"Ludzie tej władzy nie szanują wybitności". Serialowy Grigorij z "Pancernych" murem za Gajosem

Adam Nowiński
– Ta pani nie dorasta do poziomu ani Gajosa, ani środowiska, które atakuje – mówi naTemat.pl Włodzimierz Press, wybitny aktor teatralny i filmowy, odtwórca roli Grigorija Saakaszwilego w serialu "Czterej pancerni i pies". W ten sposób komentuje wpis Beaty Mazurek, która uderzyła w jego kolegę, Janusza Gajosa za wypowiedź o Jarosławie Kaczyńskim. Press wyjawił nam swoje odczucia odnoście tego, jak obecna władza traktuje wszystkich artystów i nie tylko. Włodzimierz Press
Włodzimierz Press, serialowy Grigorij (z lewej) i Janusz Gajos, serialowy Janek. Zrzut ekranu z serialu "Czterej pancerni i pies"
Po krytycznej wypowiedzi Janusza Gajosa o Jarosławie Kaczyńskim politycy PiS prześcigają się w kuriozalnych wpisach na temat aktora. Europosłanka Beata Mazurek stwierdziła na Twitterze, że "PRL, 'Czterej pancerni i pies' odcisnęły trwały ślad na jego mózgu", a on sam zachował się jak "prostak". Dalej poszedł minister kultury Piotr Gliński, który zachęca do hejtowania aktora twierdząc, że "dobry aktor, to nie święta krowa" i "nie można pozwolić na tego typu obelgi w życiu publicznym". O komentarz do tych wypowiedzi poprosiliśmy serialowego i teatralnego kolegę Gajosa, Włodzimierza Pressa. Ten mówi nam wprost, że jest oburzony całą aferą i zachowaniem polskich władz.


***
Czy widział pan reakcje polityków PiS na wypowiedź Janusza Gajosa o Jarosławie Kaczyńskim? Głośno komentowany jest szczególnie wpis byłej rzeczniczki partii, Beaty Mazurek. Czy czytał go pan?

Włodzimierz Press: Tak i nie tylko jej, ale także wicemarszałka Terleckiego i jestem, mówiąc w dużym skrócie, oburzony. Ta pani nie dorasta do poziomu ani Gajosa, ani środowiska, które atakuje. Jak można nazwać człowieka, który stoi na froncie artystów w Polsce, prostakiem? I to za co? Że odważył się powiedzieć coś na temat "nietykalnego" Jarosława Kaczyńskiego?

Osoby, które komentują wpis pani Mazurek też są w szoku, że takie określenie padło. Dziwią się także stwierdzeniem, że "PRL i 'Czterej pancerni i pies' odcisnęły trwały ślad na mózgu Gajosa"...

Przecież on o tych "Pancernych" już dawno zapomniał i z tego co wiem, niechętnie wypowiada się na ten temat. Poza tym potem miał tyle wybitnych ról filmowych i teatralnych, że wydaje mi się, że ta pani nie wie, o kim mówi. To jest kompromitujące jesli chodzi o jej poziom kulturalny. Nie wiem, jakim wrogiem musi być dla tej pani Janusz Gajos, że wywołał w niej taką krótką sentencję nienawiści. To jest coś nieprawdopodobnego i skandalicznego!

Ludzie tej władzy nie szanują wybitności ani literackich, ani plastycznych, ani audiowizualnych, szczególnie wtedy, gdy ktoś ze środowisk artystycznych choćby w minimalnym stopniu spróbuje ich skrytykować. To jest coś przerażającego. To są czasy, których nie rozumiem i sam bardzo ciężko je przeżywam.

Tak jak pan wspomniał, żyjemy chyba po prostu w czasach, w których krytyka "jedynej słusznej władzy" wydaje się być niedozwolona dla nikogo.

Owszem i proszę zauważyć, że nie tylko krytyka. Tu nie ma miejsca nawet na dyskusję, czy poddanie w wątpliwość i zaproszenie do debaty. Wszystko jest traktowane jako atak, który trzeba bezlitośnie uciąć. Oczywiście władza mówi, że chce rozmawiać, ale to jest nieprawda.

Niestety na krytycznym wpisie Beaty Mazurek się nie skończyło. Dzisiaj pojawiła się wypowiedź ministra kultury Piotra Glińskiego, który stwierdził, że "dobry aktor nie jest świętą krową". Czy to nie jest przypadkiem zachęta do hejtu na Gajosie?

Z tego wynika, że dobrego aktora też można, mówiąc kolokwialnie, "pojechać", można go zniszczyć, próbować skompromitować, poniżyć. Minister kultury jest tutaj przykładem wielkiego prymitywu.

Dlaczego?

Bo jest on osobą, która powinna nas artystów reprezentować. To, że pani europosłanka się tak wypowiedziała, nie boli aż tak, jak fakt, że zrobił to właśnie on. Jest to niezwykle kompromitujące.

Z tego co wiem, Janusz Gajos nie chce komentować tych opinii polityków PiS. Oddaje pole innym.

Janusz Gajos obroni się nawet nic nie mówiąc. Zrobi to swoją twórczością i miłością, jaką obdarzają go tłumy. Osobiście nie znalazłem ani jednej frazy, która krytykuje Janusza. Większość go popiera z zachwytem nad tym, co zrobił do tej pory.

A przecież nie powiedział czegoś, co mija się z faktami. Polska naprawdę została podzielona po połowie, na dwa skonfliktowane obozy...

... przez Jarosława Kaczyńskiego! Bo to o niego przecież jest ta cała afera. Ktoś ruszył "nietykalnego" prezesa PiS. A ja się z wypowiedzią Gajosa zgadzam, bo tak rzeczywiście jest. Mamy dwie Polski, z tym że wydaje mi się, że ta połowa, którą reprezentuje obóz władzy, zachowuje się bardziej wulgarnie wobec tej drugiej części.

Weźmy na przykład takiego pana redaktora Ziemkiewicza i jego słowa na temat choroby Jerzego Stuhra, która jego zdaniem jest wynikiem nerwów po przegranej opozycji w wyborach prezydenckich, czy wspomniana pani była rzeczniczka PiS, która pisała niedawno, że Krystyna Janda "uwielbia rolę błazna". To jest oburzające. Krystyna Janda jest przecież nie tylko wybitną aktorką i zdobyła uznanie zarówno w kraju, jak i za granicą, to jeszcze jest bardzo aktywna społecznie. Krytykowanie takiej osoby i nazywanie ją "błaznem" jest kompromitujące dla osoby, która to robi.

Ale kiedy aktorzy chwalą PiS, to jest wszystko w porządku. Wtedy mogą udzielać się politycznie...

Owszem, a ci, którzy krytykują władzę, w takim rozumieniu sprawy, są po prostu wrogami, nie mają polskiej duszy, nie są Polakami na tyle, żeby szanować ich jako ludzi.

Czy te "smutne czasy" kiedyś się skończą?

Pewnie tak. Myślę, że w końcu ktoś powie lub zrobi coś, co przechyli szalę, ktoś nie tego wytrzyma i powstanie coś na wzór Majdanu... Nie wiem. Sama myśl o tym wydaje się nie do zniesienia. Niestety większość wyborców w Polsce jest "kupionych" przez obecną władzę, zaślepionych tym, co widzą w "publicznych" mediach.

Pamiętam, że za Gierka też tak było. Wydawało się, że jest lepiej, tak ozdrowieńczo, a potem okazało się, że kraj ma gigantyczne długi. Podobnie będzie pewnie teraz. To, że rząd daje coś obywatelowi, nie znaczy, że finansuje to z własnej kieszeni, bo to pieniądze z naszych portfeli, ale zapewne nie tylko, bo też z różnego rodzaju kredytów. Ciekawe, kiedy Polacy oprzytomnieją i zorientują się, co się dzieje?

***
Włodzimierz PressFot. Kuba Atys / Agencja Gazeta

Włodzimierz Press – polski aktor telewizyjny, teatralny i dubbingowy oraz scenarzysta. Ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie w 1963 roku. W tym samym roku, 10 listopada miał miejsce jego debiut na deskach Teatru Ludowego. Występował też w teatrach: Kwadrat, Dramatycznym, a od 1992 roku występuje w Teatrze Studio w Warszawie.

Popularność przyniosła mu rola Grigorija Saakaszwilego w serialu "Czterej pancerni i pies". Press znany jest także w świecie polskiego dubbingu - użyczył swojego głosu w dziesiątkach różnych filmów fabularnych i animowanych.