Polak, patriota i germanofil. Gdyby go posłuchano, II wojna światowa potoczyłaby się inaczej

Adam Nowiński
Są biografie warte opowiedzenia, ale które nie do końca należą do tych poprawnych politycznie. Bo jak nazwać opowieść o człowieku, który nawet po przegranej we wrześniu 1939 roku chciał, żeby Polska współpracowała z Niemcami? Tę historię opowiedział Piotr Zychowicz, w swojej najnowszej książce "Germanofil".
Władysław Studnicki chciał uniknąć konfliktu z Niemcami. Chciał z nimi wejść w sojusz. Fot. Domena Publiczna (2)
Piotr Zychowicz, autor książek "Pakt Ribbentrop-Beck" oraz "Obłęd '44" po raz kolejny odkrywa bardzo trudną kartę polskiej historii. Na łamach swojej najnowszej książki "Germanofil" przybliża czytelnikom postać Władysława Studnickiego, człowieka, o którym nie przeczytamy w szkolnych podręcznikach do historii. Dlaczego?

Germanofil


Przede wszystkim przez jego zamiłowanie do Niemiec i ich obywateli, nawet wtedy gdy Wehrmacht pokonał wojska II RP we wrześniu 1939 roku. Ale zacznijmy od początku. Władysław Studnicki urodził się w 15 listopada 1867 w Dyneburgu. To właśnie górująca nad tym miastem twierdza, symbol niewoli rosyjskiego zaborcy, wykształciła w nim nienawiść do Rosjan.


Ona pomogła Studnickiemu zdecydować, że to Niemcy są szansą na niepodległą Polskę. Opinia ta jeszcze bardziej utwierdziła się po wybuchu I wojny światowej. "Austria pod względem politycznym staje się pierwiastkiem podrzędnym. Czynnikiem zaś decydującym będą Niemcy. Austria nie może być podporą dla sprawy polskiej, ona sama podpory Niemiec potrzebuje" – pisał Studnicki.

Ponadto jego zdaniem carska Rosja była zacofana technologicznie i nie miała nic do zaoferowania odradzającej się Polsce. Dlatego też to właśnie z Niemcami prowadził rozmowy i zabiegał o względy ich polityków. W międzyczasie starał się także wpływać na generałów, żeby nie niszczyli polskich miast, gdy wojska niemieckie wkraczały na terytoria zaboru rosyjskiego.

"Projektowany przez Studnickiego sojusz z Niemcami był więc nie tylko koniecznością geopolityczną, ale i szansą na cywilizacyjne podniesienie kraju. Idei tej Studnicki pozostał wierny do końca życia" – stwierdził Zychowicz.

Niepodległość to ciężki kawałek chleba

Studnicki już od pierwszych chwil niepodległości nie był zadowolony z ustaleń pokojowych. Uważał, że bezpieczna granica Polski powinna się opierać na rzekach: Dźwinie, Berezynie i Dnieprze. Jego zdaniem polscy negocjatorzy w Rydze zmarnowali okupione żołnierską krwią i okaleczyli odrodzony, młody kraj.

On był wyznawcą trzeciej drogi. Nie godził się z wizją Piłsudskiego i stworzeniem federacji niepodległych państw, które byłyby buforem przed Bolszewikami. Nie był także zwolennikiem koncepcji Dmowskiego, żeby ograniczyć terytoria Polski tak, żeby była na jej terytorium jak najmniej innych narodowości. Studnicki chciał Polski imperialnej.
Prof. Stanisław Swianiewicz
przyjaciel Studnickiego

Uważał, że wszystkie ziemie, które należały do Rzeczypospolitej przedrozbiorowej, muszą zostać wcielone do odrodzonego państwa polskiego. Marzeniem jego było stworzenie imperium polskiego na wschodzie w oparciu o sojusz polsko-niemiecki.

Jeśli chodzi o sojusze Polski, Studnicki także miał inną wizję, niż rządzący krajem. Jego zdaniem Francja była słaba, wewnętrznie skonfliktowana i, że opierała swoje poczucie bezpieczeństwa zbytnio na linii Maginota. Dziwił go także zwrot polskiej dyplomacji w kierunku Wielkiej Brytanii.

Co do wrogów, zawsze uważał, że są oni na wschód od Polski. Wiedział, że jeśli doprowadzi do sojuszu z Niemcami, jego kraj będzie miał szansę w starciu ze Związkiem Radzieckim. Największą szansę, żeby tego dokonać, Studnicki miał w 1934 roku, tuż po podpisaniu polsko-niemieckiego paktu o nieagresji. Jednakże jego liczne kontakty i znajomości nie przełożyły się na efekt polityczny.

Do samego końca Studnicki próbował przekonać Niemców do współpracy z Polakami. Nawet po przegranej w 1939 nie przestał próbować. Dopiero kiedy dotarły do niego informacje o zbrodniach, których dokonywało Gestapo, zmienił front. Pojechał nawet do Berlina. Zażądał spotkania z Adolfem Hitlerem. Chciał wymusić na nim zaprzestanie mordowania Polaków. Nie udało mu się, został aresztowany przez Gestapo.

To tylko niewielki wycinek życiorysu Studnickiego i jedynie fragmenty z "Germanofila" Zychowicza. Bohater jego książki brał udział w wielu przedsięwzięciach i był naprawdę bardzo barwną postacią. Jego plany, działania, zamiary z jednej strony zachwycają, z drugiej szokują.

Wszystko z kronikarską precyzją i ogromnym obiektywizmem przedstawia Zychowicz. "Germanofil" nie jest biografią, która przedstawia człowieka w tylko w czarnych lub białych barwach. Nie jest oczywista, a przy tym przedstawia zupełnie inny punkt widzenia na historię II wojny światowej. Z pewnością jest to obowiązkowa pozycja dla każdego miłośnika dziejów Polski.
Fot. Materiały prasowe

Artykuł powstał we współpracy z Wydawnictwem Rebis.