"Elitarny klub narodów". To pierwszy taki sojusz w świecie COVID-19. Należy do niego sąsiad Polski

Katarzyna Zuchowicz
Mają już za sobą telekonferencje z udziałem premierów. W tym tygodniu planują kolejną. Nazywani są "ekskluzywnym klubem", "elitarną grupą", czy "grupą wybrańców", do której nie każde państwo może należeć. A im się udało. Tak kilka krajów połączył koronawirus. Śmiało można powiedzieć, że właśnie rodzi się pierwszy, nieformalny, sojusz czasów COVID-19.
Kanclerz Austrii Sebastian Kurz zainicjował spotkania wideo ośmiu przywódców państw, które najlepiej poradziły sobie z koronawirusem. Fot. Screen/Twitter/Sebastian Kurz
Zagraniczne media piszą o nich tak, jakby państwa te były dziś elitą świata. "Izrael będzie częścią ekskluzywnego, 'post-korona' klubu", "Australia dołącza do elitarnej grupy" – czytam kolejne doniesienia.

Państw jest osiem. Nieformalnie określono je mianem "First Movers" – pionierów, tych pierwszych, którzy bardzo szybko zareagowali na pandemię koronawirusa i jako pierwsi odnieśli w tej walce sukcesy. A teraz wymieniają się doświadczeniami, strategiami i rozmawiają o tym, jak wzajemnie pobudzić gospodarkę.

Kto należy do grupy First Movers

"Celem jest wzmocnienie naukowej i gospodarczej współpracy. Gdy państwa otwierają się po pandemii, to członkostwo może być niezwykle lukratywne. Może oznaczać dostęp do partnerów handlowych, których wcześniej nie mieliśmy. A to byłoby z ogromną korzyścią dla biznesu, który odbudowuje się po koronawirusie" – ocenił australijski serwis telewizyjny Seven News, gdy na początku maja ogłoszono przyłączenie tego kraju do "klubu". "Australia została zaproszona" – podkreślały inne media. "A Wielkiej Brytanii do tej pory nie zaprosili" – wytknął jeden z internautów. Do grupy należą też: Austria, Grecja, Dania, Norwegia, Nowa Zelandia i Singapur. A także sąsiad Polski, Czechy, który stawiany był za wzór walki z koronawirusem.


Czytaj także: Czesi w walce z epidemią idą własną drogą. Wszystkie zakazy zniosą dwa tygodnie wcześniej

Czy otworzą swoje granice

Co dokładnie robi ta grupa? "Ten blok pracuje nad mapą drogową, by otworzyć swoje wewnętrzne granice. W praktyce mogłoby to oznaczać, że łatwiej będzie podróżować między Izraelem i Grecją niż między Grecją i Włochami " – pisał kilka dni temu "Wall Street Journal".

Za inicjatywą stoi kanclerz Austrii. To Sebastian Kurz, jak twierdzi "WSJ" forsuje pomysł, by kraje te w niedługim czasie otworzyły dla siebie granice. To miałoby ułatwić i handel, i przepływ turystów. – Nasze kraje zadziałały szybko i zdecydowanie. Dziś jesteśmy w lepszej pozycji – przekonywał Kurz.

Czytaj także: Austria zmienia taktykę. Liczba zakażeń mocno spadła, więc chcą złagodzić restrykcje

Do tego jednak potrzeba wspólnych protokołów bezpieczeństwa, które miałyby zastosowanie we wszystkich krajach – np. dotyczących noszenia maseczek w sklepach, wykonywania testów, czy zamknięcia granic na wypadek nowego wybuchu epidemia. Jak pisał "WSJ", poszczególne państwa mogą się na to zgodzić, a wtedy w ciągu kilku tygodni może zacząć się stopniowe otwieranie granic.

Pierwsze telekonferencje klubu

Przywódcy rozmawiają o tym od końca kwietnia. To Kurz zainicjował wtedy pierwsze spotkanie. Liderzy wymieniali się doświadczeniami, mówili o otwarciu szkół, o tym jak ważne są testy.

W ostatni czwartek była druga telekonferencja. Premier Grecji proponował wtedy na przykład, by państwa te utworzyły "bezpieczne korytarze" dla turystów. Ale pól do współpracy jest więcej. Padały też słowa o o potrzebie silnej współpracy m.in. w zakresie badań nad szczepionką na COVID-19 i zapewnienia łańcuchów dostaw.

"Druga runda debaty między ośmioma premierami, którzy najszybciej po koronawirusie otwierają swoje gospodarki" – zdał relację na Twitterze czeski premier Andrej Babiš. Zresztą, wzajemnych podziękowań za inicjatywę też w mediach społecznościowych nie brakuje. Tak dziękował Kurz, że przywódcy znaleźli czas i wymienili się doświadczeniami:
A tak za spotkanie dziękował premier Australii Scott Morrison: Z kolei Grecja cieszy się, że jest w "jednej drużynie" z Australią.

Nie wszystkim podoba się klub

Czy to już sojusz? Formalnie nie, ale tak jest postrzegany. Ciekawe, chińska agencja prasowa Xinuha pisze o nim "międzynarodowy sojusz małych państw".

Podobno inne państwa sprzeciwiają się tej inicjatywie. Wśród nich mają być Niemcy, które – jak czytamy w izraelskim "Globe" – miały odmówić przyjęcia zaproszenia, gdyż mogłoby to wpłynąć na relacje z UE.

Premier Danii Mette Frederiksen miała za to powiedzieć, że UE jest bardzo ważna, ale ten "światowy sojusz" też jest wart uwagi, ponieważ łączy kraje z całego świata.

W każdym razie gratulacje dla członków tej grupy za walkę z koronawirusem też dają się zauważyć. Choć niektórzy pytają, dlaczego nie ma w niej np. Korei Południowej i Tajwanu, które również świetnie poradziły sobie z pandemią.