Nie ma szkoły, czyli jest głód. Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej z misją w Etiopii

redakcja naTemat
Posiłek w Selam Chora był jedynym, na jaki większość uczniów tej etiopskiej szkoły mogła liczyć. W domu jedzenia nie było. Strach przed pandemią zmusił władze Etiopii do wprowadzenia stanu wyjątkowego i zamknięcia wszystkich placówek. To dla wielu etiopskich rodzin zabrzmiało to jak wyrok.
PCPM rozpoczęło działania w Etiopii w 2012 roku. W ciągu ostatnich lat wsparli ponad 500 szkół, w których uczy się 300 tysięcy dzieci. Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej
Oprócz lęku wywołanego pandemią, brakiem szansy na najmniejszy zarobek z każdą chwilą wśród mieszkańców wzrasta strach przed głodem. Głodem potęgowanym plagą szarańczy, która odbiera im szansę na zaopatrzenie się w jakiekolwiek jedzenie.

— Chcemy się skupić na rejonie Debre Berham, gdyż jest to region historycznie bardziej dotknięty głodem. Pamiętacie państwo katastrofalny głód w Etiopii 1984 roku. I właśnie w regionie miasta Debre Berham miały miejsce największe liczby zgonów osób, które zmarły ze względu na głód. Taka sytuacja może mieć miejsce w tym roku, czy w przyszłym roku. Nie tylko ze względu na kryzys gospodarczy związany z koronawirusem, ale przede wszystkim na ogromną plagę szarańczy, która lada chwila spustoszy rolnictwo Etiopii. Dlatego wsparcie dożywiania szkół, wsparcie rodzin najbiedniejszych, to jest nasz priorytet pomocowy w Etiopii — mówi dr Wojciech Wilk, prezes fundacji PCPM.

Po tym, jak 10 kwietnia rząd Etiopii ogłosił stan wyjątkowy i zakazał przemieszczania się w grupach większych niż 4-osobowe, tysiące ludzi straciło szansę na podjęcie jakiejkolwiek pracy, by nakarmić własne rodziny. Wśród nich są rodzice uczniów z Selam Chora, jednej z najbiedniejszych placówek w regionie, którą odwiedziliśmy w grudniu ubiegłego roku. Podjęliśmy konkretne działania, by rozpocząć wsparcie szkoły – wcielenie ich w życie pokrzyżowała pandemia – i spotęgowała problemy, o których musimy mówić jak najgłośniej. Stawką jest ludzkie życie.