Eurowizja stara się odcinać od polityki, choć wielu fanów uważa, że swoimi decyzjami udowadnia zupełnie coś innego. Po wykluczeniu Rosji z konkursu w 2022 roku (z powodu inwazji na Ukrainę) Europejska Unia Nadawców stanęła przed kolejnym pytaniem – czy zabronić występu Izraelowi? Kontrowersyjne słowa piosenki izraelskiej reprezentantki, a także bojkot państw (zwłaszcza nordyckich) zapowiadają, że tegoroczna edycja wydarzenia będzie... emocjonująca.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
68. Konkurs Piosenki Eurowizji odbędzie się w dniach 7, 9 i 11 maja w szwedzkim mieście Malmö (to już siódme takie wydarzenie w Szwecji). Poprzednią edycję - bez większych zaskoczeń – wygrała Loreen z piosenką"Tattoo".
W pierwszym półfinale tegorocznego konkursu usłyszymy m.in. polską reprezentantkę, czyli Lunę i jej utwór "Tower", a także kandydatów z Ukrainy – Alyonę Alyonę i Jerry Heil (kawałek "Teresa & Maria"). W drugim zaś na scenie zaprezentują się takie państwa jak Belgia (Mustii z "Before the Party's Over"), Norwegia (Gåte z "Ulveham") i Izrael, który do Szwecji wysłał Eden Golan z aranżacją zatytułowaną "Hurricane".
Ostatni ze wspomnianych krajów wywołał w tym roku największą eurowizyjną aferę. Wszystko z powodu bombardowań na terenie Palestyny, które nasiliły się po wydarzeniach z 7 października, gdy Hamas przeprowadził serię ataków terrorystycznych w południowym Izraela. Zginęło wtedy 1139 osób.
W Gazie z dnia na dzień rośnie liczba ofiar śmiertelnych (bilans wynosi obecnie ponad 33 tys., z czego 70 proc. stanowią kobiety i dzieci). Zgodnie z doniesieniami UNRWA (Agencji Narodów Zjednoczonych dla Pomocy Uchodźcom Palestyńskim na Bliskim Wschodzie) Palestyńczycy i inni mieszkańcy Gazy stoją w obliczu klęski głodu wywołanej przez człowieka. Ponadto państwo Izrael jest oskarżane o ludobójstwo na Palestyńczykach.
Odkąd z zagranicy napłynęły pierwsze ogłoszenia o nowych reprezentantach Eurowizji, widzowie oraz artyści coraz częściej zaczęli dzielić się w mediach społecznościowych swoimi wątpliwościami związanymi z tym, czy Izrael powinien uczestniczyć w konkursie. "Skoro Rosję wykluczyli, to powinni też postąpić tak z Izraelem" – czytamy na portalu X (dawnym Twitterze).
Burza wokół Izraela stała się na tyle duża, że piosenka reprezentantki Jerozolimy została poddana szczegółowej weryfikacji (w poszukiwaniu aluzji do październikowego zamachu), a wiele państw rozważało wycofanie się z konkursu w ramach bojkotu.
Izrael powinien zostać wykluczony z Eurowizji tak jak Rosja?
Dwa lata temu Europejska Unia Nadawców (EBU) oświadczyła, że w związku z atakiem wojsk Władimira Putina na Ukrainę postanowiławykluczyć Rosję z Eurowizji. Od tamtej pory rosyjskiego reprezentanta nie uwzględniano na listach kandydatów do kryształowego mikrofonu.
EBU podkreśliła, że taka decyzja była podyktowana obawą, że "w świetle bezprecedensowego kryzysu w Ukrainie, uwzględnienie rosyjskiego zgłoszenia w tegorocznym Konkursie naraziłoby rywalizację na szwank".
"Pozostajemy oddani ochronie wartości konkursu kulturalnego, który promuje (...) łączy publiczność z różnych krajów, celebruje różnorodność poprzez muzykę i jednoczy Europę na jednej scenie" – dodano w komunikacie.
Pierwsze udziałowi Izraela w konkursie w Malmö sprzeciwiły się Finlandia oraz Islandia. 1400 fińskich artystów dołączyło do apelu islandzkich muzyków, żądając usunięcia kraju rządzonego przez Benjamina Netanjahu z eurowizyjnej listy.
"To niezgodne z naszymi wartościami, by kraj, który popełnia zbrodnie wojenne (...), mógł wejść na scenę i polerować na niej swój wizerunek" – brzmiał fragment petycji Finów.
Na znak protestu Islandia zamierzała wystawić w konkursie palestyńskiego piosenkarza Baszszara Murada, lecz ostatecznie postawiła na Herę Björk i jej kawałek "Scared of Heights" (Murad zajął drugie miejsce).
Głos w sprawie zabrała m.in. norweska gwiazda indie popu Aurora. – Wszyscy wiemy, że muzyka łączy ludzi. Też tak myślę, ale przede wszystkim wierzę w równość. Skoro pociągnęliśmy do odpowiedzialności Rosję, (...) powinniśmy pociągnąć też do odpowiedzialności Izrael – podkreśliła na nagraniu opublikowanym na Instagramie.
Kontrowersje wokół piosenki "Hurricane" Eden Golan
Początkowo Izrael miała reprezentować w Malmö piosenka "October Rain" 20-letniej wokalistki Eden Golan. Tytuł momentalnie spotkał się z krytyką internautów, którzy uznali, że jest jawnie polityczny. W końcu odwołuje się do Czarnej Soboty (taką nazwę Izraelczycy nadali wydarzeniom z 7 października).
Pierwszy szkic utworu zawierał takie wersy jak: "Godziny, godziny i kwiaty / Życie to nie gra dla tchórzy". Tu nadmieńmy, że "kwiaty" w wojskowym żargonie Izraela oznaczają poległych żołnierzy. "October Rain" zawierał podobno słowa: "Wszyscy byli dobrymi dziećmi, każde z nich" i "Brakuje powietrza do oddychania / Nie ma miejsca, nie ma mnie z dnia na dzień".
Europejska Unia Nadawców wzięła piosenkę pod lupę, chcąc upewnić się, czy faktycznie niesie za sobą polityczne przesłanie. Należy pamiętać, że zgodnie z regulaminem Eurowizji od reprezentantów wymaga się dzieł apolitycznych.
Minister kultury i sportu Izraela, Miki Zohar, zatweetował, że potencjalna dyskwalifikacja "October Rain" byłaby "skandaliczna". "Pieśń Izraela, którą wykonuje Eden Golan, jest poruszająca i wyraża uczucia współczesnego narodu" – dodał.
Izraelski publiczny nadawca radiowo-telewizyjny KAN najpierw przekazał, że nie zgodzi się na żadną prośbę o zmianę tekstu, a potem – na prośbę prezydenta Jicchaka Herzoga – zmienił zdanie.
"Prezydent podkreślił, że zwłaszcza w tej chwili, kiedy ci, którzy nas nienawidzą, na każdym etapie starają się odepchnąć i bojkotować państwo Izrael, musimy brzmieć dumnie i podnosić swoją flagę na każdym forum światowym, szczególnie w tym roku" – mogliśmy przeczytać w komunikacie KAN cytowanym przez brytyjski dziennik "The Guardian".
Koniec końców EBU dało zielone światło utworowi zatytułowanemu "Hurricane", w której słyszymy teraz: "Ktoś ukradł dziś księżyc / Zabrał moje światło / Wszystko jest czarno-białe / Kto jest głupcem, który powiedział wam: chłopcy, nie płaczcie?".
Co ciekawe, kontrowersja wyszła Izraelowi na dobre, co pokazują notowania bukmacherów z Eurovision World. Eden Golan wylądowała na 8. miejscu zestawienia (stan na 5 maja).
Dziś największe szanse na zwycięstwo w Eurowizji 2024 ma Chorwacja, czyli Baby Lasagna i "Rim Tim Tagi Dim" (24 proc.). Na podium znalazły się jeszcze Szwajcaria, (Nemo i "The Code" z 17 proc.) oraz Ukraina (wspomniane Alyona Alyona i Jerry Heil z "Teresa & Maria", 14 procent). Według bukmacherów wygrać mogą również m.in. Włochy (Angelina Mango i "La Noia" z 13 proc.) i Holandia (Joost Klein z "Europapa", 6 proc.).
Czego spodziewać się na Eurowizji 2024?
Występ Izraela może spotkać się z odgłosami niezadowolenia wśród fanów zebranych pod szwedzką sceną. Są to oczywiście przewidywania, ale fani Eurowizji pokazali już w przeszłości, że potrafią buczeć, jeśli coś im się bardzo nie podoba. W maju 2014 roku, czyli po aneksji Krymu przez Rosję, widownia zagłuszała występ rosyjskich reprezentantek – Tolmachevy Sisters.
Nie tylko fani, ale też reprezentanci państw pokazywali podczas wcześniejszych konkursów swoje poparcie dla Palestyny. W 2019 roku zespółHatari z Islandii trzymał palestyńską flagę w loży dla reprezentantów, za co dostał później grzywnę od organizatorów Eurowizji. Dodajmy, że konkurs odbywał się w Tel Awiwie.
Wierni fani imprezy, którzy co roku publikują w sieci eurowizyjne rankingi "od najgorszych do najlepszych piosenek", nie uwzględniają w swoich zestawieniach Eden Golan, co samo w sobie jest dość wymowne. W mediach społecznościowych ESC nie brakuje również nieustannych komentarzy internautów krytykujących udział Izraela. Niektórzy deklarują, że nie zamierzają słuchać "Hurricane", a podczas występu Izraela na Eurowizji wyłączą na trzy minuty telewizor.
Mimo krytyki, jaka spływa na Izrael, część fanów Eurowizji apeluje jednak o to, by nie hejtować (personalnie) Eden Golan za działania jej kraju. "Nie ona jest winna" – zaznaczają.