"Oni już głodują". Mało się o nich mówi, a tam może być katastrofa. Tak Afryka walczy z COVID-19
Są na samym dole światowych statystyk, ale przecież wiadomo, że to nie dlatego, że jest tam tak dobrze. Bieda, brak testów, szpitali i innych środków robą swoje. To może być tylko kwestia czasu, gdy na najbiedniejszym kontynencie świata wybuchnie katastrofa. Niektórzy eksperci już przed tym ostrzegają. W Zimbabwe miliony ludzi głodują. Brakuje dostępu do szpitali, do leków. Jak sytuacja z koronawirusem wygląda w Afryce?
"Katastrofa na bezprecedensową skalę"
Reid Wilson, autor książki o epidemii eboli, ostrzegł, że Afrykę może czekać "katastrofa na bezprecedensową skalę". Nie tylko z powodu braku środków, które ma Europa czy USA. Również dlatego, że inne państwa, które mogłyby pomóc, są teraz zajęte walką u siebie. Eksperci wskazują też na konsekwencje polityczne. Na to, że niektórzy przywódcy już wykorzystują COVID-19, by zwiększyć swoje uprawnienia. A także na zamieszki, które mogą wybuchnąć. I głód, który nie wiadomo do czego może doprowadzić.
Potworny głód dotknął mieszkańców Zimbabwe. Już w grudniu alarmowano, że to największa katastrofa w tym kraju od dekady. Wtedy pomocy potrzebowało 3,8 mln ludzi, teraz 4,3 mln. Światowy Program Żywnościowy ONZ alarmuje, że większość ludzi w tym kraju nie ma co jeść, a COVID-19 będzie jeszcze bardziej potęgował dramat. "Musimy zrobić, co w naszej mocy, by ta tragedia nie przekształciła się w katastrofę" – ostrzega Eddie Rowe, regionalny dyrektor WFP.
Oficjalnie w Zimbabwe potwierdzono 11 przypadków koronawirusa.
"Godzina policyjna w Ugandzie"
Oficjalnie najwięcej przypadków potwierdzono w RPA – ponad 1800. Potem są: Egipt, Maroko, Tunezja. Czyli kraje bogatsze, żyjące z turystyki. Ponad 700 jest w Kamerunie, w Burkina Faso – ponad 400.
Cały kontynent walczy jak może. Nawet przy tak niewielkich danych wiele krajów już w połowie marca wprowadziło surowe restrykcje. Zamknięto kina, restauracje. Tunezja zamknęła granice i meczety. Etiopia szkoły. Pojawiły się zakazy zgromadzeń, wstrzymano loty. Bardzo surowe restrykcje wprowadzono w Ugandzie. Zalecono m.in. 4 metry odległości między ludźmi.
Zamknięto galerie handlowe, sklepy, z wyjątkiem spożywczych, warsztaty samochodowe i wiele innych miejsc. W sieci rozchodzi się nagranie, które przypisywane jest szefowi tamtejszej policji. Czy jest prawdziwe, trudno ocenić. Mężczyzna krzyczy, suchej nitki nie zostawia na tych, którzy łamią zasady, w szczególny sposób przypominając, czym grozi koronawirus. I już zbiera fanów w innych krajach.
Prezydent kraju uważał jednak te restrykcje za niewystarczające. Za dużo ludzi biegało, uprawiali sporty w grupach. Dlatego 9 kwietnia zakazał ćwiczeń na zewnątrz. Pokazał, jak to robić wewnątrz.
Yoweri Museveni stwierdził, że po zamknięciu restauracji, ludzie spotykają się po domach. Dlatego zakazał też grupowego spożywania alkoholu w domach. Zarządził równie kary aresztu dla polityków, którzy rozdawaliby jedzenie. I wreszcie – zakazał policjantów bicia ludzi na ulicach.
Niemal cały kontynent walczy już z koronawirusem, choć oficjalnie jest tu "tylko" ponad 10 tys. przypadków. Zamknięte jest największe miasto Afryki – Lagos, stolica Nigerii, która liczy ponad 20 milionów mieszkańców.
Na ile to "zamknięcie" przypomina inne miasta? W sieci pojawiają się takie porównania: