Zapytali milionerów o ich nawyki. Okazuje się, że bogatych od biednych różni naprawdę niewiele

Monika Przybysz
Mam w skrzynce mailowej wiadomości, na które “odpisuję” od tygodnia. Powody są różne: bo trzeba się zastanowić nad odpowiedzią, bo “przecież się nie pali”, bo w tym samym czasie przyszedł inny, ważniejszy mail. Jeśli wam również zdarza się praktykować mailową strategię “na przeczekanie”, mam kiepską wiadomość. I wcale nie dotyczy ona możliwości utraty pracy.
Fot. Unsplash.com / Adeolu Eletu
Oczywiście, podobnie jak wy, koniec końców odpisuję na wszystkie zaległe wiadomości — często dokładnie w momencie, gdy zbliża się nieodwołalny deadline, ale, hej, przecież nic tak nie mobilizuje, jak presja czasu, prawda? Szef, koniec końców, zadowolony, robota zrobiona, pensja za wykonaną pracę przelana. I tu, wierzcie lub nie, zaczyna się problem, który odkrywamy na nowo mniej więcej w połowie każdego miesiąca.

Po opłaceniu rachunków i zakupie kilku “niezbędnych” rzeczy, na “życie” zostaje tyle, ile zostaje, czyli znacznie mniej, niż byśmy sobie tego życzyli. Niby nie zarabiamy aż tak mało, teoretycznie coś tam można by odłożyć, zaoszczędzić, a nawet, po jakimś czasie, zainwestować.

Można by, powiecie, gdyby nie kredyt na mieszkanie, samochód w leasingu i nowa kolekcja adidasów sygnowanych z podpisem gwiazdy K-popu, które już zdążyliście obiecać dziecku na urodziny... Autorzy książki pod tytułem: “Nawyki biednych i bogatych” odpowiedzieliby pewnie jednym słowem: “Wymówki”.

Tom Corley i Michael Yardney wiedzą na ten temat sporo. Od lat pracują jako finansowi mentorzy i starają się przekonać nas, że zarówno bogactwo, jak i bieda to, w pierwszej kolejności, stan umysłu, dopiero później — stan portfela.
“Większość ludzi chce być bogata. Bogaci postanowili być bogaci, a to różnica” - przekonują autorzy. W swojej książce starają się udowodnić, że najbogatsi, niezależnie od tego, czy pieniędzy dorobili się handlując nieruchomościami czy grając w hollywoodzkich komediach, na poziomie codzienności, myślą i zachowują się w podobny sposób. W skrócie: mają “bogate” nawyki.

Na poparcie swojej tezy, Corley i Yardney, mają nie tylko głębokie przeświadczenie co do jej prawdziwości. Listę nawyków, które charakteryzują osoby bogate, stworzyli na podstawie ankiet przeprowadzonych przez Corley’ego. Co jednak najważniejsze, fakt, że powtarzające się w nich odpowiedzi nie pojawiły się przypadkowo, mogli zweryfikować na własnej skórze: obaj zaliczają się bowiem do osób, mówiąc bardzo oględnie, bogatych.

Yardney dorobił się na nieruchomościach — jego nazwisko można znaleźć na listach najbogatszych Australijczyków. Corley jest natomiast naukowcem, który odnalazł bardzo dochodową niszę: postanowił odnaleźć “klucz” do bogactwa. Książka, o której mowa, a także kilka innych bestsellerów, których autorem jest Corley, świadczą o tym, że zadanie udało mu się wykonać.

Oczywiście, dyskusję na temat sposobów bogacenia się musi przerywać więcej niż jedno “ale”, o czym sami autorzy mówią otwarcie. Potencjał, aby się wzbogacić, ma każdy i część z nas podejmuje nawet decyzję o tym, aby go wykorzystać. Niestety, wytrwać w tym postanowieniu udaje się nielicznym. Dlaczego?

Czytając “Nawyki biednych i bogatych” odpowiedzi znajdziecie mnóstwo, jednak dla mnie pierwszą i najważniejszą lekcją na ten temat był moment, w którym otrzymałam e-maile z odpowiedziami na pytania dotyczące książki. Zarówno Yardney, jak i Corley odpisali po kilku godzinach.

Pomijam fakt, że wcześniej nigdy się nie spotkaliśmy, nie wymieniliśmy nawet internetowych uprzejmości. Po prostu: dostali maile z informacją, że dziennikarz z drugiego końca świata zamierza opisać ich książkę, więc odpisali. Od ręki.

Oszczędzę wam odpowiedzi, ile mi mogłaby zająć podobna operacja (przecież trzeba się zastanowić nad odpowiedziami, przemyśleć je, ubrać w ładne słowa itp. itd.). Zachęcam, abyście sami wykonali rachunek sumienia, ile czasu zajmuje wam statystycznie odpowiedź na wiadomość. Po tym, jak to zrobicie, możecie zacząć przejmować inne, bogate nawyki — wiele z nich to właśnie takie “małe”, ale w ogólnym rozrachunku kluczowe, rzeczy.

“Ludzie sukcesu nie odkładają zadań na później. Korzystają z różnych sposobów i strategii, aby zwalczyć pokusę zwłoki” - czytamy w “Nawykach…”.

Bogate nawyki, biedne nawyki

Fakt, że wielu z nas nie widzi związku pomiędzy prokrastynacją w czasie dnia roboczego a stanem naszego konta ma bardziej dalekosiężne skutki:

— Większość ludzi to finansowi analfabeci — pisze bez ogródek Yardney, kiedy pytam o nasze największe finansowe błędy. — Kupują rzeczy, których nie potrzebują, za pieniądze, których nie mają, tylko po to, aby zaimponować ludziom, którzy mają to gdzieś — tłumaczy, dodając:

— Wielu z nas traktuje pieniądze na kartach kredytowych jak własne. Niesłusznie. Te pieniądze należą do banku, a my płacimy za to, że możemy je pożyczać — przekonuje zdroworozsądkowo.
Michael YardneyFot. materiały prasowe
W podobnym tonie wypowiada się Corley, który twierdzi, że najlepsza rada, jaką kiedykolwiek otrzymał na temat bogacenia się, brzmiała: “Ten sam małżonek, ten sam dom, ten sam samochód”. Co to dokładnie znaczy?

— Kiedy zaczniesz więcej zarabiać, wydawaj tyle samo co wtedy, gdy zarabiałeś mniej. Podwyżka, czy premia to nie są powody, aby nagle zmienić styl życia na bardziej ekstrawagancki. Nie kupuj pod wpływem emocji i nie ulegaj presji otoczenia: wcale nie musisz kupować rzeczy, tylko dlatego, że inni je mają — tłumaczy Corley.

To tylko mała próbka tego, czego dowiedział się od najbogatszych ludzi świata, którzy wzięli udział w jego ankietach.

Badania zajęły Corley’owi pięć lat. W tym czasie przeprowadził 350 wywiadów — zarówno z bogatymi, jak i biednymi. Następnie porównał odpowiedzi na 144 pytania podzielone na 20 kategorii. Co się okazało?

— Wszyscy mamy niektóre nawyki bogatych. Wszyscy przejawiamy niektóre autodestrukcyjne nawyki ubogich. Na huśtawce życia ważnym czynnikiem jest zachowanie proporcji między nimi — konkluduje Corley.

Nawyki, jak tłumaczy autor, to “podświadome zachowania, sposób myślenia, decyzje i emocje”. Zgodnie z szacunkami, te zautomatyzowane działania wypełniają około 40 proc. naszego życia. “Codziennie spędzamy 40 proc. czasu na autopilocie” — pisze Corley.

Jeśli więc, na naszym życiowym autopilocie najczęściej naciskamy przyciski ze złymi nawykami, sami odbieramy sobie szansę na wzbogacenie się. Duże fortuny gromadzą tylko ci, którzy są w tym działaniu, jak i w innych dziedzinach życia, nieustępliwi i uparci.
Tom CorleyFot. materiały prasowe
Z badań Corley’a wynika, że aż 76 proc. bogatych poświęca około pół godziny dziennie na ćwiczenia i z reguły przywiązuje większą, niż mniej zamożni, wagę do sposobu odżywiania się. Mogą “mieć ciastko i zjeść ciastko” ale jednak, z jakichś powodów, wolą odłożyć je na później. Mając jednak cały czas z tyłu głowy finansowy cel, który sobie wyznaczyli, hołdują zasadzie “odroczonej gratyfikacji”.

— Bogactwo to przepływ pieniędzy z rąk niecierpliwych w ręce cierpliwe — ten cytat z Warrena Buffeta powtarza się w “Nawykach bogatych i biednych” jak mantra. Jeśli więc liczycie, że w książce Yardney’a i Corley’a znajdują się współrzędne, które doprowadzą was do garnka złota na końcu tęczy, jesteście w błędzie.

“Życie to maraton, a nie sprint” - ostrzegają autorzy i dodają, że do prawdziwych fortun dochodzą tylko cierpliwi: “Założyciel KFC, pułkownik Sanders, doczekał się sprzyjających okoliczności długo po 60-tce, a Abraham Lincoln kilkakrotnie przegrał wybory. Ludzie sukcesu cierpliwie trwają przy swoich marzeniach” - czytamy w “Nawykach…”.

Co ważne, bogate nawyki mają zastosowanie w każdych okolicznościach — tak, nawet teraz, w czasie który z perspektywy finansowego laika nie mógłby być gorszym, aby wejść na drogę do bogactwa.

— Wiele wielkich firm rodziło się właśnie w czasach kryzysu: Disney, IBM, Microsoft. Podobnie, to właśnie w czasach recesji na rynku pojawia się wiele mniejszych firm, których właściciele potrafią dostrzec unikalne okazje — tłumaczy Michael Yardney. Uściśla jednak: nie chodzi o to, aby bogacić się czyimś kosztem czy zarabiać na ludzkiej krzywdzie, ale być otwartym na nowe możliwości.

— Ludzie, którzy wykształcili w sobie “bogate” nawyki, będą umieli takie możliwości wykorzystać — stwierdza. Tom Corley dodaje, że pandemia koronawirusa to, nie da się ukryć, czynnik zmuszający nas do zmiany. A każda zmiana zawsze stwarza nowe możliwości,

— Obecna sytuacja jest najlepszą z możliwych okazji, aby zmienić nasze nawyki. Chcąc nie chcąc, znaleźliśmy się w nowym, nieznanym środowisku — zarówno jeśli chodzi o sytuacje codzienne, związane z domem, jak i te związane z życiem zawodowym. Każda tego typu zmiana wymusza tworzenie nowych nawyków — stwierdza Corley.

Jak sprawić, aby nasze nowe nawyki były “bogate”? Sprawdźcie w książce. “Nawyki biednych i bogatych” są już dostępne w Polsce — zarówno w księgarniach stacjonarnych, jak i w formie e-booka. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Kompania Mediowa.

Artykuł powstał we współpracy z wydawnictwem Kompania Mediowa.