Prawie 30 lat czekamy na osądzenie tej wyjątkowej zbrodni. Wstrząsająca historia zabójstwa reportera
Zginął, bo dążył do prawdy. W tych słowach nie ma ani krzty przesady. Z czyich rąk? Jeden z oskarżonych w tej sprawie miał siebie określić mianem "specjalisty od uciszania prasy". Jarosław Ziętara to jedyny w Polsce dziennikarz zamordowany na zlecenie w związku z wykonywaną pracą. Od tej zbrodni mija właśnie 28 lat.
Przez wiele lat krążyły absurdalne opowieści, że dziennikarz dokądś wyjechał, gdzieś się ukrywa. Bardzo długo trzeba było walczyć z dezinformacją. I o to, by w końcu winni porwania i zamordowania Ziętary stanęli przed sądem.
Dziś już z prokuratorskiego aktu oskarżenia wiadomo, że do Ziętary zaraz przy samej jego kamienicy podjechał fałszywy radiowóz. Z pojazdu wysiedli ludzie przebrani za policjantów. W rzeczywistości mieli to być pracownicy Elektromisu - firmy, której nielegalne interesy zamierzał opisać Jarosław Ziętara.
Dziś pozostaje czekać na wyroki. Za pomocnictwo w porwaniu i zabójstwie Jarosława Ziętary odpowiadają byli ochroniarze holdingu Elektromis, Dariusz L. ps. „Lala” i Mirosław R. ps. „Ryba”. Za podżeganie - Aleksander Gawronik. Czy to wszyscy, którzy powinni się znaleźć na ławie oskarżonych? Dlaczego wciąż nie ma wyroku, choć od zbrodni mijają już prawie trzy dekady?
Zapraszamy do słuchania, oglądania i komentowania.
Program dostępny również na: