Ogłosił "powrót do normalnego życia". Oto minister zdrowia Czech. Ma 33 lata, maskę nosi od tygodni
Pierwszy raz pojawił się w niej 17 marca, a dzień później ogłosił na Facebooku, że rząd wprowadził obowiązek dla wszystkich Czechów. Paradoksalnie dokładnie 18 marca polskie Ministerstwo Zdrowia na swoim profilu FB absolutnie nie zalecało noszenia masek osobom zdrowym. "Nie zaleca się" – brzmiał wielki, czerwony napis. Kto miał rację? – To my zarządzamy pandemią, a nie pandemia nami – ogłosił teraz Adam Vojtěch. I może dlatego to Czesi jako pierwsi ogłaszają sukces?
Jest prawnikiem, który kiedyś chciał zostać piosenkarzem. Gdy miał 19 lat, wystąpił nawet w telewizyjnym talent show, do dziś ma swój zespół i śpiewa hobbystycznie.
I to właśnie on 8 kwietnia ogłosił Czechom dobrą nowinę.
Czesi planują otworzyć część sklepów
"Jak dotąd Republika Czeska zapobiegła najgorszemu. Dzisiejsze dane potwierdzają, że z powodzeniem walczymy z epidemią. Udało się powstrzymać niekontrolowane rozprzestrzenianie się koronawirusa i można powoli zacząć przygotowywać się do stopniowego i kontrolowanego powrotu do normalnego życia" – ogłosił minister Vojtěch.
Pierwszy przypadek koronawirusa potwierdzono w Czechach 1 marca. W Polsce – 4 marca. Dziś liczba osób zakażonych w obu krajach jest bardzo podobna – wynosi ponad 5,3 tys. osób. W Czechach jest mniej zgonów – 104.
I to tam od czwartku miały być już otwarte niektóre zamknięte dotąd sklepy, m.in. budowlane, papiernicze, z częściami dla rowerów (choć przy zachowaniu wszystkich dotychczasowych zasad bezpieczeństwa i higieny). Czeski rząd zgodził się też na poluzowanie ograniczeń dotyczących uprawiania sportu na zewnątrz.
"Nie będziemy miesiącami trzymać zamkniętych sklepów, restauracji i granic. Ale jutro nie otworzymy wszystkiego, zróbmy to stopniowo" – zapowiedział Vojtěch.
W niejednym kraju pozazdroszczono. Tym bardziej, że w ostatnich tygodniach również w niejednym kraju stawiano Czechy za wzór. Przypomnijmy, Czechy były jednym z pierwszych krajów na świecie, które wprowadziły obowiązek noszenia maseczek na twarzy. Dla wszystkich.
Reakcja na maseczki w Polsce
Zrobiły to dokładnie tego samego dnia, gdy polskie Ministerstwo Zdrowia zamieściło grafikę na FB. A na niej komunikat: "NIE zaleca się noszenia maseczek ochronnych przez osoby zdrowe!". Pod tym postem rozpętała się burza.
Podkreślmy, był 18 marca. Minister Szumowski dopiero teraz zaczął zmieniać zdanie. Trzy tygodnie po Czechach!
Zresztą w polskim internecie pojawiły się takie porównania.
Sam minister już od ponad trzech tygodni cały czas występuje w maseczce. W różnych kolorach i wzorach. "Mam wrażenie, że ludziom nie sprawia to kłopotów, noszenie masek stało się modą. Widzę na ulicach jedną ładniejszą maskę od drugiej" – pisze na FB.
"Wywiad dla amerykańskiego CNN o tym, jak maski i inne środki pomagają nam pokonać koronawirusa. Potwierdziłem, że wszyscy nosimy maski w Czechach, zarówno na zewnątrz jak i w pracy. Widzimy wpływ na rozwój epidemii" – pisał w kolejnym poście Adam Vojtěch.
Dostawy i pomoc dla medyków
W przeciwieństwie do szefa polskiego resortu, Vojtěch jest bardziej aktywny w mediach społecznościowych – i na Instagramie, i na FB. Ostatni wpis na profilu Łukasza Szumowskiego pochodzi z 12 marca. Profil Ministerstwa Zdrowia ugina się zaś głównie od statystyk, grafik, oficjalnych komunikatów i konferencji prasowych.
U Vojtěcha jest inaczej. Bez względu na to, jak oceniają go Czesi, laik z zagranicy może mieć wrażenie, że dużo się tu dzieje, jeśli chodzi o wsparcie dla służby zdrowia. W marcu zamieścił dużo zdjęć, które pokazywały zapasy czy dostawy dla medyków.
Czytaj także: Czesi ściągają potężną pomoc w walce z epidemią. Otworzyli most powietrzny z Chinami
Np. 18 marca w magazynach rezerw materiałowych pojawiły się pudła z milionem rękawiczek medycznych.
W innych wpisach pozdrawiał zespół, który robi zamówienia: "Pracują od rana do wieczora, aby mieć wystarczająco dużo sprzętu ochronnego dla ratowników".
Czytaj także: Czesi leczą pacjenta z koronawirusem eksperymentalnym lekiem. Efekty dają nadzieję
Czytaj także: Surowe ograniczenia w Czechach od północy przez koronawirusa. Mogą jeszcze mniej niż Polacy