"Kojarzą się z hitlerowskimi szczekaczkami". Jaśkowiak znalazł sposób na pogromobusy

Aneta Olender
Właściciele homofobicznych ciężarówek mogą jeździć nimi po Poznaniu, ale... nie mogą nadawać komunikatów głosowych, nie mogą emitować żadnego hałasu. – Te furgonetki nakręcają złe emocje, nawołują do nienawiści, a do tego hałasują i emitują spaliny. Najlepiej by było, jakby sobie z Poznania już wyjechały – podkreśla Jacek Jaśkowiak. Prezydent stolicy Wielkopolski dodaje też, że ma problem z brakiem reakcji Kościoła na taki hejt.
Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak nie zgadza się na to, by homofobiczne ciężarówki emitowały komunikaty. fot. Daria Łakoma / Agencja Gazeta
Jak to się stało, że z ciężarówek należących do konserwatywnej organizacji mieszkańcy Poznania nie usłyszą już nienawistnych haseł atakujących ludzi LGBT? "Furgonetce Fundacji Pro-Prawo do Życia odmówiono rejestracji mobilnego zgromadzenia, co w praktyce oznacza, że co prawa auto może krążyć po mieście, ale nie może nadawać komunikatów głosowych" – czytamy wyjaśnienie w Noizz.

Jeśli kierowcy furgonetek nie dostosowaliby się jednak do tej decyzji, można będzie zgłosić takie działanie jako bezprawne – a konkretnie jako "zakłócanie porządku publicznego i używanie urządzeń nagłaśniających".


To efekt kroków podjętych w tej sprawie przez władze miasta. Prezydent Poznania mówił w rozmowie z Onetem, że ciężarówki nie tylko hałasują, ale i smrodzą, zakłócając tym samym spokój w przestrzeni publicznej.

– W przestrzeni publicznej naszego miasta nie ma miejsca na wycie z megafonów i sączenie do uszu mieszkańców tego typu nienawistnych haseł. To nie do przyjęcia, by ludzie idący ulicami musieli słuchać tych kłamstw i bredni. Dlatego nie zgodziliśmy się na to, ale wykorzystaliśmy do tego obowiązujące przepisy. Jeżdżenia ciężarówką po mieście nie można w żaden sposób nazwać zgromadzeniem. Nie mogliśmy zatem pozwolić, by jej właściciele nadawali z niej komunikaty głosowe i wykrzykiwali przez megafon swoje hasła. Od tego są demonstracje – mówił w rozmowie z Onetem Jacek Jaśkowiak. Jaśkowiak zaznaczył także, że chciałby aby homofobiczne furgonetki zniknęły z ulic miasta, ale żeby tak się stało trzeba zmiany przepisów: – W cywilizowanym kraju takie formy prezentowania swoich poglądów powinny być eliminowane. Mnie osobiście te ciężarówki kojarzą się z hitlerowskimi szczekaczkami.

Prezydent Jaśkowiak przyznał, że ma problemem z tym, że na takie szerzenie nienawiści nie reaguje Kościół rzymskokatolicki. – Zarówno niektórym duchownym, jak i osobom głoszącym homofobiczne hasła z megafonów swoich ciężarówek, polecałbym przypomnienie sobie dekalogu, a następnie jego dogłębną analizę. To, co obecnie dzieje się w Polsce i co miało miejsce w ostatnich miesiącach, wymaga zdecydowanej reakcji hierarchów kościelnych. Ubolewam, że ona nie nastąpiła – mówiła Jacek Jaśkowiak.

Czytaj także: Dziennikarz pokazał, o co naprawdę chodzi w walce z LGBT. Oto prawdziwa stawka gry Ziobry

Akcja Gonciarza


Odpowiedzią na działalność homofobicznych furgonetek jest akcja internetowego twórcy Krzysztofa Gonciarza, który zwrócił uwagę, że "każdy może obkleić ciężarówkę i gadać z niej głupoty".

Krzysztof Gonciarz swój nowy projekt nagłośnił w mediach społecznościowych. Na Instagramie pokazał, jak jego furgonetka przemieszcza się ulicami Warszawy. Na samochodzie pojawiły się specjalne hasła, m.in. "Nie do wiary, że to jest legalne” oraz "Każdy może obkleić ciężarówkę i gadać z niej głupoty".

– Akcję wymyśliliśmy kilka dni temu. Zależało nam na zrobieniu czegoś, co rozbawi ludzi i zwróci uwagę na problem furgonetek anty–LGBT, ale nie doleje oliwy do ognia. Nasza akcja to performans komediowy, ale celem jest oczywiście pozbycie się wiadomych furgonetek z ulic – powiedział youtuber "Gazecie Wyborczej".

źródło: Onet