Przepłacone maseczki, na których zarobił… oficer WSI. "GW" ujawnia nowe fakty o słynnym transporcie
Maseczki sprowadzone z Chin na pokładzie An-225 to prawdopodobnie niewiele warte dla medyków jednorazówki. KGHM miał za nie przepłacić pośrednikowi – spółce założonej przez byłego oficera WSI. Nowe dokumenty w tej sprawie ujawniła "Gazeta Wyborcza".
Za zakup maseczek odpowiadał KGHM. Kiedy "Gazeta Wyborcza" zaczęła ujawniać wątpliwości wokół tej sprawy, kombinat zagroził pozwami. Dziennik alarmował, że ściągnięte z Chin maseczki nie mają ważnych certyfikatów potwierdzających ich zgodność z normami unijnymi, nie ma więc pewności, że przed czymkolwiek chronią medyków walczących z koronawirusem. KGHM przekonywał, że to kłamstwo.
Z dokumentów, do których dotarła "Wyborcza", wynika, że maski kupiła w Chinach polska spółka Quantron SA ze wsi Łazy pod Warszawą, która odsprzedała je potem KGHM i Lotosowi. To Quantron widnieje w dokumentach lotniczych jako jedyny nadawca ładunku. Z poświadczenia celnego wynika, że za 1,35 mln maseczek miedziowa spółka zapłaciła Quantronowi prawie 2,65 mln dol. To 1,96 dol. za sztukę, czyli ok. 8 zł. A jednorazowe maseczki są dostępne w sklepach po... 1,62 zł za sztukę.
Jak ustalił dziennik, Quantron SA to firma, która zajmuje się m.in. handlem bronią. Jej założycielem i prezesem jest Andrzej Mikołajczyk, były oficer Wojskowych Służb Informacyjnych rozwiązanych w 2006 r. przez pierwszy rząd PiS. Wiceprezesem Quantron SA jest z kolei Szymon Skalski, który potwierdził dziennikowi, że firma pośredniczyła w zakupach na rzecz KGHM i Lotosu.
Czytaj także: Maseczki z Chin prawdopodobnie nadają się tylko do kosza. "GW": w USA nie dopuszczono ich do obrotu
KGHM o współpracy z Quantronem
"GW" zapytała KGHM, jak rozliczał się z Quantronem za zakupiony przez tę spółkę towar. – Oczywiste jest, że KGHM Polska Miedź SA, tak jak wiele innych organizacji sprowadzających teraz środki do Polski, nie realizuje takich przedsięwzięć samodzielnie. Szczegółowe ustalenia są objęte tajemnicą handlową, nie możemy w związku z tym odnosić się do poszczególnych pytań dotyczących kosztów czy rozliczeń – przekazała Lidia Marcinkowska, dyrektor naczelna ds. komunikacji KGHM.Dodajmy, że już po pierwszej publikacji dziennika w tej sprawie firma KGHM zapewniła o autentyczności opublikowanych przez prezesa certyfikatów sprzętu. Wydała sprostowanie, w którym stwierdzono, że w materiale zostały zawarte nieprawdziwe informacje, jakoby "KGHM wydała miliony na chińskie maseczki z podrobionymi certyfikatami" oraz że "włoski certyfikat to lipa".
Czytaj także: "Wyborcza": Maseczki, które przyleciały do Polski, mają lewe certyfikaty. KGHM stanowczo zaprzecza
źródło: "Gazeta Wyborcza"