Ziobro odgraża się KE za zabrane dotacje. Jednak to Morawiecki ma wykonać "brudną robotę"
Zjednoczona Prawica ma ogromny problem z przełknięciem środowej decyzji KE o nieprzyznaniu sześciu polskim gminom dotacji w związku z uchwalonymi przez nie "strefami wolnymi od LGBT". Głos w tej sprawie zabrał Zbigniew Ziobro. Minister sprawiedliwości stwierdził, że działania KE są "bezprawne" i zaapelował do premiera o działanie.
Stwierdził, że Traktat UE wyraźnie stanowi, że "Komisja Europejska i wszystkie organy UE mają obowiązek szanować tożsamość narodową poszczególnych państw" członkowskich.
– Mają obowiązek szanować zasadę równości samorządów i równości obywateli, których prawem jest swobodne kształtowanie własnych opinii, przekonań i poglądów, które nie mogą być w żaden cenzurowane i nie może być w żaden sposób wywierane na nie żadna presja związana z jakąkolwiek ideologią czy poglądami takich lub innych urzędników europejskich – odgrażał się Ziobro.
Jednak to nie minister sprawiedliwości ma "walczyć" z UE. Ziobro wyraźnie zaznaczył, kto powinien to zrobić. – Obowiązkiem polskiego rządu jest bronić polskie samorządy – podkreślił minister sprawiedliwości.
Zabrane dotacje
Przypomnijmy, że w środę unijna komisarz ds. równości Helena Dalli poinformowała na Twitterze, że wnioski sześciu polskich miast o środki w ramach programu "Partnerstwo miast" zostały odrzucone. Chodzi o miasta, które przyjęły rezolucję o "strefach wolnych od LGBTI" i "prawach rodzinnych"."Państwa członkowskie i władze państwowe muszą szanować unijne wartości i prawa podstawowe. Dlatego sześć wniosków o partnerstwo miast, w których składanie były zaangażowane polskie władze, które przyjęły rezolucje dotyczące 'stref wolnych od LGBTI' lub 'praw rodzinnych', zostało odrzuconych" – napisała Dalli.
Czytaj także: Wiceminister Kowalski oburzony decyzją o cięciu unijnych pieniędzy. Oczekuje reakcji Trzaskowskiego