Litwa wyprzedziła Polskę. Tak działa na rzecz wolnej Białorusi, że wszędzie mówią głównie o niej
Prezydenci Polski i Litwy wspólnie apelują do białoruskich władz. Podobnie szefowie MSZ. Współpracę obu krajów w sprawie ostatnich wydarzeń na Białorusi widać od samego początku. Prezydent Litwy poparł również inicjatywę szefa polskiego rządu. I bardzo dobrze, że tak jest. Ale apele to jedno, a konkretne działania drugie. A tu mała Litwa, niespełna 3-milionowy kraj, wyprzedza inne państwa.
Powstał już 3-punktowy "plan regionalny" dla Białorusi. Prezydenci wzywają białoruskie władze m.in. do natychmiastowego uwolnienia zatrzymanych uczestników protestów, zaprzestania dalszych prześladowań i wznowienia dialogu ze społeczeństwem.
Wcześniej, tuż po wyborach był pierwszy apel prezydentów Polski i Litwy.
"Litwa rzecznikiem wolnej Białorusi"
Ofensywa dyplomatyczna trwa i jest godna pochwały. Szef polskiego rządu zaapelował o zwołanie nadzwyczajnego szczytu Rady Europejskiej w sprawie Białorusi, co również poparła Litwa. Mateusz Morawiecki dzwonił też do Polaków na Białorusi, proponował pomoc.
Czytaj także: Morawiecki zadzwonił do prezes Związku Polaków na Białorusi. Rozmawiali ok. 15 minut. Wiemy o czym
Ale to Litwa ze swoimi działaniami jest dziś bardziej widoczna za granicą. To ona podejmuje najbardziej konkretne działania. Staje się głównym graczem, choć to Polska prowadziła kiedyś intensywną politykę wschodnią i odgrywała w niej najważniejszą rolę.
"Litwa staje się rzecznikiem wolnej Białorusi w UE. Polska nie ma dziś polityki wschodniej, a nasze władze są dla Zachodu niewiarygodne" – czytam komentarze. Tak odbiera to wielu Polaków.
Gdy po wyborach prezydenckich na Białorusi Litwa przyjęła u siebie Swiatłanę Cichanouską, już wtedy Onet analizował: "Polska w światowej grze o Białoruś gra drugie skrzypce".
Prezydent Litwy i szef MSZ działają
Śledząc media społecznościowe litewskich polityków, można mieć wrażenie, że sprawa Białorusi jest dziś dla nich najważniejsza. Zauważają to również zagraniczne media.
Jego wywiad dla stacji Sky News obiegł całą Europę. Nausėda, nie bawiąc się w ładne słowa, powiedział wprost, że nie można nazywać Łukaszenki legalnym prezydentem, ponieważ na Białorusi nie było wolnych, demokratycznych wyborów.
Sam o Białorusi mówił już m.in. na antenie CNN i innych mediów. "Nie ingerujemy w wewnętrzne sprawy Białorusi, ale nie możemy stać z boku i obserwować, co się dzieje" – tłumaczył w Euronews.
Nadzwyczajna sesja parlamentu Litwy
Na Litwie coraz częściej słychać, że same słowa już nie wystarczą.
"Nie wystarczy już samo wyrażanie zaniepokojenia. Represje reżimu Łukaszenki i jego kontrolowanych struktur władzy wobec pokojowych demonstrantów na Białorusi stają się z każdym dniem coraz bardziej brutalne i nieludzkie" – powiedziała posłanka Ingrida Szimonyte. Jest inicjatorką zwołania nadzwyczajnej sesji litewskiego parlamentu.
Sesja ma się odbyć w najbliższy wtorek. Mają w niej uczestniczył przedstawiciele białoruskiego społeczeństwa obywatelskiego.
Posłowie chcą, by do Mińska udała się delegacja, chcą powołać grupę, która zajmie się i monitorowaniem sytuacji. Jak podaje Aleksandra Akińczo, korespondentka PAP w Wilnie, w skład grupy mają wejść przedstawiciele wszystkich opcji politycznych reprezentowanych w parlamencie.
"Planowane jest zatwierdzenie stanowiska Litwy w sprawie nielegalności władzy Alaksandra Łukaszenki oraz wezwanie rządu Litwy i całej Unii Europejskiej do przyjęcia sankcji wobec przedstawicieli białoruskiego reżimu" – napisała.