GW: Resort Szumowskiego kupił respiratory od agenta SB. Nadal chronią go służby
Nie mają końca zdumiewające informacje, dotyczące afery z zakupem respiratorów przez Ministerstwo Zdrowia. Prezes firmy E&K, od której resort Łukasza Szumowskiego kupił sprzęt, to tajny współpracownik SB, który może być nadal pod ochroną służb. O sprawie pisze "Gazeta Wyborcza".
Wskazywano, że służby o podejrzanych działaniach prezesa E&K wiedzieć musiały. Jego nazwisko znajdowało się na liście ostrzeżeń ONZ i przewijało się w kilku publikacjach, a wspólnik został opisany w raporcie Antoniego Macierewicza z likwidacji WSI, o czym już wcześniej informowała "Wyborcza".
Czytaj także: Nowa odsłona afery z respiratorami. Służby wiedziały, kim jest kontrahent resortu Szumowskiego
Akta Izdebskiego znajdują się też w archiwach IPN. Wynika z nich, że biznesmen w latach 70. i na początku 80. inwigilował dyrektora Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego w Świdniku Jana Czogałę, który odmówił współpracy z PRL-owską policją polityczną. Potem, gdy Czogała założył firmę polonijną, Izdebski zatrudnił się w niej i donosił na szefa.
Dziennik zaznacza, że śladu po współpracy Izdebskiego nie ma w oficjalnym "Inwentarzu IPN". Odnotowano tam setki tysięcy nazwisk funkcjonariuszy bezpieki, milicji i agentów. Może to znaczyć, że biznesmen nadal korzysta z ochrony służb. Przesłanką do tego jest fakt, że jeszcze na początku zeszłej dekady miał zgodę MSW na obrót bronią. Źródła "Wyborczej" wskazują, że służbą, która może chronić Izdebskiego, jest Agencja Wywiadu.
Afera z zakupem respiratorów
Przypomnijmy, że jako pierwsza o sprawie respiratorów napisała "Gazeta Wyborcza". Ujawniła, że resort Łukasza Szumowskiego zlecił firmie E&K, której właścicielem jest Andrzej Izdebski, zakup 1200 respiratorów za ok. 200 mln zł.Urządzenia miały pochodzić od trzech producentów: amerykańskiego, koreańskiego i chińskiego i zostać dostarczone do końca czerwca br. Do kraju miało dotrzeć ostatecznie tylko 50 respiratorów.
Kiedy pojawiły się pytania o przeszłość Izdebskiego, wiceminister Janusz Cieszyński tłumaczył, że należąca do niego firma otrzymała "pozytywną opinię dotycząca tego podmiotu" wystawioną po "weryfikacji przez służby". Kilka lat wcześniej dziennikarze "Superwizjera" ustalili, że Izdebski był zamieszany w nielegalny handel bronią.
Co ciekawe, 15 kwietnia resort Łukasza Szumowskiego mógł zamówić urządzenia prosto od producentów w ramach unijnego przetargu. Wybrano jednak pośrednika z Lublina. Efekt? Nie ma ani respiratorów, ani pieniędzy. Więcej o tym napisał Szymon Jadczak w tvn24.pl.
Czytaj także: Kuriozalna decyzja resortu Szumowskiego. Ujawniono, jak zlekceważyli przetarg UE na respiratory
źródło: "Gazeta Wyborcza"