Majdan domaga się sprostowania od Latkowskiego. "Nie byłem bywalcem tego miejsca"

Bartosz Godziński
"Jestem zbulwersowany i zażenowany próbą wplątania mnie w tak poważną sprawę, jaką jest afera kryminalna w Zatoce Sztuki. Chciałem zdecydowanie zaprzeczyć jakimkolwiek moim kontaktom z właścicielami tego miejsca oraz z innymi osobami oskarżonymi w tej sprawie" – napisał Radosław Majdan w oświadczeniu. Jest kolejną osobą, która jest wściekła na Sylwestra Latkowskiego za użycie wizerunku w dokumencie "Nic się nie stało".
Radosław Majdan jest zbulwersowany użyciem jego nazwiska w kontekście filmu o pedofilii Fot. www.instagram.com/r_majdan
W reakcji na film emitowany w środę wieczorem na antenie TVP, swoje oświadczenia wydali Natalia Siwiec, Mariusz Raduszewski oraz Kuba Wojewódzki. Do grupy zbulwersowanych dokumentem gwiazd dołączył też Radosław Majdan.

Na Instagramie napisał, że jest tą sytuacją zbulwersowany i wierzy, że to tylko pomyłka. Domaga się wyjaśnień. "Pan Sylwester Latkowski w sposób kłamliwy i bez żadnych podstaw wplatał mnie w tak bulwersującą sprawę. Zakładam, że wymienienie mojego nazwiska w trakcie łączenia na żywo po emisji filmu wynikało z rozemocjonowania i stanowiło oczywistą pomyłkę. Oczekuję, że pomyłka ta zostanie sprostowana, w innym razie kieruję sprawę na drogę sądową" – napisał na Instagramie.
Na film zareagowała też jego żona Małgorzata Rozenek-Majdan. "Nazwisko Radzia padło raz i jak zakładamy w wyniku pomyłki. Co zamierzamy dowieść" – napisała w odpowiedzi na komentarz jednej z internautek. "Straszne, że udowodnienie tej pomyłki rzuci cień na wiarygodność całej sprawy, a sprawa ta już dawno powinna się skończyć ukaraniem winnych" – dodała prezenterka. W tej sprawie sam Majdan wysłał smsa do Latkowskiego jeszcze w trakcie programu na żywo. "Na 'Nic się nie stało' Sylwestra Latkowskiego czekałam z niecierpliwością. Był szumnie zapowiadany jako akt oskarżenia wobec celebrytów – pedofilów, spodziewałam się więc nazwisk i dowodów, choćby w postaci zeznań pokrzywdzonych. Nic z tego. Film to drewniana rekonstrukcja opisanej już przed laty przez inne media historii przestępczości seksualnej wobec dziewcząt z Trójmiasta" – napisała w swojej recenzji Anna Dryjańska.


Czytaj też: Seks z dziećmi w Zatoce Świń. Tę historię ma pokazać Latkowski w "Nic się nie stało"