Prof. Rydzewska: leczenie immunosupresyjne i biologiczne IBD nie zwiększa ryzyka zakażenia COVID-19

Anna Kaczmarek
Niektórzy chorzy na nieswoiste zapalenia jelit muszą, mimo epidemii koronawirusa, kontaktować się w sposób tradycyjny z ochroną zdrowia. Czasami wystarczy e-porada, jednak chorzy korzystający z programów lekowy powinni fizycznie stawić się w szpitalu. Pewnym ułatwieniem jest, że teraz niektóre leki mogą być wydawane chorym nawet na pół roku – tłumaczy prof. Grażyna Rydzewska, konsultant krajowy w dziedzinie gastroenterologii.
Leczenie immunosupresyjne i biologiczne IBD nie zwiększa ryzyka COVID-19. Prawo autorskie: ake1150 / 123RF Zdjęcie Seryjne
Oczywiście na infuzje dożylne pacjenci muszą przyjeżdżać do szpitala. Wtedy, jak podkreśla specjalistka, powinni nosić maski, często myć ręce i generalnie, jak każdy z nas w obliczu pandemii koronawirusa, zachowywać się odpowiedzialnie.

Prof. Rydzewska podkreśla, że pacjenci z wrzodziejącym zapaleniem jelita grubego lub chorobą Leśniowskiego-Crohna są pacjentami zwiększonego ryzyka podczas pandemii COVID-19. Jednym z powodów jest konieczność częstego kontaktu ze służbą zdrowia, dlatego specjalistka apeluje o zmniejszenie tego kontaktu, przestawienie się, o ile to możliwe, na e-wizyty, e-recepty i zgłaszanie się wtedy, kiedy jest to naprawdę konieczne.


Drugi czynnik ryzyka, to przyjmowanie steroidów systemowych. – Każdy pacjent, który przyjmuje steroidy systemowe w dawce powyżej 20 mg w przeliczeniu na encorton, jest pacjentem zwiększonego ryzyka.Dodatkowo mogą też występować czynniki ryzyka takie jak w populacji ogólnej, czyli: starszy wiek, choroby współistniejące, palenie papierosów czy przewlekłe choroby płuc

Natomiast, jak tłumaczy prof. Rydzewska, czynnikiem ryzyka nie jest leczenie immunosupresyjne i biologiczne. – Choć w czasie pandemii koronawirusa staramy się nie stosować terapii podwójnej, czyli u pacjentów leczonych biologicznie staramy się odstawić leczenie immunosupresyjne.