"Wcześniej byliśmy higienicznie bezkarni". Psychiatra wyjaśnia, jak nasze mózgi będą teraz działać

Anna Kaczmarek
Czy wraz z pandemią za jakiś czas odejdzie w niepamięć częste mycie rąk, zachowywanie dystansu od innych? Co do zachowania higieny osobistej na wysokim poziomie, to zdania są podzielone. Jednak specjaliści są zgodni, że pandemia koronawirusa może w nas pozostawić choćby zachowanie dystansu od innych osób. Nauczyliśmy się tego i żeby to zmienić, znów będziemy musieli się uczyć. Tym razem - skracania dystansu.
Epidemia koronawirusa skończy się kiedyś, ale nic już nie będzie takie samo. Raczej zostanie z nami część nowych nawyków higienicznych. Fot. Jakub Porzycki / Agencja Gazeta

Poniższy artykuł jest częścią cyklu "Świat po pandemii". To akcja zainicjowana przez Sebastiana Kulczyka i jego platformę mentoringową Incredible Inspirations, w której wspólnie publikujemy 21 tekstów wyjaśniających, jak będzie wyglądała nasza rzeczywistość i "nowa normalność" po kwarantannie i koronawirusie. Czytaj więcej

Doktor Bożena Janicka, lekarz rodzinny, pediatra, prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia, mówi wprost, że przez 30 lat jej pracy nie wydarzyło się nic podobnego do epidemii koronawirusa. Nie były zamykane szkoły, zakłady pracy, nie zarządzano izolacji. Dlatego, jej zdaniem, po tej epidemii będziemy mieli inne podejście do kwestii ochrony przed zakażeniami.
Bożena Janicka
Lekarka rodzinna, pediatra, prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia

Po fali izolacji będziemy mieli falę fobii i depresji. Już teraz mam telefony od pacjentów, którzy pytają czy mogą wyjść z domu. Tłumaczę, żeby się nie bali, tylko ubierali maseczki, zachowywali dystans od innych ludzi ale, żeby wychodzili na zewnątrz, bo to ważne dla ich zdrowia.

Zdarta skóra na rękach i strach przed zakażeniem


W tych ludziach obawa o to, że po wyjściu z domu zakażą się koronawirusem lub innym patogenem może pozostać jeszcze długo po epidemii. Zalecenia higieniczne niektórzy też wzięli sobie bardzo do serca, a właściwie aż za bardzo.

– Mam pacjentów, którzy myją tak często ręce, że mają pozdzieraną skórę. Jeden opowiadał mi, że wstaje w nocy, żeby umyć ręce. Nie wiem czy pomogły moje tłumaczenia, że przecież śpiąc niczego nie dotykał, że nie musi tego robić. Takie fobie w ludziach zostaną jeszcze na długo po epidemii – uważa Bożena Janicka.

Jak mówi lekarka, podwyższone standardy higieny zostaną też zapewne w placówkach ochrony zdrowia. Dziś nie wyobraża sobie, żeby wraz z ustaniem epidemii, zmniejszyć środki ochrony, z których korzysta teraz, np. szczepiąc dzieci.
Częste mycie rąk może zostać jako nawyk, nawet po zakończeniu epidemii koronawirusa.Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta

Izolacja będzie miała swoją cenę


Dodaje, że polskie społeczeństwo zdało egzamin, zdyscyplinowało się i poddało izolacji. Jednak izolacja przyniesie też negatywne efekty w postaci depresji, z którą Polacy mogą zmagać się po zakończeniu epidemii.

– Pokłosie epidemii SARS-CoV-2 będziemy odczuwać pewnie jeszcze przez kilkanaście lat po jej zakończeniu – uważa lekarka.

Jej zdaniem, nie będzie powrotu do tej normalności, którą znaliśmy przed epidemią - trzeba będzie zbudować nową normalność. Zostanie nam część nowych nawyków sanitarnych - choćby częstsze mycie rąk, mycie różnych rzeczy przyniesionych z zewnątrz do domu, unikanie dużych skupisk ludzkich.

Według lekarki, ważne jest też żeby zostało z nami dobre odżywianie, wietrzenie pomieszczeń i czas na odpoczynek.

Wirus nauczył nas pewnych działań z automatu


Dlaczego po kilku miesiącach epidemii nie możemy zmienić naszych nawyków higienicznych, czy innych, dotyczących unikania zakażeń? Dlaczego nie powiemy: „Uff, to już koniec, można bezkarnie nie myć rąk i przebywać w tłumie ludzi”? Nie pomyślimy tak raczej, z powodu konstrukcji naszego umysłu.

Dr Sławomir Murawiec, rzecznik Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, tłumaczy, że nawyki, które zostały w nas wykształcone, w jakimś zakresie zostaną w nas. Zostaną zautomatyzowane. W sytuacji, kiedy spotykamy się z restrykcjami, jak wyjaśnia specjalista, uczymy się reagować w pewien sposób. Jeśli to wejdzie nam w nawyk, to nawet po zakończeniu pandemii koronawirusa, będzie działało nadal.
Dr Sławomir Murawiec
Psychiatra, rzecznik Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego

Teraz można już wychodzić z domu ale jeśli mijamy kogoś na ulicy, to staramy się zachować od niego większą odległość. Jeśli to stanie się automatycznym zachowaniem, to po epidemii, żeby tego nie robić, będziemy musieli włożyć pewien wysiłek umysłowy.

Nasz umysł ma taką zasadę działania, żeby w pewne rzeczy wkładać jak najmniej wysiłku i robić je automatycznie. Jeszcze po epidemii będziemy łapać się na tym, że instynktowie odsuwamy się od kogoś, a przecież nie ma takiej potrzeby.

Przed tą epidemią, zdaniem psychiatry, czuliśmy się trochę bezkarni higienicznie. Ebola czy SARS-CoV-1 były daleko od nas i zupełnie nas nie dotyczyły. Epidemia nowego koronawirusa to był zimny prysznic.Dowiedzieliśmy się, że nie jesteśmy nieśmiertelni. Dlatego wielu zaleceń zaczęliśmy przestrzegać.

– To w nas, w jakiejś części, zostanie. To jak przerobienie lekcji. Choć zawsze znajdą się osoby, które nie poddają się rygorom i ograniczeniom teraz i oczywiście ten czas nie wywrze na nich wpływu.

Jak tłumaczy psychiatra, mamy dwa rodzaje pamięci: deklaratywną i emocjonalną. Deklaratywna to ta odpowiedzialna np. za pamiętanie naszego numeru PESEL. Emocjonalna natomiast to ta, w której pozostają m.in. przeżycia, lęki.

– Pamięć emocjonalna odegra rolę szczególnie u osób, które przeżyły coś trudnego podczas epidemii. Przykładowo, jest już po epidemii, podczas której człowiek przechodził kwarantannę. Na ulicy taki człowiek widzi policjanta, może powstać skojarzenie emocjonalne z funkcjonariuszem sprawdzającym obecność w jej czasie. I nagle w sposób niekontrolowany mogą wrócić do niego te wszystkie negatywne emocje z przeszłości, jak strach, samotność, poczucie zagrożenia – tłumaczy nam dr Murawiec.

Czytaj także: Prof. Nyckowski: musimy testować w kierunku koronawirusa wszystkich pacjentów szpitali

Podobnie mogą działać inne sygnały, które wryły się w pamięć w tym okresie. Może to być słowo wirus, może to być widok kogoś w maseczce, może to być jakieś bardziej osobiste wspomnienie. I nawet w bezpiecznej sytuacji może następować nawrót uczucia stresu z okresu epidemii.
Nawet po zakończeniu epidemii koronawirusa, niektórzy mogą nadal bardziej dbać o czystość powierzchni dotykanych przez wiele osób.Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta

Byłoby dobrze, żeby mycie rąk zostało


Natomiast dr hab. Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego ma wątpliwości, czy Polacy po epidemii SARS-CoV-2, będą nadal trzymali się zasad higienicznych z czasów zagrożenia.

– Chciałbym się mylić, ale nie liczyłbym na to, że Polacy zaczną się myć i będą bardzo często myli ręce – mówi nam wirusolog.

Gdyby jednak tak się, że zasady higieny z nami pozostaną, to będzie to na pewno z korzyścią dla naszego zdrowia.
Dr hab. n. med. Tomasz Dzieciątkowski
Wirusolog, Warszawski Uniwersytet Medyczny

Dzięki temu mielibyśmy znacznie mniej tzw. "chorób brudnych rąk”. O ile żółtaczka typu A nie występuje u nas zbyt często, o tyle różne zakażenia jelitowe wcale nie są rzadkie. Gdybyśmy jeszcze do mycia rąk dołączyli sparzanie mięsa przed spożyciem na surowo i mycie go przed obróbką w kuchni, to wyszłoby nam to tylko na zdrowie.

O ile noszenie maseczek czy rękawic jest znienawidzone przez wielu Polaków od dnia wprowadzenia obowiązku ich używania, o tyle mycie rąk i zwracanie uwagi na dystans od innych osób może z nami pozostać jeszcze na długo po epidemii koronawirusa.