20 tys. osób w szkołach na kwarantannie. Przypadek tego kraju powinien być przestrogą dla wszystkich
W niejednym kraju wskazują ich jako przykład, który powinien dawać rządzącym do myślenia i być dla nich ostrzeżeniem. Ale w Polsce chyba nikt się nad tym nie pochylił, choć szef MEN twierdzi, że wzorują się na doświadczeniach innych krajów. Najwyraźniej nie na wszystkich, bo w Izraelu otwarcie szkół zakończyło się niemal katastrofą. Ponad 20 tys. osób znalazło się na kwarantannie.
Wcześniej wzorowanie się na innych krajach zapowiadał minister zdrowia. – Otwarcie szkół w Polsce jest inną sprawą. Te decyzje będziemy podejmować patrząc na doświadczenia z innych krajów – mówił jeszcze w ostatnich dniach kwietnia Łukasz Szumowski.
Decyzja, jak wiadomo, jest już podjęta. Trudniej tylko ocenić, na których krajach wzorował się rząd. Mniej więcej w tym samym czasie okazało się, na przykład, że w niemieckiej Nadrenii Północnej-Westfalii uczniowie mają obowiązkowo nosić maseczki w szkołach. A w Polsce, jak usłyszeliśmy, nie.
Czytaj także: MEN: 1 września uczniowie wrócą do szkół! Wiadomo, co z maseczkami
Przestrzegają przed błędami Izraela
Ale to przykład Izraela najbardziej daje o myślenia. On już stał się lekcją dla świata. "Ameryka chce ponownie otworzyć szkoły? Oto, czego może nauczyć się z błędów Izraela" – ostrzegał ostatnio izraelski "Haaretz".
W USA temat jest nie mniej gorący niż w Polsce, bo Donald Trump za wszelką cenę dąży do otwarcia szkół we wrześniu. Presja jest ogromna, a obawy szkół i rodziców nie mniejsze.
"Izrael pospieszył się z otwarciem szkół, może służyć jako historia ku przestrodze", "Po otwarciu szkół Izrael walczy z nową falą koronawirusa" – od tygodni ostrzegają amerykańskie media.
Artykuł w "NYT" już jest komentowany w Polsce. "Czy aby polscy decydenci przeczytali obszerny artykuł z wczorajszego "The New York Times" zatytułowany "When Covid Subsided, Israel Reopened Its Schools. It Didn’t Go Well."???" – pyta ruch "Nie dla Chaosu w Szkole". "Polska ignoruje te doświadczenia! Wnioski ekspertów z Izraela i innych krajów zawarte w artykule zostały przez naszych speców w całości zlekceważone" – wytyka na Facebooku.
"Przypadek Izraela powinien być dla Polski przestrogą, bo to kraj, w którym zazwyczaj warunki w szkołach przypominają warunki u nas" – czytamy dalej.
Jak skończyło się otwarcie szkół w Izraelu
Wcześniejsze otwarcie szkół w Izraelu zakończyło się ponownym i dość szybkim zamknięciem 240 placówek i wysłaniem ponad 22 tys. osób na kwarantannę, a liczba zakażeń koronawirusem w całym kraju poszybowała w górę. Wystarczyły zaledwie trzy tygodnie. "Izrael rozważa ponowne wprowadzenie lockdown" – grzmiały wtedy media.
W sieci można znaleźć takie wykresy:
Dobowe zakażenia covid-19 w Izraelu.•fot. screen/https://www.worldometers.info/
Ministerstwo Edukacji zaleciło noszenie maseczek uczniom od czwartej klasy, otwarcie okien w salach, częste mycie rąk i w miarę możliwości zachowanie dystansu 2 metrów. Taka była teoria.
"NYT" opisuje, że w niektórych salach gromadziło się nawet po 38 dzieci i zachowanie dystansu nie było możliwe. A niektórzy rodzice skarżyli się, że to nieludzkie trzymać dzieci w maseczkach w dusznych pomieszczeniach.
A "Jerusalem Post" cytuje ucznia, który skarżył się, że nauczyciele nie nosili maseczek, w szkołach nie przestrzegano dystansu. A gdy pojawiły się pierwsze zakażenia, nie od razu zamknięto jego szkołę.
Inny opowiadał, że uczniowie też nie przestrzegali zaleceń. Zdejmowali maseczki podczas przerw, ściskali się na powitanie, czy pożegnanie, a po szkole spotykali się na imprezach.
Ogniska w izraelskich szkołach
Pierwsze zakażenia w izraelskich szkołach pojawiły się 26 maja. W jednej szkole, Gymnasia Rehavia, było ponad 100 przypadków – wśród uczniów, personelu szkoły i rodziców.
"Do początku czerwca ogniska były w ponad 50 szkołach, mimo prób zachowania dystansu społecznego, unikania mieszania się dzieci z różnych klas. Te środki okazały się niewystarczające. Ale niemożliwe było hermetyczne odgrodzenie jednej klasy od drugiej" – opisuje "Haaretz".
Na początku czerwca izraelskie portale donosiły o kolejnych zamkniętych szkołach, o nowych przypadkach, o rosnącej liczbie osób na kwarantannie. "Ponad 20 kolejnych szkół zamkniętych, w całym kraju już 87" – pisał "Times of Israel".
Jednocześnie rosła liczba zakażonych w ogóle. "Zakażeni nauczyciele, którzy uczyli w różnych klasach, zakażali uczniów. W rezultacie setki nauczycieli i tysiące uczniów było narażonych na wirusa, przenosili go na członków rodzin w domach i poza nimi, przyczyniając się do wzrostu zakażeń wśród ogólnej, izraelskiej populacji" – opisuje "Haaretz".
Inne doświadczenia w Danii, Norwegii
Oczywiście w Polsce nie musi tak być. Trudno przewidzieć, co będzie we wrześniu. Niektóre kraje jak Dania czy Norwegia, mają zupełnie inne doświadczenia. One również otworzyły szkoły i nie obserwują wzrostu zakażeń z tego powodu.
Być może dlatego, że wszyscy bardziej się pilnują. A może dlatego, że działają wprowadzone środki ostrożności, np. podział klas na mniejsze grupy.
W każdym razie Izrael też myśli o powrocie uczniów do szkół we wrześniu. Zapowiedział to już minister edukacji Jo’aw Galant. Ale – jak wynika z doniesień mediów – mają być surowsze zasady.