18–latka z Krakowa nie chce przeprosin od Dudy. "Patrzył mi w oczy, gdy jego zwolennicy mnie bili"

Anna Dryjańska
– On mi patrzył prosto w oczy. Jego zwolennicy bili mnie i wyzywali od k**ew, a Andrzej Duda patrzył mi w oczy. I nie powiedział nic – mówi naTemat Weronika Woźniak, 18–latka z Młodzieżowego Strajku Klimatycznego. Tydzień przed wyborami przyszła na wiec kandydata PiS z transparentem "A co z klimatem?".
Aktywistki i aktywiści ruchu Młodzieżowy Strajk Klimatyczny sponiewierani przez zwolenników Andrzeja Dudy podczas jego wiecu wyborczego w Krakowie. W niebieskiej koszuli jest Weronika Woźniak. fot. Adrianna Bochenek / Agencja Gazeta
Anna Dryjańska: Dlaczego wybrałaś się na wiec Andrzeja Dudy?

Weronika Woźniak: Bo od 2 lat Młodzieżowy Strajk Klimatyczny próbuje się doprosić spotkania z prezydentem – bezskutecznie. Razem z koleżankami i kolegami postanowiłam więc pójść tam, gdzie zastaniemy Andrzeja Dudę – na jego spotkanie wyborcze.

Chcieliśmy przypomnieć mu zobowiązania, jakie PiS złożył przed wyborami parlamentarnymi w sprawie przeciwdziałania kryzysowi klimatycznemu, zapytać kiedy zacznie je realizować. Mamy prawo to wiedzieć przed głosowaniem.

Żeby było jasne: my byliśmy u wszystkich i wszystkich pytaliśmy o to samo. Przed pierwszą turą chodziliśmy na wiece całej politycznej czołówki: Rafała Trzaskowskiego, Szymona Hołowni, Roberta Biedronia, Władysława Kosiniaka–Kamysza…


Krzysztofa Bosaka?

Też. I gdybyś zapytała mnie miesiąc temu gdzie boję się pójść, to powiedziałabym, że właśnie na wiec Konfederacji. Ale okazało się, że tam, podobnie jak na wiecach innych kandydatów, było bardzo spokojnie. Wszędzie było normalnie, tylko u Dudy nie. Jako MSK przekonaliśmy się o tym już w kilku miastach. Trudno obciążać polityka za zachowanie każdego jego wyborcy.

Jasne, ale za to, że organizatorzy jego zgromadzenia pozwalają na przemoc, to już tak.
Co się wydarzyło 21 czerwca? Opowiedz mi od początku.

Wybraliśmy się na wiec w osiem osób. Stanęliśmy tuż przy kwadratowej scenie. Gdy pojawił się Andrzej Duda, tłum zafalował. Zostaliśmy rozdzieleni. Ja, Asia i Marcel nadal byliśmy tuż pod sceną, reszta została poniesiona trochę dalej. Zwolennicy Andrzeja Dudy okazywali nam sporo sympatii, uśmiechali się do nas, zagadywali. Cieszyli się, że młodzi angażują się w politykę… do czasu, gdy wznieśliśmy transparent z hasłem "A co z klimatem?”.

Co się wtedy stało?

Na początku nic, bo ludzie za nami nie widzieli, co jest na transparencie. Jednak scena była kwadratowa, więc zobaczyli to ludzie stojący naprzeciwko i po bokach. Po kilku minutach wiadomość dotarła także do ludzi stojących za nami. I wtedy się zaczęło.

Co się zaczęło?

Bicie po głowie tabliczkami "Duda 2020", wyzywanie od k**ew, groźby, że nam przyj**ią. Krzyczeli, że rodzice się nas wstydzą i okładali flagami. Kopali mnie pod kolanami. Starali się nas przewrócić. Szturchali parasolami. Pluli na nas. A przecież mieliśmy takie samo prawo, by tam być, jak oni.

Ile osób na was napadło?

Nie wiem dokładnie. Z dziesięć? Atak szedł ze wszystkich stron, nie było czasu liczyć. Nigdy w życiu nie bałam się tak jak wtedy.

Nikt wam nie pomógł?

Był jeden pan – chyba z ochrony tego zgromadzenia – który próbował uspokajać tych ludzi. I jego obecność trochę ich hamowała. Ale gdy został odwołany w inne miejsce, to już nie mieli oporów.

A policja?

Nie reagowała, choć tego dnia w Krakowie było na ulicach tylu policjantów, co nigdy.

Broniliście się?

Na początku nie chcieliśmy w ogóle reagować, ale tak się nie dało. Ale gdy przekroczyli mogą granicę wytrzymałości już nie byłam grzeczna i potulna. Jednej z kobiet, która nas biła, krzyknęłam, że jak jeszcze raz mnie uderzy, to k**wa zadzwonię na policję. Inne słowa do niej nie docierały. Dopiero wtedy nastąpiła reakcja.

Jaka reakcja? Przestała cię bić? Ktoś zaczął was bronić?

Nie, dwie panie w wieku około 40 lat poczuły się zgorszone i przerażone tym, że użyłam słowa k**wa. Wcześniej spokojnie sobie patrzyły na to, jak byliśmy bici, wyzywani, popychani. Dopiero, gdy usłyszały ode mnie przekleństwo, to się przejęły. Zaczęły mnie pouczać, że dama się tak nie zachowuje, a już zwłaszcza polska dama.
Niewyobrażalne jest to przyzwolenie na przemoc. Nas biją, a one robią mi wykład o tym, co wypada kobiecie!

Co było dla ciebie najtrudniejsze w tej sytuacji?

Chyba to, że ci wszyscy ludzie patrzyli na to, jak napastnicy robią nam krzywdę. Przecież mogli łatwo ich powstrzymać. Atakujących było mało, tłum mógł łatwo to zakończyć.
Młodzi ludzie z MSK po wiecu Andrzeja Dudy w Krakowie. Zwolennicy kandydata PiS bili ich i popychali. Poszarpali im transparenty.fot. Młodzieżowy Strajk Klimatyczny / Kraków
Ludzie odwracali wzrok?

Nie, patrzyli. Śmiali się, przedrzeźniali. Jedyny moment reakcji był wtedy, gdy powiedziano mi, że nie zachowuję się jak dama.

Czy Andrzej Duda był świadomy tego, co się działo przed sceną?

Tak. On się po tej scenie przechadzał, by mówić do ludzi zgromadzonych z każdej z czterech stron. Przemawiał także zwrócony do nas. Więcej. W pewnym momencie nawiązaliśmy kontakt wzrokowy. On patrzył mi prosto w oczy. Jego zwolennicy bili mnie i wyzywali od k**ew, a Andrzej Duda patrzył mi w oczy. I nie powiedział nic. A doskonale widział, co się dzieje. Liczysz na to, że prezydent cię przeprosi?

Nie. Przecież jego zwolennicy bili i molestowali młodych ludzi także w innych miastach, a on na to nie reagował. Jego przeprosiny po kilku dniach byłyby tylko sztuczką wizerunkową. Nie zależy mi na tym. Chcę, żeby się z nami spotkał i porozmawiał o tym, jak zamierza ratować nas przed katastrofą klimatyczną, jeśli zostanie ponownie wybrany, a nie tylko wrzucał zdjęcie z transparentem MSK w tle na Instagrama.
Czy razem ze znajomymi z MSK poszliście na policję, prokuraturę? Robicie coś w sprawie tej napaści na wiecu?

Konsultowaliśmy się z prawniczką. Ja jeszcze w dniu wiecu wskazałam policji starszego pana, który bił mnie flagą. Został spisany. Ale waham się, czy pociągnąć to dalej.

Dlaczego?

Bo może się okazać, że nie będzie go stać na zapłacenie grzywny, jeśli w ogóle ktoś go ukarze. Ale wątpię by ktoś się tym w ogóle zajął. Po pierwsze dlatego, że rzecznik krakowskiej komendy następnego dnia nazwał nas prowokatorami, jakbyśmy sami się prosili o bicie. Po drugie mam złe doświadczenia z prokuraturą.

Już?

Niestety tak. W grudniu zeszłego roku zgłosiłam poważniejsze przestępstwo.

Jakie?

Nie chcę o tym mówić. Po kilku dniach prokuratura umorzyła sprawę, choć sprawca był znany. Więc skoro nic z tym nie zrobili, to dlaczego mieliby ścigać za bicie flagą?

Ochłonęłaś już po wydarzeniach na wiecu?

Powoli dochodzę do siebie. Tyle że teraz, gdy ktoś przy mnie krzyknie, łapie mnie straszny stres. Wcześniej tak nie miałam. To było mocne wpadnięcie w dorosłość.

Będziesz nadal angażować się w Młodzieżowy Strajk Klimatyczny?

Tak, mam nadzieję, że to mnie nie zniechęci. Może nawet to mnie utwierdzi w działaniach dla klimatu. MSK będzie na wiecach obu kandydatów na prezydenta. Będziemy także na spotkaniach Andrzeja Dudy, mimo ryzyka. Klimat jest ważniejszy.

Przeczytaj także: Dwóch młodych ludzi zakłóciło konwencję Kidawy-Błońskiej. To aktywiści MSK