Przez ponad dekadę był tajniakiem Scotland Yardu. Przestał, bo wydano na niego wyrok śmierci

Bartosz Godziński
– Chciałem pracować pod przykrywką, ponieważ odkryłem, że mam umiejętności i talent do bycia profesjonalnym kłamcą. W zasadzie na tym polegała moja praca – mówi naTemat Peter Bleksley, były detektyw Scotland Yardu. Działając jako tajniak rozpracowywał baronów narkotykowych, płatnych zabójców, handlarzy bronią, fałszerzy, czy paserów. Po tym jak został objęty programem ochrony świadków, zaczął pojawiać się w mediach i opowiadać o swojej niezwykłej pracy.
Peter Bleksley - były tajniak ze Scotland Yardu Fot. materiały prasowe CBS Reality
Peter Bleksley pod koniec lat 70. wstąpił do Metropolitan Police. Następnie był jednym z pierwszych detektywów, którzy tworzyli "wydział tajniaków" w Scotland Yardzie - Scotland Yard's Undercover SO10. Pracował pod przykrywką najczęściej przy sprawach związanych z handlem narkotykami, bronią i praniem brudnych pieniędzy. Początek końca jego kariery tajnego oficera zaczął się, gdy FBI odkryło, że przestępcy związani z IRA wydali na niego wyrok śmierci. Policjant został objęty programem ochrony świadków.

Napisał trzy książki: "The Gangbuster" (2001 r.), "On The Run" (2005 r.) i "To Catch A Killer" (2018 r.). Jest też gospodarzem nowej serii kryminalnej "New Scotland Yard Files", którą można oglądać w Polsce na kanale CBS Reality w dni powszednie o 22:00 (do 10 lipca). Powtórki zaplanowane są na 15, 22 i 29 sierpnia od 21:00.


Jak udało się panu pozostać niewykrytym przez tak długi czas? I jaka jest na to recepta?

Pracowałem pod przykrywką przez ponad dekadę. Byłem bardzo ostrożny przy infiltracji różnych gangów lub grup przestępczych. Właśnie to sprawiło, że mogłem wcielać się w tak różne role. Innymi słowy, dowiadywałem się, czy nie działam przeciw przestępcom aktywnym w często odwiedzanych przeze mnie miejscach. Np. blisko pubu, w którym oglądam mecze mojej ulubionej drużyny piłkarskiej rozgrywające się w soboty lub w okolicach mojego domu.

Jest to bardzo ważne, ponieważ nie chcesz być rozpoznany - niestety wiąże się to z wielkim niebezpieczeństwem. Chciałem pracować pod przykrywką, ponieważ odkryłem, że mam umiejętności i talent do bycia profesjonalnym kłamcą. W zasadzie na tym polegała moja praca.

A czy jest na to jakaś recepta? Rób research, nie działaj blisko domu i bądź ostrożny.
Fot. materiały prasowe CBS Reality
Czy kusiło pana przejście na tę tak zwaną "ciemną stronę"?

Nie, nigdy tak nie miałem. Zawsze pamiętałem, że nawet mając w portfelu fałszywą kartę kredytową, prawo jazdy i inne dokumenty, to moja legitymacja służbowa kiedyś tam powróci. Nie starałem się być sobą, ale odgrywać postać, która była podobna do mnie.

Jako ktoś urodzony i dorastający w południowym Londynie, wychowywany przez samodzielną matkę, wiedziałem jak się zachowywać na ulicy. Będąc jeszcze nastolatkiem, bezsensownie wplątywałem się w drobne konflikty z prawem. Później dołączyłem do policji. Jako bardzo aktywny funkcjonariusz i detektyw, zatrzymywałem i spędzałem dużo czasu z kryminalistami. Inspirowałem się nimi i moimi wcześniejszymi doświadczeniami, a te doświadczenia przekładałem na pracę tajniaka.

Zawsze było mi łatwiej pozostać wiernym ideałom, ponieważ moja pensja była wypłacana z pieniędzy podatników. Nigdy nie zapomniałem, że byłem funkcjonariuszem publicznym, pomimo tego, że zachowywałem się jak gangster.
Fot. materiały prasowe CBS Reality
Co było najważniejsze, najciekawsze, a co najgorsze w pańskiej pracy?

Miałem trzy główne cele. Po pierwsze, być pewnym, że kontrabanda, nieważne jaka – broń, narkotyki, podrobione pieniądze, kradzione towary – będzie dostarczona w miejsce, w którym może być przejęta przez policję. Po drugie, by mundurowi mogli wtedy dokonać aresztowania. A po trzecie, bym miał taką drogę ucieczki i opcję ukrycia się, że przestępcy nie mieliby szans na odkrycie tego, że jestem gliną pracującym pod przykrywką.

Poza tym, byłem młodszy i w lepszej formie, więc przeskakiwanie przez ogrodzenie, bieganie wąskimi alejkami i wskakiwanie do samochodu nie było dla mnie przeszkodą. O ile miałem przewagę w danej sytuacji.

Natomiast najgorszą częścią pracy tajniaka są groźby, przeszukiwania i obcowanie z przestępcami, którzy naprawdę są niebezpieczni, prawdopodobnie psychopatyczni, czasem uzbrojeni. To jednak trzymało mnie w gotowości i skupieniu i tym samym pomogło mi przetrwać.
Fot. materiały prasowe CBS Reality
Która prowadzona przez pana operacja była najbardziej spektakularna?

Operacja Zulu Cricket była międzynarodową akcją obejmującą organy ścigania z UK, Hiszpanii, Irlandii, USA i innych. Doprowadziło to do, wtedy, największej konfiskaty heroiny w dziejach Anglii. Towar został dostarczony do mojego pokoju hotelowego. Było go tyle, że godzinami go ważyłem i sprawdzałem wszystkie pakunki. Następnie udaliśmy się z gangsterem w stronę windy. Myślał, że będziemy świętować transakcję przy barze. Wtem pojawili się uzbrojeni policjanci i nas aresztowali.

Niestety, to była też sprawa, przez którą zostałem objęty programem ochrony świadków. Przestępcy wyszli z założenia, że zabijając mnie, pozbędą się też dowodów. Do pewnego stopnia, mieli rację.

Sporządzono poufny raport z moim prawdziwym imieniem. To nigdy nie powinno mieć miejsca. Raport został zabrany z posterunku policji, umieszczony w nieoznakowanym radiowozie, który został pozostawiony bez opieki, kiedy policjanci poszli na zakupy. To też nie powinno się zdarzyć. Ktoś włamał się do pojazdu i ukradł dokumenty. Do rąk kryminalistów trafiły moje prawdziwe personalia. A potem dowiedzieliśmy się, że wydano na mnie zlecenie. Odkryło to FBI, które podsłuchało rozmowę w barze w Bostonie
Fot. materiały prasowe CBS Reality
Kiedy okazało się, że jest na pana zlecenie, został pan objęty programem ochrony świadków i pańska kariera zaczęła zbliżać się ku końcowi. Kto i dlaczego chciał pana zabić? I czy nadal spędza to panu sen z powiek?

Tę całą sytuację przypłaciłem zdrowiem - przeszedłem załamanie psychiczne. Powoli dochodziłem do siebie, a niestety była to długa i trudna droga, którą musiałem pokonać. W końcu podjąłem decyzję, że muszę napisać autobiografię, ponieważ czułem, że mam historię, którą ludzie powinni usłyszeć. Jednak w tamtym czasie byłem bardzo niespokojny, nadal bałem się, że morderca wpakuje mi kulkę w tył głowy.

Dlatego, gdy minęło kilka lat od momentu wydania zlecenia na moje życie, reprezentujący mnie adwokaci napisali do Scotland Yardu i poprosili o ocenę aktualnego poziomu zagrożenia, a Yard odpowiedział, że nie znalazł żadnych dowodów aktualnego zagrożenia. Warto zauważyć, że pomiędzy tymi wydarzeniami, czyli objęciem mnie programem ochrony świadków, a kontaktem adwokatów z policją, zostało zawarte Porozumienie Wielkopiątkowe (które położyło kres przemocy w Irlandii Północnej).

Trzeba pamiętać, że chcieli mnie zabić właśnie przestępcy mający wyraźny związek z terroryzmem (IRA). Zatem, czy Porozumienie Wielkopiątkowe odegrało rolę w tym, że zlecenie na moją głowę zostało wycofane, odrzucone, unieważnione? Nie wiem i pewnie nigdy się tego nie dowiem. Ale bardzo mnie cieszy, iż mogę powiedzieć, że nadal tu jestem, żyję i patrzę w przyszłość, a nie przez ramię.

Dwa lata pracy i życia pod przykrywką i tylko okazjonalne bycie sobą, nadużywanie alkoholu, nadmierne palenie, ta cała ogromna presja doprowadziły do mojego załamania psychicznego. Było to oczywiście do przewidzenia i można było, a nawet należało tego uniknąć, ale to już dawne dzieje.
Fot. materiały prasowe CBS Reality
Czy zauważył pan jakąś różnicę między przestępczością dzisiaj, a przestępczością i przestępcami kiedyś? Czy seria "New Scotland Yard Files" opowiada o tych "współczesnych" rodzajach przestępstw?

Przestępcy nie mają nic lepszego do roboty niż siedzenie i myślenie o tym, jak nielegalnie zarabiać pieniądze. Zatem faktem jest, że przestępczość oczywiście ewoluuje. Handel ludźmi czy współczesne niewolnictwo w tamtych czasach nie były tak popularne, a Internet sprawił, że zaczęliśmy na nie zwracać uwagę i uświadomiliśmy sobie ich skalę. Internet również pozwolił na ich rozprzestrzenianie się i ewolucję. A przecież kiedy ja byłem detektywem, sieć po prostu nie istniała. Zatem przestępczość zawsze się zmienia i dlatego metody wykrywania jej też muszą się zmieniać.

Seria "New Scotland Yard Files" jasno pokazuje, że dostęp do nagrań z telewizji przemysłowej, rozwój technologii komórkowej, kryminalistyka, profilowanie DNA i cała ta wspaniała praca wykonywana przez naukowców dają detektywom specjalizującym się w badaniu spraw morderstw dodatkowe narzędzia, takich do których kiedyś nie mieliśmy dostępu. W tamtych czasach uważaliśmy, że mamy szczęście, jeśli na przykład udało nam się znaleźć odciski palców.

Niektóre przestępstwa pozostają bez zmian, inne nie, ale ewoluują także metody badania ich. To normalne, że sposoby łamania prawa będą się zmieniać, kryminaliści zawsze będą starali się znaleźć nowe patenty na zarabianie pieniędzy lub odbieranie innym życia.

I muszą zaznaczyć, że naprawdę jestem niezmiernie wdzięczny za poświęcenie i fachową wiedzę wszystkim detektywom Scotland Yardu, którzy rozwiązują większość spraw dotyczących morderstw popełnianych dziś w Londynie.