Totalna amatorszczyzna PiS w przepisach dotyczących głosowania korespondencyjnego

Tomasz Ławnicki
Do wyborów prezydenckich w terminie wyznaczonym przez marszałek Elżbietę Witek pozostały niecałe dwa tygodnie. Czasu niewiele, a wciąż nie wiadomo, jak miałoby wyglądać głosowanie 10 maja. Jak się okazuje, gdyby PiS-owi udało się przepchnąć przepisy dotyczące głosowania korespondencyjnego, weszłoby w życie prawo pełne absurdów.
Odkryto absurdy w projekcie PiS dotyczącym głosowania korespondencyjnego. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Tak to jest z prawem pisanym w pośpiechu, na kolanie. Jak przypominał w orędziu marszałek Senatu Tomasz Grodzki, Sejm na prace nad projektem ustawy o głosowaniu korespondencyjnym poświęcił zaledwie parę godzin. Dlatego teraz izba wyższa wykorzystuje cały 30-dniowy czas na prace nad ustawą i pozyskuje opinie choćby epidemiologów, pocztowców czy Państwowej Komisji Wyborczą.

Przy okazji na światło dzienne wychodzą kolejne absurdy zawarte w pisowskim projekcie. Stanisław Skarżyński w "Gazecie Wyborczej" zauważa, że procedowana ustawa o powszechnym głosowaniu korespondencyjnym zawiera liczne sprzeczności. I to takich, które mogą stanowić zagrożenie dla zdrowia i życia obywateli w dobie pandemii.


Najpoważniejszy absurd to to, że pomimo doręczenia pakietów wyborczych do skrzynek pocztowych, ustawa nie znosi obowiązku wylegitymowania się przed listonoszem oraz osobistego pokwitowania odbioru przesyłki. "PiS zapomniał bowiem zmienić zasady doręczania pakietów wyborczych w głosowaniu korespondencyjnym" – zauważa gazeta.

"W warunkach epidemii koronawirusa oznacza to dziesiątki milionów bliskich kontaktów między ludźmi (uprawnionych do głosowania jest 30 mln osób), również tymi najbardziej narażonymi, przekazywanie z rąk do rąk dowodów tożsamości, długopisów, spisów wyborców i samych pakietów wyborczych. A według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) na papierze wirus może się utrzymywać do 24 godzin".

"Gazeta Wyborcza"
Prof. Ewa Łętowska w rozmowie z gazetą oceniła: "Jeśli nam bez tego wszystkiego – sprawdzenia tożsamości i potwierdzenia podpisem – doręczą pakiety wyborcze, to mamy podstawę do oprotestowania sposobu doręczenia".

Z informacji płynących z obozu rządzącego wynika, że PiS uparcie prze do organizacji wyborów w dobie pandemii. Jarosław Kaczyński miał zagrozić konsekwencjami osobom odpowiedzialnym za zorganizowanie głosowania poprzez Pocztę Polską. Groźbę dymisji miał usłyszeć wicepremier Jacek Sasin.

Czytaj także: Wyciekł plan Kaczyńskiego na wypadek, gdyby opozycji udało się zablokować wybory 10 maja


Pojawiały się też pogłoski, że w razie porażki (bo wciąż nie wiadomo, jak zachowają się posłowie Porozumienia Jarosława Gowina), prezes PiS szykuje plan B - stan wyjątkowy. Tym informacjom zaprzeczyła rzeczniczka partii rządzącej. źródło: wyborcza.pl