"Oni już głodują". Mało się o nich mówi, a tam może być katastrofa. Tak Afryka walczy z COVID-19

Katarzyna Zuchowicz
Są na samym dole światowych statystyk, ale przecież wiadomo, że to nie dlatego, że jest tam tak dobrze. Bieda, brak testów, szpitali i innych środków robą swoje. To może być tylko kwestia czasu, gdy na najbiedniejszym kontynencie świata wybuchnie katastrofa. Niektórzy eksperci już przed tym ostrzegają. W Zimbabwe miliony ludzi głodują. Brakuje dostępu do szpitali, do leków. Jak sytuacja z koronawirusem wygląda w Afryce?
Jak sytuacja z koronawirusem wygląda w Afryce? Fot. Screen/https://youtu.be/I76L4EWOc9A/BBC
Z różnych krajów dochodzą skrajne informacje. W Ugandzie biją ludzi na ulicach, którzy nie przestrzegają godziny policyjnej. W Kenii policja zastrzeliła 13-latka, który bawił się na balkonie. W Kamerunie nagle zniknął prezydent i od 11 marca nikt go nie widział. W Botswanie zamknęli na kwarantannie wszystkich parlamentarzystów. A na Wybrzeżu Kości Słoniowej ludzie tak boją się koronawirusa, że zniszczyli tymczasowy ośrodek testów. Policja próbowała ich powstrzymać, ale bezskutecznie. Wściekły tłum krzyczał: "Nie chcemy!". A statystyki są jakie są. Na przykład w Botswanie oficjalnie jest 13 przypadków zakażenia. W Ugandzie 53. Na ile oddają rzeczywistość?

"Katastrofa na bezprecedensową skalę"


Reid Wilson, autor książki o epidemii eboli, ostrzegł, że Afrykę może czekać "katastrofa na bezprecedensową skalę". Nie tylko z powodu braku środków, które ma Europa czy USA. Również dlatego, że inne państwa, które mogłyby pomóc, są teraz zajęte walką u siebie. Eksperci wskazują też na konsekwencje polityczne. Na to, że niektórzy przywódcy już wykorzystują COVID-19, by zwiększyć swoje uprawnienia. A także na zamieszki, które mogą wybuchnąć. I głód, który nie wiadomo do czego może doprowadzić.


Potworny głód dotknął mieszkańców Zimbabwe. Już w grudniu alarmowano, że to największa katastrofa w tym kraju od dekady. Wtedy pomocy potrzebowało 3,8 mln ludzi, teraz 4,3 mln. Światowy Program Żywnościowy ONZ alarmuje, że większość ludzi w tym kraju nie ma co jeść, a COVID-19 będzie jeszcze bardziej potęgował dramat. "Musimy zrobić, co w naszej mocy, by ta tragedia nie przekształciła się w katastrofę" – ostrzega Eddie Rowe, regionalny dyrektor WFP.

Oficjalnie w Zimbabwe potwierdzono 11 przypadków koronawirusa.

"Godzina policyjna w Ugandzie"


Oficjalnie najwięcej przypadków potwierdzono w RPA – ponad 1800. Potem są: Egipt, Maroko, Tunezja. Czyli kraje bogatsze, żyjące z turystyki. Ponad 700 jest w Kamerunie, w Burkina Faso – ponad 400.

Cały kontynent walczy jak może. Nawet przy tak niewielkich danych wiele krajów już w połowie marca wprowadziło surowe restrykcje. Zamknięto kina, restauracje. Tunezja zamknęła granice i meczety. Etiopia szkoły. Pojawiły się zakazy zgromadzeń, wstrzymano loty. Bardzo surowe restrykcje wprowadzono w Ugandzie. Zalecono m.in. 4 metry odległości między ludźmi. W Ugandzie, gdzie nie ogłoszono żadnego przypadku śmiertelnego, 31 marca, na 14 dni, w całym kraju wprowadzono godzinę policyjną. Zakazano m.in. poruszania się po ulicach prywatnymi samochodami, gdyż wcześniejsze restrykcje, które zezwalały tylko na 3 pasażerów, nie skutkowały.

Zamknięto galerie handlowe, sklepy, z wyjątkiem spożywczych, warsztaty samochodowe i wiele innych miejsc. W sieci rozchodzi się nagranie, które przypisywane jest szefowi tamtejszej policji. Czy jest prawdziwe, trudno ocenić. Mężczyzna krzyczy, suchej nitki nie zostawia na tych, którzy łamią zasady, w szczególny sposób przypominając, czym grozi koronawirus. I już zbiera fanów w innych krajach. Organizacja Human Rights Watch alarmuje, że w Ugandzie dochodzi do bicia tych, którzy łamią zasady, do aresztu trafiło ponad 20 osób ze środowiska LGBT, które oskarżono o nieposłuszeństwo i brak zachowania odpowiedniej odległości, czym mieli wywołać ryzyko rozprzestrzeniania się koronawirusa.

Prezydent kraju uważał jednak te restrykcje za niewystarczające. Za dużo ludzi biegało, uprawiali sporty w grupach. Dlatego 9 kwietnia zakazał ćwiczeń na zewnątrz. Pokazał, jak to robić wewnątrz. A także wprowadził zakaz poruszania się po godzinie 14.00 tzw. boda-bodas, rowerowych lub motorowerowych taksówek.

Yoweri Museveni stwierdził, że po zamknięciu restauracji, ludzie spotykają się po domach. Dlatego zakazał też grupowego spożywania alkoholu w domach. Zarządził równie kary aresztu dla polityków, którzy rozdawaliby jedzenie. I wreszcie – zakazał policjantów bicia ludzi na ulicach.


Niemal cały kontynent walczy już z koronawirusem, choć oficjalnie jest tu "tylko" ponad 10 tys. przypadków. Zamknięte jest największe miasto Afryki – Lagos, stolica Nigerii, która liczy ponad 20 milionów mieszkańców.

Na ile to "zamknięcie" przypomina inne miasta? W sieci pojawiają się takie porównania: Ale jednocześnie są obrazy z przedmieść, gdzie w slumsach setki ludzi czeka na dostawy jedzenia, których nie starcza dla wszystkich. I nikt nie wie, co będzie dalej.