Policja wyjaśnia obchody katastrofy smoleńskiej przez PiS. Twierdzą, że to... nie było zgromadzenie

Monika Piorun
"Nie mamy w tym przypadku do czynienia ze zgromadzeniem w trybie ustawy, a poszczególne osoby wykonują swoje zadania w ramach pełnionych urzędów i funkcji. Podobnie, jak prowadzący relacje dziennikarze" – ogłosiła na Twitterze Stołeczna Komenda Policji po tym, jak w związku z 10. rocznicą katastrofy smoleńskiej pod pomnikiem upamiętniającym ofiary zgromadziło się kilkunastu polityków, którzy nie przestrzegali obostrzeń nałożonych przez rząd na Polaków.
Według policji politycy PiS nie złamali prawa. Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Gazeta
10. rocznica katastrofy smoleńskiej przypadła w Polsce na czas, w którym ogłoszono stan pandemii i zakazano zgromadzeń publicznych. I kiedy o 8:41 Jarosław Kaczyński pojawił się w otoczeniu polityków PiS na pl. Piłsudskiego, w internecie szybko rozpętała się burza. Politycy partii rządzącej mieli bowiem za nic obostrzenia, które nałożyli na innych Polaków.

Okazuje się jednak, że przepisy, które obowiązują obywateli, można różnie interpretować... przynajmniej według policji.

Komenda Stołeczna Policji nawiązując do tego, że kilkunastu polityków biorących udział w uroczystościach na Placu Piłsudskiego nie zachowało wymaganego 2-metrowego dystansu, oświadczyła, że:
Komenda Stołeczna Policji

W związku z obchodami 10. rocznicy katastrofy smoleńskiej przypominamy, że nie mamy w tym przypadku do czynienia ze zgromadzeniem w trybie ustawy, a poszczególne osoby wykonują swoje zadania w ramach pełnionych urzędów i funkcji. Podobnie, jak prowadzący relacje dziennikarze.




Czytaj także: Kaczyńskiego nie dotyczą żadne obostrzenia. Porażające zdjęcia z rocznicy katastrofy smoleńskiej