To on dziś najmocniej bije w Trzaskowskiego za awarię "Czajki". Kim jest prezes Wód Polskich?

Daria Różańska
– Moja irytacja jest naprawdę duża. Trzaskowski błądzi we mgle – grzmiał po awarii w oczyszczalni "Czajka" na antenie Polsat News prezes Wód Polskich Przemysław Daca. W mediach opowiadał, że dzwonią do niego koledzy z krajów ościennych i są przerażeni tym, co się dzieje. – Jego wypowiedzi nie dotyczą meritum sprawy, a mają wydźwięk polityczny – mówi nam profesor Jadwiga Rotnicka, senatorka KO. Znajomy Dacy wprost stwierdza: "on został on wciągnięty w grę".
Przemysław Daca, prezes Wód Polskich. Fot. Jakub Włodek / Agencja Gazeta

Druga awaria


Sobota 29 sierpnia. Druga awaria w oczyszczalni "Czajka" następuje dokładnie rok i dwa dni po pierwszej. Zbiera się sztab kryzysowy. Przy stole siadają przedstawiciele miasta i rządu.

Zachodzą w głowę, co właściwie się stało. Przypuszczają, że do awarii doszło najpewniej na nieremontowanym odcinku przesyłu ścieków.

Prezydent Rafał Trzaskowski zapewnia: – Gdybyśmy chcieli wymienić cały ten przesył, trwałoby to ponad rok. Ostatni przegląd jednej z nitek zakończył się w maju, przegląd drugiej nitki zakończył się wczoraj i żaden nie wykazał uszkodzeń.


Ścieki trafiają do Wisły. Ale Trzaskowski mówi wyraźnie, że awaria nie ma wpływu na jakość wody dostarczanej mieszkańcom stolicy.

Rzeczniczka stołecznego ratusza Karolina Gałecka całą sytuację nazywa "przedziwną". I ucina spekulacje, mówiąc, że kolektory przesyłające ścieki do "Czajki" wykonywali niezależni eksperci Politechniki Warszawskiej.
Karolina Gałecka
rzeczniczka stołecznego ratusza

Mamy ekspertyzy, z których wynika, że dzień przed awarią układ przesyłowy nie miał odprysków, urządzenie funkcjonowało prawidłowo, a następnego dnia mamy awarię. To sytuacja zaskakująca. Myślę, że również dla samych ekspertów i profesorów.


Minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej sprawę kieruje do prokuratury. Uważa, że Trzaskowski nie zastosował się do zaleceń resortu i nie wykonał rurociągu awaryjnego po zeszłorocznej awarii. Inni politycy z rządu chcą, by prezydenta stolicy zawiesić.


"Trzaskowski błądzi"


Najgłośniej krzyczy prezes Wód Polskich. Boleje, że o awarii dowiedział się dopiero od służb wojewody. Żali się też dziennikarzom, że nie został zaproszony na posiedzenie sztabu kryzysowego.

Na konferencji prasowej Przemysław Daca stoi obok wiceministra gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Grzegorza Witkowskiego i mówi o "powtórce z rozrywki". Przypomina, że apelował kilkadziesiąt razy, by podjąć "jakieś działania", a Trzaskowski miał mu obiecywać, że "trwają prace zmierzające do wybudowania dodatkowego rurociągu". Rzuca też, że wiedział, iż nastąpi kolejna awaria.

– To zaskakujące, że prezes Wód Polskich idzie w taką narrację. Rozumiem, że ma podstawę w dokumentacji, a nie informuje opinii publicznej nie posiadając dokumentów. Zarzuty są typowo polityczne – mówi nam Karolina Gałecka ze stołecznego ratusza.

Zgadza się z nią Urszula Zielińska, członkini Komisji Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej: – Mamy poważny problem, który prezydent Trzaskowski odziedziczył wraz ze źle zaprojektowanym systemem oczyszczania ścieków. Dziś Rafał Trzaskowski musi gasić pożary w związku z tym, że mamy w Warszawie zbyt mały i zbyt scentralizowany system ściekowy. Zamiast na politycznej grze, należy skupić się na meritum – każdy w zakresie swoich kompetencji. Polityczne ataki prezesa Wód Polskich są niepotrzebne.
Ale prezes Wód Polskich dopiero się rozkręca. – Gdzie jest rurociąg się pytam szanowni państwo? Gdzie jest rurociąg zastępczy? – pyta podczas konferencji prasowej Przemysław Daca.

I emocjonuje się dalej: – To jest rzecz niepojęta z mojego punktu widzenia. Muszę powiedzieć, że dzwonią do nas koledzy z krajów ościennych, szczególnie z wybrzeża Morza Bałtyckiego. Wszyscy są przerażeni, co tutaj się dzieje.

Następnego dnia na antenie Polsat News nerwy puszczają mu jeszcze bardziej: – Moja irytacja jest naprawdę bardzo duża, bo minął rok, a nie zrobiono nic i mamy znowu gigantyczną katastrofę. Z tego, co widzę, pan prezydent i MPWiK nadal błądzą we mgle i nie wiedzą, co z tym zrobić.

– Słuchałem go. Fachowcem to on nie jest. Jakby chciał wypłynąć na tych wodach – mówi jeden z polityków opozycji.

Wtóruje mu profesor Jadwiga Rotnicka, senatorka KO i hydrolog: – Po wysłuchaniu wypowiedzi pana Dacy w Polsat News na temat awarii "Czajki" uważam, że nie dotyczą one meritum sprawy, a mają wydźwięk czysto polityczny. Z mojej dawnej pracy w samorządzie wiem jedno: "Rura nie ma wymiaru politycznego, tylko długość i średnicę" – jak mawiał śp. Wojciech Szczęsny-Kaczmarek, prezydent Poznania.
Internauci raz po raz zadają podobne pytania jak Patryk Wachowiec, analityk prawny Forum Obywatelskiego Rozwoju: "Ten przedstawiciel Wód Polskich, który się teraz wypowiada, to jakiś partyjniak, tak? Albo nasiąkł partyjniactwem w obecności koleżków".


Po drabinie


17 stycznia 2018 Przemysław Daca zostaje rzucony na głęboką wodę. Minister Marek Gróbarczyk mianuje go prezesem nowo utworzonych Wód Polskich, które mają odtąd odpowiadać za gospodarkę wodną w Polsce.

Choć wielu specjalistów uważa tę decyzję za błędną, jak np. Jacek Kaczorowski, prezes Zakład Wodociągów i Kanalizacji w Łodzi.

– Gdyby nie utworzenie Wód Polskich, kolejnej pisowskiej instytucji, prawdopodobnie w wielu miejscach w Polsce m.in w Łodzi nie byłoby podwyżek cen wody – mówił parę miesięcy temu Kaczorowski, kiedy radni klubu PiS wraz z Przemysławem Dacą apelowali do prezydent Łodzi o wycofanie się z podwyżek cen wody.

Jerzy Materna, wiceminister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej, przekazując akt powołania Dacy na prezesa Wód Polskich, cieszył się, że "osoba z tak dużym doświadczeniem przejmuje to stanowisko".

Bo doświadczenia Przemysławowi Dacy odmówić nie można. Zanim trafił do Wód Polskich był zastępcą dyrektora Departamentu Żeglugi Śródlądowej w MGMiŻŚ. Wcześniej pracował w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Mazowieckiego, gdzie zajmował się ochroną środowiska i gospodarką ściekową. Jest magistrem inżynierem ochrony środowiska.

– Widziałam go w różnych rolach, na różnych spotkaniach zawodowych. Odnosiłem wrażenie, że jest bardzo ambitny, ale nie zawsze jego zawodowa wiedza szła w parze z oczekiwaniami jego szefów. Miał swoje zdanie, którego często nie wygłaszał oficjalnie. Pracował w ministerstwie za różnej władzy. Nie wydaje mi się, żeby był zapatrzony w jedną grupę polityków, jak to obecnie się próbuje robić – opowiada nam Zbigniew Antonowicz, były prezes stowarzyszenia "Odrą w świat".


Szef


Kiedy Przemysław Daca przejmował stery w Wodach Polskich mówił, że wie, jak trudne wyzwania postawił przed nim minister Gróbarczyk, któremu dziękował też za zaufanie. I na początku lekko nie było – musiał on bowiem dostosować funkcjonowanie Wód Polskich do nowej ustawy.

– Ta ustawa nie była doprecyzowana. Samorządy musiały przekazać część swojego majątku Wodom Polskim. Pojawiały się spory na linii samorząd – władza centralna – opowiada Antonowicz.

Taki kłopot Daca miał np. z marszałkiem województwa lubelskiego, który – jak powtarzał prezes Wód Polskich – miał problem z przekazaniem magazynów czy sprzętu potrzebnego do utrzymania wałów.

Tak Daca mówił o sprawie "Dziennikowi Wschodniemu": – Tutaj jakimś dziwnym trafem marszałek próbuje na nas zarobić. Zamiast skupić się na przekazaniu majątku Skarbu Państwa, zrobił listę kilku tysięcy przedmiotów i za wszystko każe sobie płacić, za samochody, stare meble, komputery i drukarki.

– Przemek miał trudne zadanie: odeszło wielu fachowców, samochody nie nadawały się do jazdy. Ale on sobie poradził. To człowiek, który w dobrym kierunku prowadzi Wody Polskie – uważa Zbigniew Antonowicz.

O to samo pytam posłankę Zielonych Urszulę Zielińską. – Przez te trzy lata nie słyszałam o żadnych poważniejszych inicjatywach Wód Polskich, które by mówiły o problemach na poziomie centralnym, za co ta instytucja jest odpowiedzialna. Większość naszych wód powierzchniowych wciąż nie osiągnęło dobrego stanu ekologicznego, a ich stan chemiczny jest wręcz fatalny. Mamy też problemy z realizacją tzw. "dyrektywy ściekowej" i to jest także w kompetencjach dyrektora. Zamiast na walce politycznej, skupmy się więc na rozwiązywaniu tych problemów – mówi Zielińska.


Wciągnięty w grę?


Przeszło dwa tygodnie po pierwszej awarii w oczyszczalni "Czajka" prezes Wód Polskich mówił dziennikarzom prawicowego portalu Niezależna.pl, że "dopiero decyzja premiera Mateusza Morawieckiego o budowie awaryjnego rurociągu sprawiła, że ścieki z lewobrzeżnej Warszawy są przepompowywane do oczyszczalni".

Ale i dodał: – To największa katastrofa ekologiczna oczyszczalni ścieków na świecie.

Hydrolog stwierdza: – Opowiadanie, że to katastrofa hydrologiczna to absolutna przesada. Na pewno jest to niekorzystne, i im szybciej zostanie usunięte, tym lepiej. Ale bez przesady z takim stwierdzeniem. To ma wydźwięk polityczny. Po to są eksperci, by się na ten temat wypowiadać, zdaje się, że prezes nie miał pełnego dopływu do informacji.

Już w 2019 roku prezes Wód Polskich przy okazji awarii "Czajki" atakował Rafała Trzaskowskiego. Ale teraz jego retoryka jakby się zaostrzyła.

– Ani prezydent Warszawy, ani nikt nie uprawia chyba sabotażu. Czy nie można Trzaskowskiemu zarzucić, że poszedł z młotkiem i coś zniszczył? Moim zdaniem niektóre ostatnie wypowiedzi Przemysława Dacy są skutkiem tego potwornego podziału, który stworzony został kilka lat temu przez liderów PiS dla celów walki politycznej. On nie ma wyboru. Piastując tak wysokie i wpływowe stanowisko był i będzie wciągany w grę polityczną i nie może realizować tylko swoich marzeń i celów zawodowych – mówi nam znajomy szefa Wód Polskich.