy zastanawiają się więc, czy w dobie walki z koronawirusem jest to potrzebna inwestycja.
Policja uzbroi się w armatki wodne i furgony do przewożenia aresztantów Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
Do oddziałów prewencji policji trafią 124 furgony do przewożenia aresztantów, które wykorzystywane są m.in. do tłumienia zamieszek. Nowoczesne i w pełni wyposażone samochody policyjne mają osiągać prędkość maksymalną co najmniej 150 km/h. Zmieści się w nich siedem osób z pełnym ekwipunkiem oddziałów prewencji, czyli m.in. hełmami, tarczami oraz bronią.

Policyjne jednostki otrzymają nowe furgony jeszcze w tym roku. 80 egzemplarzy zostanie dostarczonych policjantom w listopadzie, a kolejne 44 – w grudniu. Komenda Główna Policji kupi również pięć ciężkich wozów z armatkami wodnymi za około 20 mln zł. Wozy będą miały m.in. kuloodporne szyby, nożyce do cięcia drutu oraz system monitoringu i dyski twarde, które pomieszczą co najmniej 7 godzin nagrań z kamer w pojeździe. Zakup armatek wodnych za 20 mln zł spotkał się w internecie ze sporą krytyką. Niektórzy zauważają, że to dość kosztowny zakup, biorąc pod uwagę fakt, że w szpitalach walczących z koronawirusem brakuje maseczek ochronnych, a polska gospodarka przeżywa kryzys.