"Trzeba przygotować się na najgorsze". Szumowski przyznał, że boi się drugiej fali koronawirusa

Adam Nowiński
– Trzeba mieć pełną pokorę i przygotowywać się na najgorsze, licząc na najlepsze – tak minister zdrowia Łukasz Szumowski odpowiedział na pytanie Onetu na temat drugiej fali koronawirusa. Stwierdził, że jest ona nieunikniona i boi się jej. Zwrócił uwagę, że będzie to trudny okres ze względu na jeden istotny element.
Łukasz Szumowski boi się drugiej fali koronawirusa. Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
– Oczywiście, że (nadal czuję strach - red.). Pamiętajmy, że w tej chwili ruszyły już przygotowania do jesieni. To jest ogromne wyzwanie i logistyczne i medyczne i organizacyjne. Bo jeżeli popatrzymy na infekcje górnych dróg oddechowych w czasie sezonowej grypy, to jest to tygodniowo kilkaset tysięcy osób – powiedział portalowi Onet.pl Łukasz Szumowski.

Minister Zdrowia dodał także, że przy tak ogromnym przyroście osób z grypą pojawi się na jesieni problem z mieszaniem się potencjalnie chorych na Covid-19 i pacjentów z grypą. Stwierdził, że to będzie spore wyzwanie, które stoi przed służbą zdrowia, żeby oddzielić jednych od drugich. Ale czy to oznacza, że będzie gorzej niż na początku pandemii? Szumowski odpowiedział twierdząco.


– Tak i wszyscy są tu niestety zgodni. Pierwsza fala jest już za nami, ale wirus nie znika. Tak stanie się, dopiero kiedy będziemy mieli szczepionkę i leki. A teraz patrzymy na dobowe wzrosty i spadki liczby zachorowań. Co będzie dalej? Boimy się jednej rzeczy - koincydencji grypy, paragryp i Covid-19, dlatego że wszystkie te choroby mają bardzo podobne objawy – uważa Szumowski.

Szef resortu zdrowia nie wie natomiast, czy osoby zarażone grypą lub po przejściu grypy będą bardziej podatne na koronawirusa, bo SARS-CoV-2 to nowy wirus. – Mam nadzieję, że inna infekcja wirusowa nie będzie predestynowała do zachorowania na Covid-19. To nie jest częste zjawisko, by chory przechodził dwie choroby zakaźne naraz, ale oczywiście tutaj trzeba mieć pełną pokorę i przygotowywać się na najgorsze, licząc na najlepsze – dodał Szumowski.

Przypomnijmy, że przez ostatni tydzień w Polsce mieliśmy do czynienia z rosnącym dziennym bilansem zakażeń koronawirusem. Przez parę dni był on na poziomie powyżej 400 przypadków na dobę, aż w sobotę doszedł do 584 przypadków. W tym czasie wiele mówiło się na temat ministra zdrowia, który po prostu zniknął. Okazało się, że udał się na urlop.

Czytaj także: "To oznaczałoby katastrofę". Polska nie zniesie drugiego lockdownu


źródło: Onet.pl