Zmutowane raki realnym zagrożeniem w Polsce. Skutki "inwazji" mogą być katastrofalne

Łukasz Grzegorczyk
Poleski Park Narodowy ostrzega przed inwazyjnym gatunkiem, który pojawił się na chronionych obszarach. To rak marmurkowy, o którym mówi się, że jest pozornie niegroźny. W rzeczywistości może doprowadzić do zagłady ekosystemu.
Rak marmurkowy rozprzestrzenia się w Poleskim Parku Narodowym. To zagrożenie dla ekosystemu. Fot. Kamil Kudyba / Agencja Gazeta, Bartek Gorzkowski / Fundacja Epicrates
Kiedy zobaczyłem doniesienia o tym, że jakiś rak-mutant rozgościł się w jeziorach na Lubelszczyźnie, w pierwszej chwili trochę zdębiałem. Jeszcze niedawno tam byłem i zachwycałem się naprawdę fajnymi miejscami do wypoczynku.

Poleski Park Narodowy kilka dni temu ostrzegał jednak, że zmutowane raki marmurkowe pojawiły się w ogromnej ilości. Do tej pory potwierdzono ich występowanie w jeziorach Miejskim i Kleszczów koło Ostrowa Lubelskiego. To teren Parku Krajobrazowego Pojezierze Łęczyńskie oraz obszar siedliskowy Natura 2000 Ostoja Parczewska i obszar ptasi Natura 2000 Lasy Parczewskie.
Jezioro Miejskie w Ostrowie Lubelskim znam dość dobrze. Jeszcze rok czy dwa lata temu polecałem je znajomym, ze względu na czystość i ogólnie ciszę i spokój. Kiedy ostatnio odwiedziłem to miejsce, nie mogłem uwierzyć w to, jak zanieczyszczona jest woda. Jak się się okazuje, raki marmurkowe w znacznym stopniu przyczyniły się do tego.
Jezioro Miejskie w Ostrowie Lubelskim.Fot. naTemat

Rak marmurkowy – co to jest?

– Obecność jakiegokolwiek inwazyjnego raka eliminuje możliwość wprowadzenia gatunków rodzimych, czyli raka szlachetnego i błotnego. Nie są w stanie z nimi konkurować pod względem rozrodu. Te inwazyjne mnożą się szybciej i bardziej pokaźnie – mówi dla naTemat Rafał Maciaszek, z Wydziału Nauk o Zwierzętach SGGW w Warszawie. To właśnie na podstawie jego ostrzeżeń swój komunikat wydał Poleski Park Narodowy.
Od razu rozwieję wątpliwości wielu osób: rak marmurkowy nie zagraża człowiekowi. Nie zaatakuje nas, jeśli wejdziemy do jeziora. Tyle że jego występowanie jest fatalne w skutkach dla danego obszaru. A to już dotyczy pośrednio każdego z nas.


– Przy takim zagęszczeniu raków możemy skreślić płazy. Ich wyeliminowanie ze środowiska przyspiesza degradację zbiornika wodnego. Dochodzi do wysuszenia, zarastania i zakwitu glonów. W konsekwencji następuje zagłada ekosystemu, a to z kolei prowadzi do tego, że w przyszłości może zabraknąć wody i ryb – wyjaśnia Maciaszek.

Na Facebooku mój rozmówca prowadzi profil "Łowca Obcych". Tam zamieścił zdjęcia, na których dokładnie opisał wygląd raka marmurkowego. Dzięki temu, nawet laik ma szansę rozpoznać inwazyjny gatunek.
Fot. Facebook / Łowca Obcych


Rak marmurkowy jest nielegalnie dostępny w akwarystyce od czterech lat. Znalazł się na liście inwazyjnych gatunków, stanowiących zagrożenie dla Unii Europejskiej. W Polsce to wygląda tak, że nadal można kupić je za kilka złotych na portalach aukcyjnych. Mój rozmówca nie ma wątpliwości, że osoby, które wypuszczają raki na wolność, są po prostu nieodpowiedzialne.

Skalę zagrożenia pokazują liczby – mówimy o populacji rzędu nawet kilkuset tysięcy osobników. Co gorsze, raki mogą przemieszczać się nie tylko wodą, ale i lądem, nawet na odległość kilku kilometrów. Po drodze wykorzystują do przetrwania niewielkie kałuże. Jak więc z nimi walczyć? – Najlepiej je odławiać. Jedyną inną możliwą bronią byłoby zastosowanie chemii, czyli wytrucie wszystkiego, łącznie z lasem – przyznaje Maciaszek.
Fot. Facebook / Bartek Gorzkowski, Fundacja Epicrates
Trudno sobie wyobrazić scenariusz z kompletnym zdewastowaniem środowiska, w celu zwalczenia inwazyjnego gatunku. Nie oznacza to jednak, że walka o środowisko jest przegrana.

– Można się poddać, ale ja jestem za tym, by coś zrobić. Jeśli nikt chociaż nie spróbuje, możemy się pożegnać z tak cennymi obszarami, jak te w Poleskim Parku Narodowym. Nie chodzi o to, żeby odłowić do zera. Te raki są terytorialne, jeśli będzie ich za dużo, będą się rozprzestrzeniały. Jeśli będziemy eliminować je na miejscu, to nie będą się tak chętnie rozchodzić – zauważa pracownik SGGW.

– Jeśli ktoś zobaczy raka, można go sfotografować i przesłać do mnie z datą i miejscem obserwacji. Wtedy możemy przejść do działania. W ten sposób dowiedziałem się o raku marmurkowym – przekonuje. Warto zaznaczyć, że problem dotyczy nie tylko Lubelszczyzny. Poleski Park Narodowy na razie apeluje, by każde spotkanie osobnika tego gatunku na terenie Parku zgłosić do dyrekcji, a w miarę możliwości należy dostarczyć do naszego Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt w Starym Załuczu lub Ośrodka Dydaktyczno-Administracyjnego w Urszulinie.

Czytaj także: Niecodzienne odkrycie w polskim lesie. Mieszkał w nim drapieżny żółw z Ameryki