Skandal w szpitalu. Zwolnili ratowniczkę SOR, bo nie została wpisana na kwarantannę

Aneta Olender
– Dyrektor minął mnie w drzwiach, powiedział "Dzień dobry" i wyszedł. A zwolnienie dyscyplinarne czekało u sekretarki – mówi w rozmowie z Anną Gorczycą, dziennikarką "Gazety Wyborczej", ratowniczka medyczna ze szpitala w Stalowej Woli Anna Stelmach. Twierdzi ona, że to konsekwencja popełnionego nie przez nią błędu.
Ratowniczka medyczna uważa, że straciła pracę z powodu nie swojego błędu. Fot. Łukasz Cynaniewski /Agencja Gazeta (zdjęcie ilustracyjne)
Na początku kwietnia podczas dyżuru na SOR-ze Anna Stelmach była na stanowisku koordynacji. Oznacza to, że wpuszczała pacjentów do szpitala i m.in. zbierała od nich wywiad dotyczący koronawirusa.

Wtedy do placówki karetka przywiozła chorą, którą lekarz pogotowia zostawił na sali do wstępnej segregacji, czyli triażu.– Ponieważ nikogo z personelu tam nie było, poszłam zrobić EKG i pomiar parametrów życiowych. To standard. Po chwili przyszła pielęgniarka i powiedziała, że ona to zrobi. Wróciłam na swoje stanowisko i dalej przyjmowałam pacjentów – wspomina Stelmach.


Tego samego dnia dyżur na SOR-ze miała także szefowa Szpitalnego Oddziału Ratunkowego Magdalena Partyka-Zając. To, jak wynika ze słów ratowniczki, podjęła decyzję, aby wszystkich pacjentów przenieść z sali triażu na salę ogólną. – Także tę pacjentkę przywiezioną karetką. Kobieta była w ciężkim stanie, wiele wskazywało, że może mieć COVID-19. Jej stan się pogarszał, byli wzywani na konsultacje lekarze z innych oddziałów. Około godziny 14 podjęto decyzję o przeniesieniu pacjentki do izolatki i chwilę później zapadła decyzja o zamknięciu SOR-u, bo pacjentka prawdopodobnie była zakażona. Leżała na SOR-rze kilka godzin – opowiada Anna Stelmach.

Podczas przeprowadzania postępowania epidemiologicznego kobiety nie uwzględniono na liście osób, które powinny udać się na kwarantannę. Dopiero jeden z lekarzu SOR-u, gdy Stelmach kończyła dyżur, zainteresował się całą sytuacją. Ratowniczka wtedy też dowiedziała się, że pacjentka, z którą miała kontakt, jest zakażona, a oddział jest zamknięty.

– Sama zadzwoniłam do sanepidu z pytaniem, czy nie powinnam zostać objęta kwarantanną. Zapytałam, kto jest odpowiedzialny za wpisywanie na listę do kwarantanny. Pani z sanepidu powiedziała, że przełożeni i szpital musi o to zadbać. Ale stało się inaczej. Sanepid podjął decyzję o objęciu kwarantanną mnie i moją rodzinę. Byliśmy na niej od 7 do 20 kwietnia – relacjonuje rozmówczyni "Gazet Wyborczej".

Ze szpitala dostała natomiast telefon, że kwarantanna jej nie przysługuje, bo była "wystarczająco zabezpieczona", miała maseczkę z filtrem. Anna Stelmach temu zaprzecza. Po kwarantannie została wysłana na urlop, który skończył się pod koniec kwietnia. Po niespełna tygodniu od powrotu dostała wypowiedzenie.

Dziennikarka "Gazety Wyborczej" skontaktowała się z dyrekcją szpitala w tej sprawie. – Naraziła w sposób świadomy personel medyczny na zakażenie. Nie zgłosiła faktu, że miała kontakt z zakażoną pacjentką. Doszło do ciężkiego naruszenia obowiązków służbowych w czasie pandemii – mówił dyrektor Andrzej Komsa.

Kobieta zwolnienia nie podpisała, ponieważ, jak zaznacza, była w szoku. Jej zdaniem to, co się stało, to pokłosie konfliktu z dyrekcją i szefową SOR-u. Wcześniej wytoczyła szpitalowi proces, bo brew jej woli przesunięto ją z karetki pogotowia na SOR. – Teraz wykorzystano pretekst, żeby się mnie pozbyć – stwierdza i dodał, że wszystko, łącznie z tworzeniem listy osób, które powinny udać się na kwarantannę, odbyło się zgodnie z procedurami.

Zwolniona ratowniczka


Przypomnijmy, że na początku kwietnia media rozpisywały się też o zwolnieniu innej ratowniczki medycznej. Chodzi o Martę Kołnacką, która otrzymała wypowiedzenie od warszawskiego pogotowia. Opisała na Facebooku, w jakich warunkach była izolowana załoga karetki po kontakcie z pacjentem zakażonym koronawirusem. Po tym, jak sprawą zainteresowały się media, decyzję cofnięto.

Czytaj więcej: Ujawniła fatalne warunki izolacji w karetce. Po interwencji mediów przywrócono ją do pracy

źródło: "Gazeta Wyborcza"