Gwałtowne protesty po śmierci George'a Floyda. W Portland doszło do ostrych starć z policją

redakcja naTemat
2 czerwca w Portland w stanie Oregon, doszło do starć policji z protestującymi. Zamieszki trwały do późnej nocy. Niepokoje wybuchły po demonstracjach związanych ze śmiercią nieuzbrojonego Afroamerykanina, który został uduszony przez policjanta.
W Portland doszło do gwałtownych starć z policją Reuters
Chociaż protesty przeciwko brutalności policji w USA za dnia przebiegały w dużej mierze pokojowo, po zmroku przeradzały się w gwałtowne zamieszki. Pełno było aktów wandalizmu, podpaleń i grabieży. W poniedziałkową noc pięciu policjantów zostało rannych podczas strzelanin w dwóch różnych miastach.

Floyd zmarł po tym, jak biały policjant przez blisko dziewięć minut klęczał na jego szyi. Ta sprawa wywołała ogromne poruszenie na całym świecie i sprawiła, że na pięć miesięcy przed wyborami prezydenckimi powrócił niezwykle ważki temat brutalności policji wobec Afroamerykanów.

Sprawca śmierci, 44-letni Derek Chauvin został oskarżony o morderstwo. Trzech innych zamieszanych w to oficerów zostało zwolnionych, ale jeszcze nie postawiono im zarzutów.

Trump groził, że wykorzysta wojsko do walki z przemocą, która wybucha nocą, często po dniu pokojowych protestów. Wyśmiewał władze lokalne, w tym gubernatorów państwowych za ich opieszałe reakcje na zamieszki.

Opublikowany we wtorek sondaż Reutera/Ipsosa wykazał, że większość Amerykanów wspiera te protesty. Zobacz materiał wideo