Podziemie amatorskiego porno na Instagramie. Oto jak "modelki" napędzają tam sobie naiwnych klientów
Media społecznościowe z pewnością skróciły dystans między gwiazdami a fanami, ale też otworzyły ogromne możliwości dla średnio zaawansowanych amatorów tworzących treści dla dorosłych. Instagram niespodziewanie stał się platformą dla osób, które chcą sprzedawać autorskie fotki i filmy - bez udziału pośredników, menadżerów, czy studiów wideo. Oto jak działa podziemie porno na Instagramie.
Instagram czy raczej Pornstagram?
Zdjęcia, filmy i InstaStory na takich profilach są dostępne niemal zawsze publicznie. Często cenzura serwisu jest omijana gwiazdkami na sutkach, odpowiednimi kadrami lub wymazaniem miejsc intymnych. Wyobraźnia jednak robi swoje. Żeby nie być gołosłownym, zerknijcie na poniższe zdjęcia Viking Barbie. A wybrałem i tak tylko te delikatniejsze.
W opisach zdjęć możemy znaleźć odnośniki do stron innych modelek/aktorek. Klikając w oznaczenia i surfując tym samym po pewnej części Instagrama, możemy wywnioskować, że tworzą gigantyczną porno sieć partnerską, która wzajemnie napędza sobie obserwatorów. Co wazne, mówimy tutaj o kontach mających od kilkuset tysięcy do kilku milionów obserwujących.
Prawdziwa zabawa zaczyna się na OnlyFans
Do tej pory gwiazdy porno najpierw osiągały sławę i naturalną koleją rzeczy było założenie profilu w serwisie społecznościowym. W tym wypadku jest jednak odwrotnie - najpierw zakładane jest konto na Instagramie, by zyskać popularność na zdjęciach, a potem zarabiać na nagości - na innych, bardziej wyspecjalizowanych serwisach.Do tej pory głównym serwisem do zarabianiu na amatorskich filmach i zdjęciach był... Snapchat. Co prawda ta aplikacja mobilna została stworzona przede wszystkim do nagrywania krótkich filmików (był można powiedzieć protoplastą InstaStory), które po pewnym czasie znikały z profilu, ale użytkownicy wymyślili zawartość "premium". Mechanizm jest prosty: "przyślę ci zdjęcie za wpłatę na konto".
"Kiedyś panie korzystały z internetowych kamerek, ewentualnie zakładały konta na stronach erotycznych lub hostujących filmy pornograficzne. Teraz starają się docierać do zainteresowanych bezpośrednio - omijając pośredników i maksymalizując swoje zyski. Doskonałym przykładem takiej influencerki jest Belle Delphine, która za podobne praktyki otrzymała bana na Instagramie." - czytamy w artykule portalu Instalki.pl. Delphine zasłynęła w mainstreamie tym, że sprzedawała nawet wodę, w której się kąpała. Po 30 dolarów za słoik. Rozeszły się na pniu. W internecie można znaleźć dziesiątki jej amatorskich (?) seks filmików, które udostępniała fanom za opłatą.
Jeśli przemnożymy to wszystko przez kilkadziesiąt, kilkaset lub kilka tysięcy fanów, uzbiera się całkiem niezła, comiesięczna pensja, która wpływa nam bezpośrednio na konto (minus 20 procent prowizji). To dla tych "gwiazdek" w tym momencie jedna z najwygodniejszych i najlepiej opłacanych form monetyzacji własnego ciała, bo nie wymaga od nich nawet wychodzenia z domu czy kontaktu z "klientami". A w trudnych czasach pandemii koronawirusa to też alternatywa dla bardziej tradycyjnych sex workerek, które mówią oficjalnie, jak pandemia wpływa na ich zarobki.
Screen z OnlyFans