Prof. Simon nie zgadza się z PiS ws. "końca epidemii". W sieci wylewa się na niego obrzydliwy hejt

Rafał Badowski
Profesor Krzysztof Simon nie zgadza się z oficjalną linią rządu o tym, że w Polsce wygasa epidemia koronawirusa. Ostatnio powiedział, że absurdem jest głoszenie teorii o tym, że mamy już wszystko za sobą. Za takie stwierdzenia regularnie spotyka go nawet nie krytyka, a internetowy hejt.
Prof. Krzysztof Simon podważa rządowe stwierdzenia, że zbliżamy się do końca epidemii koronawirusa. Spotyka go za to internetowy hejt. Fot. Tomasz Pietrzyk / Agencja Gazeta
Tak było po ostatniej wypowiedzi dolnośląskiego lekarza. Wypowiedzi pod jednym z postów na Facebooku nie nadają się do powtórzenia. Wulgarnie sugerują, że prof. Simon dostaje pieniądze za swoje wypowiedzi podważające twierdzenia o końcu epidemii koronawirusa. A przecież opiera się również na codziennych komunikatach MZ, w których nie widać na razie końca epidemii.

Zawiadomienie o atakach na prof. Simona do jednej z izb lekarskich przesłał lekarz Dawid Ciemięga. Jak napisał w poście na Facebooku, łącznie przekazał kilkadziesiąt plików dokumentacji i dane dziesiątek "bandytów" z grupy "Nie wierzę w koronawirusa". Czytaj także: Profesor, którego rząd ucisza ws. koronawirusa. Jak ktoś nie ma argumentów, zaczyna terroryzować


Prof. Simon, którego wypowiedzi na temat epidemii koronawirusa odbijają się szerokim echem, po kilku krytycznych stwierdzeniach dostał pisemny zakaz wypowiadania się w mediach. Krytykował też brak przygotowania rządu i jego niektóre działania w rozmowie z Darią Różańską z naTemat.

Czytaj także: Prof. Simon: ja bym już chyba dzieci nie puścił do szkół w tym roku szkolnym

– Jedno jest pewne: wirus się nie wycofa – powiedział prof. Simon w połowie maja w rozmowie z "Głosem Nauczycielskim" i jasno wyraził się na temat ewentualności kontynuowania nauki przez uczniów w bieżącym roku szkolnym.

– Dlatego ja bym już chyba dzieci nie puścił do szkół w tym roku szkolnym. Niewiele już czasu pozostało do wakacji, ta zdalna nauka wygląda różnie, lepiej lub gorzej, ale przynajmniej możemy ograniczyć ryzyko dla tej populacji uczniów – ocenił dolnośląski konsultant wojewódzki do spraw chorób zakaźnych.