Nubia tęskni za swoim panem? Internauci komentują nagranie z sieci

Bartosz Godziński
Dramatyczna historia rozłąki pumy i weterana z Afganistanu poruszyła większość z nas. Nubia została odebrana od nabywcy. Wielu zatroskanych internautów uważa, że zwierzęciu dzieje się krzywda. Dyrektorka zoo w Poznaniu, do którego pierwotnie miało trafić, wyjaśnia, że jest wręcz przeciwnie.
Puma Nubia pozostanie w zoo w Chorzowie Fot. Facebook.com/projektpumapl/
Ewa Zgrabczyńska odniosła się do nagrań z sieci, na których słychać "płaczącą" Nubię. Internauci sądzą, że puma umiera z tęsknoty za swoim panem. Tymczasem ona "przywołuje kocura". – Odgłosy, które są naturalnymi odgłosami rujowymi i innymi, które puma oddaje, trzeba po prostu usłyszeć. Ilu z was słyszało odgłosy dzikiej pumy w naturze? Nikt – powiedziała dyrektorka w czasie Akademii Sztuk Przepięknych na tegorocznym, online'owym festiwalu Pol'and'Rock. Czytaj też: Puknij się w czoło, zanim wpłacisz na zbiórkę dla "ojca" pumy. Powinna mu być dawno odebrana

– Puma nie jest apatyczna. Ona wreszcie odpoczywa i może pójść do swojego świata, który jest oddzielony od człowieka przynajmniej barierą klatki. Oczywiście byłoby genialnie, gdyby mogła trafić do środowiska naturalnego, ale nie trafi, bo zrobiono jej jeszcze jedną krzywdę. To kocie, które odebrano matce. Nie dlatego, że matka je porzuciła – tłumaczyła Zgrabczyńska.
Nubia decyzją sądu pozostanie w zoo w Chorzowie. Została tam przetransportowana po szeroko zakrojonej akcji odebrania jej 36-letniemu Kamilowi Stankowi - byłemu żołnierzowi. Mężczyzna kupił pumę legalnie 6 lat temu w Czechach. Od tamtego czasu mieszkała z nim razem w domu. Stanek zarabiał na niej "wypożyczając" ją m. in. na sesje zdjęciowe, czym narażał na niebezpieczeństwo zwierzę i innych ludzi. 36-latek został zatrudniony w chorzowskim zoo jako wolontariusz. Ma zamiar prosić Andrzeja Dudę o ułaskawienie.


Czytaj też: Wpłaciłeś datek na Projekt Puma? Darowizny na różnych zrzutkach opiewają na 300 tys. zł