Podziemie amatorskiego porno na Instagramie. Oto jak "modelki" napędzają tam sobie naiwnych klientów

Bartosz Godziński
Media społecznościowe z pewnością skróciły dystans między gwiazdami a fanami, ale też otworzyły ogromne możliwości dla średnio zaawansowanych amatorów tworzących treści dla dorosłych. Instagram niespodziewanie stał się platformą dla osób, które chcą sprzedawać autorskie fotki i filmy - bez udziału pośredników, menadżerów, czy studiów wideo. Oto jak działa podziemie porno na Instagramie.
Wiele modelek używa Instagrama do budowania bazy fanów na OnlyFans Fot. Layna_boo
Scrollując przez Instagrama prędzej czy później natkniemy się na nietypowy profil roznegliżowanej kobiety. I nie, nie chodzi tu o zwykłe, wyzywające zdjęcia jakich mnóstwo, ale takie hardcore'owe fotografie z prześwitującymi, mokrymi koszulkami i wypiętymi pośladkami, na których ledwo widać stringi. Jest duża szansa, że właśnie w tym momencie odwiedziliśmy konto amatorskiej gwiazdy porno. Przyjrzałem się sprawie bliżej i byłem zaskoczony, jak duża jest to skala.

Instagram czy raczej Pornstagram?


Zdjęcia, filmy i InstaStory na takich profilach są dostępne niemal zawsze publicznie. Często cenzura serwisu jest omijana gwiazdkami na sutkach, odpowiednimi kadrami lub wymazaniem miejsc intymnych. Wyobraźnia jednak robi swoje. Żeby nie być gołosłownym, zerknijcie na poniższe zdjęcia Viking Barbie. A wybrałem i tak tylko te delikatniejsze. Modelka dwukrotnie zdobiła okładkę "Playboya", a jej profil obserwuje 4,7 miliona osób. Na pierwszy rzut oka widać, że różni się od typowej influencerki z Instagrama. Dostęp do pornografii w internecie jest banalny i powszechny, ale takie publicznie udostępnione zdjęcia trochę jednak zaskakują - nawet weteranów erotyki w sieci. Moderatorzy i algorytmy Instagrama wyłapują wszelkie nieodpowiednie treści, dlatego prowadzenie takich profili wymaga nie lada sprytu i umiejętności. Z tego powodu niektóre modelki mają nawet kilka zapasowych kont - na wypadek bana - na które konsekwentnie napędzają sobie kolejnych followersów. To jedna strona medalu. Druga to rzecz jasna poszerzanie zasięgów. Np. poniższa Kanadyjka jest w serwisie jako layna.me i jako laynaboo.tv
W opisach zdjęć możemy znaleźć odnośniki do stron innych modelek/aktorek. Klikając w oznaczenia i surfując tym samym po pewnej części Instagrama, możemy wywnioskować, że tworzą gigantyczną porno sieć partnerską, która wzajemnie napędza sobie obserwatorów. Co wazne, mówimy tutaj o kontach mających od kilkuset tysięcy do kilku milionów obserwujących. Jenna Shea w swoim opisie podkreśla, że "pomaga legalnie zarabiać dziewczynom". Jednej z nich udało się uzbierać 100 tysięcy dolarów. "Jak!?" – zapytacie. Na pewno nie na Instagramie. Do tego już służą wyspecjalizowane strony, o których za chwilę.

Prawdziwa zabawa zaczyna się na OnlyFans

Do tej pory gwiazdy porno najpierw osiągały sławę i naturalną koleją rzeczy było założenie profilu w serwisie społecznościowym. W tym wypadku jest jednak odwrotnie - najpierw zakładane jest konto na Instagramie, by zyskać popularność na zdjęciach, a potem zarabiać na nagości - na innych, bardziej wyspecjalizowanych serwisach.


Do tej pory głównym serwisem do zarabianiu na amatorskich filmach i zdjęciach był... Snapchat. Co prawda ta aplikacja mobilna została stworzona przede wszystkim do nagrywania krótkich filmików (był można powiedzieć protoplastą InstaStory), które po pewnym czasie znikały z profilu, ale użytkownicy wymyślili zawartość "premium". Mechanizm jest prosty: "przyślę ci zdjęcie za wpłatę na konto".

"Kiedyś panie korzystały z internetowych kamerek, ewentualnie zakładały konta na stronach erotycznych lub hostujących filmy pornograficzne. Teraz starają się docierać do zainteresowanych bezpośrednio - omijając pośredników i maksymalizując swoje zyski. Doskonałym przykładem takiej influencerki jest Belle Delphine, która za podobne praktyki otrzymała bana na Instagramie." - czytamy w artykule portalu Instalki.pl. Delphine zasłynęła w mainstreamie tym, że sprzedawała nawet wodę, w której się kąpała. Po 30 dolarów za słoik. Rozeszły się na pniu. W internecie można znaleźć dziesiątki jej amatorskich (?) seks filmików, które udostępniała fanom za opłatą.
Instagram i Snapchat nie pozwalają oficjalnie zarabiać na erotyce, więc powstały strony, na których można robić to całkowicie legalnie. Jedną z nich jest OnlyFans (pl. Tylko fani), która "na zawsze zmieniła sex working" według "The New York Times" . Strona jest (jeszcze) mało popularna w Polsce i teoretycznie nie służy tylko do celów erotych (ale też np. dla stricte artystycznych), ale przede wszystkim tak jest wykorzystywana. Można powiedzieć, że to taki "Porno-Netflix". Założenie konta jest bezpłatne, ale do oglądania pełnej zawartości musimy wykupić subskrypcję. Jej wysokość wyznacza twórca. Może to być 10 dolarów, a może być 30 lub nawet więcej. Autorzy zarabiają też na linkach referencyjnych i tipach. Niektórzy oferują zniżki i bonusy, jeśli zapłacimy za rok z góry.

Jeśli przemnożymy to wszystko przez kilkadziesiąt, kilkaset lub kilka tysięcy fanów, uzbiera się całkiem niezła, comiesięczna pensja, która wpływa nam bezpośrednio na konto (minus 20 procent prowizji). To dla tych "gwiazdek" w tym momencie jedna z najwygodniejszych i najlepiej opłacanych form monetyzacji własnego ciała, bo nie wymaga od nich nawet wychodzenia z domu czy kontaktu z "klientami". A w trudnych czasach pandemii koronawirusa to też alternatywa dla bardziej tradycyjnych sex workerek, które mówią oficjalnie, jak pandemia wpływa na ich zarobki.
Screen z OnlyFans
Do tej pory pisałem tylko o modelkach, bo nie ukrywajmy, że tak ten biznes jest skonstruowany. Na OnlyFans są też rzecz jasna faceci. Australijski celebryta Rhyce Power pochwalił się niedawno, że zarobił 50 tysięcy darów. W miesiąc. Rośnie też liczba heteroseksualnych mężczyzn, których filmy (np. z masturbacji lub prężenia muskułów) są oglądane przez gejów - wypowiadający się dla portalu "Dazed" były wojskowy Ryan Yule przyznał, że 97 proc. jego fanów jest homoseksualna. Nagie materiały są zablokowane przed wykupieniem abonamentu, więc trudno się zachęcić do potencjalnych klientów do wpłat. Jak więc zbudować bazę obserwatorów? Tak jest - z Instagrama, wszystkie porno-modelki, o których wcześniej pisałem odsyłają do swoich profili na OnlyFans i podobnych serwisów. Dopiero tam pokazują wszystko. Pikanterii z pewnością dodaje iluzja bliskości z modelkami - możemy bowiem z nimi mailować lub dostawać ekskluzywne wideo. Oczywiście - nie ma nic za darmo.