Jak przetrwać kwarantannę? Tego mistrza zen słucha milion użytkowników Twittera
Niedawno opublikowaliśmy felieton o wstydzie, jaki towarzyszy tym, którzy na przestrzeni ostatnich tygodni nie byli w stanie spektakularnie zmienić swojego życia, tylko z trudem usiłowali się odnaleźć w „zdalnej” rzeczywistości.
Autorka wiązała z przymusowym pobytem w domu spore nadzieje — podobnie jak wielu z nas. Na początku kwarantanny ochoczo zabraliśmy się do tworzenia list książkowych, filmowych i serialowych zaległości do nadrobienia, zapisywania linków do wirtualnych spacerów po galeriach i muzeach, kupowania wirtualnych biletów na przedstawienia teatralne i operowe oraz planowania zapisów na wszystkie te zdalne kursy, na które wcześniej nie mieliśmy czasu.
Kilka tygodni później, autorka — znów, podobnie jak wielu z nas — wcale nie jest bardziej oczytana, wyedukowana czy obyta w świecie wirtualnej kultury. Ma za to poczucie graniczące z pewnością, że wszyscy inni tacy właśnie się stają, podczas gdy ona tylko pracuje, je i śpi.
Głos rozsądku podpowiada, że prawda jest zupełnie inna, ale jak mu uwierzyć, kiedy z mediów społecznościowych uśmiechają się do nas znajomi, którzy właśnie wrócili ze zdalnej yogi albo uczestniczyli w wirtualnym spotkaniu klubu dyskusyjnego organizowanym przez lokalną bibliotekę?
Jeśli więc głos waszego rozsądku nie ma obecnie zbyt dużej siły przebicia, może łatwiej będzie kierować się radą kogoś, kto, po pierwsze, również w mediach społecznościowych ma spory posłuch, a po drugie — nie tylko wie, że własne niedoskonałości warto akceptować, ale dodatkowo umie tę zasadę wprowadzić w życie.
Jego obecność na łamach najważniejszych światowych gazet nie powinna dziwić. Konto Sunima na Twitterze obserwuje ponad milion osób, na Instagramie — prawie 150 tysięcy, drugie tyle na Facebooku. Jego książki, przetłumaczone na 35 języków, sprzedały się w łącznym nakładzie ponad 4 milionów egzemplarzy. W czym tkwi sekret jego popularności?
Odpowiedź będzie banalnie prosta — dosłownie. Kluczem do zrozumienia jego filozofii jest właśnie prostota, której nie należy mylić z ascezą, choć oczywiście, jako buddyjski mnich, Haemin Sunim nie pławi się w luksusie. Zamiast jednak odwodzić nas od wszelkich zbytków, napomina: zastanów się, czy rzeczywiście właśnie tego potrzebujesz do szczęścia. Kiedy w twojej głowie zakiełkuje wątpliwość, pomyśl, czy w ogóle umiesz określić, czy twoje szczęście tak naprawdę jest.
Formułowanie prostych komunikatów, które będą niosły mocny przekaż filozoficzny, nie jest łatwe, jednak Sunim potrafi tworzyć sentencje o tyle proste, co wymowne:
„Miłość do rzeczy niedoskonałych” tworzą podobne w formie sentencje — te autorstwa Sunima przeplatane są od czasu do czasu z wypowiedziami znanych osób. W każdym z rozdziałów znajduje się również fragment, w którym koreański mnich opisuje swoje własne doświadczenia.Poszedłem do fajnej, nowej kawiarni w okolicy.
Chciałem zamówić pysznie wyglądający kawałek ciasta,
ale gdy usłyszałem cenę,
poprosiłem jedynie o herbatę.
Jednak to ciasto siedziało w mojej głowie przez resztę dnia.
Nie mogłem pozbyć się myśli o nim przez kolejne dwa dni,
wróciłem więc do kawiarni, kupiłem kawałek ciasta i zjadłem go.
Było pyszne, ale nie wyjątkowe.
Właśnie tak muszą czuć się ludzie,
którzy zdobyli Nagrodę Nobla lub zostali prezydentem.
Czasu, aby ich nabrać, miał sporo. Jako młody człowiek, który staje przed pierwszymi życiowymi wyborami, Sunim zdecydował, że swoją przyszłość zwiąże z filmem. Studia w szkole filmowej nie przyniosły mu jednak spełnienia.
Fakt, że żyje cały czas „tu i teraz”, a nie w oderwaniu od trudów, dylematów i problemów codziennego życia “zwykłych” ludzi sprawia, że jego książki nie są zbiorami oderwanych od kontekstu sentencji.
Z drugiej strony, wiele z przykładów, jakimi posługuje się Sunim, ma charakter uniwersalistyczny — możemy dopasować je do sytuacji z dowolnego kręgu kulturowego i stosować w sytuacjach tak ekstremalnych, jak izolacja w czasie pandemii koronawirusa. Kontekst jest tu bez znaczenia, bo, najwyraźniej, wielu z nas zawsze potrafi znaleźć sposób, aby skupić się na własnych niedoskonałościach i zestawiać je z “doskonałościami” ludzi, którzy nas otaczają.
Jeśli potrzebujecie inspiracji, aby zmienić sposób myślenia, przeczytajcie „Miłość do rzeczy niedoskonałych”. I nie obwiniajcie się, jeśli od razu nie uda wam się wprowadzić w życie jej założeń. Jedną z najważniejszych lekcji, jakie daje nam Sunim, brzmi: bądź dobry dla siebie, bo jeśli ty o siebie nie zadbasz, nie zrobi tego nikt inny.
Brzmi samolubnie? Mniej więcej tak samolubnie, jak ratowanie własnego życia, aby móc później uratować czyjeś:
Pełnię szczęścia trudno jednak osiągnąć w pojedynkę — tę przeciwstawną stronę życiowego medalu również poznamy czytając „Miłość do rzeczy niedoskonałych”:Tak jest też w samolocie,
gdzie każą Ci założyć maskę tlenową najpierw sobie,
a dopiero później dziecku.
Dbanie przede wszystkim o siebie nie jest samolubne.
Tylko jeśli jesteś szczęśliwy, dasz radę
uszczęśliwić ludzi wokół siebie.
Odnalezienie miejsca, które znajduje się dokładnie w pół drogi pomiędzy biegunem samolubności a biegunem uległości wydaje się drogą, na jaką wyruszamy jako uczniowie Sunima. Obecne czasy zdecydowanie sprzyjają takiej podróży.Nie uważam, by życie miało dla mnie w zanadrzu coś
wspaniałego.
Sensem mojego życia
są codzienne interakcje z ludźmi.
Tym samym muszę traktować otaczające mnie osoby jako cenne,
ponieważ poza mną
są one najważniejszymi postaciami w moim życiu.
Artykuł powstał we współpracy z wydawnictwem Bellona.